Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pakistanowi nie grozi destabilizacja

Treść

Z prof. Wiesławem Olszewskim z Instytutu Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu rozmawia Anna Wiejak

Komu mogło zależeć na śmierci Benazir Bhutto?
- Islamskim fundamentalistom. Benazir Bhutto była symbolem westernizacji Pakistanu. Bliższe jej były formy demokracji zachodnich lub też przez Zachód akceptowalne, i to je brała za wzór. Stanowiła ona w oczach Zachodu alternatywę dla Musharrafa. Jednakże jest raczej nieprawdopodobne, żeby były w to wplątane władze Pakistanu, ponieważ wykrycie takich związków niosłoby za sobą fatalne konsekwencje. Natomiast sposób przeprowadzenia zamachu wskazuje na pakistańskich fundamentalistów.

Czy ma Pan na myśli jakąś konkretną grupę?
- Siły islamskiego fundamentalizmu w Pakistanie są bardzo podzielone, zatem wykrycie sprawcy zamachu może potrwać. Wojsko w tym kraju nie jest na tyle zdeterminowane i nie operuje aż takimi metodami, aby musiało uciekać się do zamachu bombowego. Natomiast na pewno ślady wiodące w tym kierunku będą badane.

Jakie mogą być konsekwencje tego zamachu?
- Dla obecnie rządzącego establishmentu na pewno korzystne, ponieważ pokazują, że potrzebny jest silny człowiek. Demokracja w tym kraju nie jest żadną alternatywą i jeśli ktokolwiek ma stać na straży porządku, to tylko armia, która jeszcze to kontroluje, bo w przeciwnym razie może się to zamienić w kolejny obszar destabilizacji na Środkowym Wschodzie.

Tom Casey, rzecznik Departamentu Stanu w Waszyngtonie, oświadczył, że atak pokazuje, iż w Pakistanie wciąż są ludzie, którzy próbują podważyć proces pojednania i demokratycznego rozwoju. Co mógł mieć na myśli? Przecież o tym ostatnim w Pakistanie raczej nie można mówić.
- To są tzw. akty strzeliste, złote myśli, jakie kiedyś prezentowali Rosjanie. Amerykanie, jak widać w najlepszym stylu, robią to samo. Zapewne w dalszej perspektywie liczyli na potencjalną możliwość współpracy rządzących wojskowych z opozycją, rozszerzenie ich bazy, oparcie. Do niczego jednak nie doszło, a jakie władze pakistańskie miały projekty, tego nie wiemy. Nie wiemy też, czy opozycja by je zaakceptowała. Moim zdaniem, gdyby pani Bhutto parła mocno do władzy, to musiałaby rozpocząć współpracę z wojskowymi, przynajmniej w jakimś stopniu. Tymczasem Benazir Bhutto nie występowała przeciwko fundamentalistom islamskim. Oni byli w tle tej rozgrywki politycznej. Bhutto występowała przeciwko wojskowym.
Warto dodać, że demokracja nie jest żadną zaporą przeciw fundamentalizmowi, bo fundamentalizm wyrasta zarówno z braku demokracji, jak i z nędzy oraz nierówności społecznych.

W jaki sposób wczorajszy zamach może wpłynąć na planowane w styczniu 2008 r. wybory parlamentarne w Pakistanie?
- Trudno jednak zawyrokować, czy na wynik głosowania będzie miała wpływ śmierć Benazir Bhutto. Zdarza się, że męczeńska śmierć lidera pozytywnie wpływa na popularność ruchu, któremu przewodził - to nie jest żadna nowość. Natomiast w przypadku Pakistanu nie należy się spodziewać takiego obrotu wydarzeń. Śmierć Bhutto to utrata lidera o ogromnej charyzmie, ale nie jest w stanie zjednoczyć społeczeństwa. W tym ostatnim nie ma na tyle woli, aby ta tragedia podziałała w sposób mobilizujący. Gdyby w kraju była sytuacja o charakterze wybuchowym, to wtedy rzeczywiście scenariusz mógłby być inny, ale w Pakistanie takiej sytuacji nie ma.

Z kolei rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Aleksandr Łosiukow wyraził obawy, że zabójstwo to może wyzwolić falę terroru. Czy są to uzasadnione obawy?
- W tej chwili, po tak głośnym akcie terroru, może nastąpić czas retorsji wojska. Już twarde działania wojska mieliśmy w przypadku zajęcia tzw. czerwonego meczetu w Islamabadzie. W końcu doszło do zabójstwa szefowej opozycji, czego cień pada na rządzący w Pakistanie establishment. Można bowiem zadać sobie pytanie, dlaczego nie zapewnili jej bezpieczeństwa? W tej chwili władza musi udowodnić swoją siłę i dobrą wolę, rozprawiając się z bezpośrednimi inicjatorami zamachu. Należy krótko chwycić tych, którzy zamierzają rzucić kraj w odmęty terroru. Odpowiedzią na agresję często bywa agresja. Akty przemocy mogą się zatem rozmnożyć.

Czy w tej sytuacji Pakistan mógł by się obawiać jakiejkolwiek interwencji z zewnątrz?
- Na razie nie widzę takiej możliwości. W tej chwili to raczej rządzący establishment będzie starał się pokazać swoją siłę, a także to, że kontroluje sytuację. Na chwilę obecną możemy mieć wątpliwości co do tej kontroli.

Pojawiły się obawy, że sytuacja w Pakistanie jest na tyle niestabilna, że broń jądrowa, jaką posiada ten kraj, może trafić do rąk fundamentalistów.
- Taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny. Zwykle tego typu głowice znajdują się pod szczególną ochroną. To są specjalne systemy kodowe, do których naprawdę trudno się dostać. Poza tym dla tych, którzy kontrolują broń jądrową, fundamentalizm nie jest alternatywą. Nie dopuściliby do przejęcia broni przez jakieś osoby z zewnątrz.

Czy teraz możemy się spodziewać konsolidacji kraju?
- Konsolidacja to już za dużo powiedziane. Pakistan został mocno podzielony. Jest opozycja, w tej chwili zdezorientowana, rozbita, zrozpaczona. Z drugiej strony są fundamentaliści. Ale wojsko samo może uznać, iż nadszedł czas, aby pokazać, kto naprawdę rządzi w tym kraju w imieniu i dla dobra ogółu.

Dziękuję serdecznie
za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-12-29

Autor: wa