Pacjent wyjechał i nie zapłacił
Treść
Ani Narodowy Fundusz Zdrowia, ani Ministerstwo Zdrowia nie prowadzą statystyk dotyczących leczenia w Polsce cudzoziemców. Nie wiemy więc nawet, ile ono kosztuje. To jednak poważny problem wielu naszych szpitali, których zadłużenie jest częściowo spowodowane nieuiszczeniem przez pacjentów z zagranicy stosownych opłat. Zdarza się, iż ze względu na koszty egzekucji szpitale rezygnują z dochodzenia należności. W innych europejskich krajach takie dane są gromadzone. W Czechach długi powstałe w wyniku leczenia obcokrajowców w tamtejszych szpitalach do końca 2008 r. przekroczyły kwotę 44,5 mln koron - wynika z danych zgromadzonych przez czeski Instytut Informacji Medycznej i Statystyki. Tylko w zeszłym roku tamtejsze szpitale zapewniły opiekę medyczną ponad 79 tys. cudzoziemców. Łączny koszt ich leczenia zamknął się kwotą 555 mln koron.
Ponad połowa obcokrajowców, gdyż aż 40 198, którym czeskie służby medyczne udzieliły doraźnej pomocy, pochodziła z krajów Unii Europejskiej, co oznacza wzrost o 10 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Wśród nich najwięcej było Słowaków - 16 102, na drugim miejscu byli Ukraińcy - 10 835, Niemcy - 7903, i Wietnamczycy - 6077. Około 48 proc. z nich zapłaciło za leczenie w gotówce, jednakże uiszczona przez nich łączna kwota 231,8 mln koron stanowi zaledwie 38,6 proc. poniesionych przez szpital kosztów.
Podobnego monitoringu nie prowadzą polskie służby medyczne. "Ministerstwo Zdrowia nie posiada kompletnych danych dotyczących kwot zadłużenia polskich zakładów opieki zdrowotnej spowodowanego udzielaniem pomocy medycznej nieubezpieczonym cudzoziemcom" - napisała w przesłanym do nas oświadczeniu Aleksandra Smolińska, naczelnik wydziału prasy i monitoringu mediów w Ministerstwie Zdrowia. Dodała, że do resortu zdrowia docierają jedynie "wyrywkowe sygnały od Zakładów Opieki Zdrowotnej, które po udzieleniu świadczeń cudzoziemcom nie były w stanie uzyskać należnej zapłaty".
Informacjami o zadłużeniu obcokrajowców nie dysponuje również Narodowy Fundusz Zdrowia. - Mamy dane jedynie o wzajemnym obrocie między Polską a krajami Unii Europejskiej - poinformował Andrzej Troszyński z biura prasowego NFZ. Dodał, że zakres kompetencji Funduszu obejmuje tylko obywateli UE, natomiast urząd ten nie zajmuje się sprawami związanymi z obywatelami innych krajów niż członkowskie. - Narodowy Fundusz Zdrowia, podpisując umowę z konkretnym ośrodkiem opieki zdrowotnej, uwzględnia jedynie osoby uprawnione do leczenia z tytułu posiadania ubezpieczenia - tłumaczył.
Informację na temat wysokości niektórych kosztów leczenia cudzoziemców resort zdrowia otrzymał m.in. w przypadku Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie, który w roku 2008 nie uzyskał zwrotu kosztów hospitalizacji trzech obywateli Ukrainy, w łącznej kwocie 31 tys. złotych. Tymczasem problem nieopłaconych faktur dotyczy także innych polskich szpitali, w tym m.in. Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie. - W oparciu o dane z pierwszego półrocza 2009 r. informuję, że na osoby zagraniczne (zarówno indywidualne, jak i firmy) zostały wystawione faktury na kwotę prawie 550 tys. złotych. Nie wszystkie zostały zapłacone - powiedziała nam Małgorzata Rygiel, kierownik kancelarii dyrektora Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie. - Ta sytuacja dotyczy zarówno cudzoziemców, jak i obywateli polskich. Za ubezpieczenia cudzoziemców płaci z reguły prywatny ubezpieczyciel - poinformowała nas Rygiel. Jak podkreśliła, szpital za problem finansowy uważa fakt, kiedy dana płatność nie wpływa dłużej niż trzy miesiące. - Bywają takie przypadki, około 10 proc. należności, które powinny wpłynąć z tytułu wykonanych procedur medycznych, to problematyczne płatności. Bywa i tak, że sprawa przekazywana jest radcom prawnym i w zdecydowanej większości załatwiana jest po myśli szpitala - dodała Rygiel.
Kiedy okazuje się, że obcokrajowiec nie jest ubezpieczony, szpital może zwrócić się do ambasady państwa, którego obywatelem jest pacjent, o pomoc w rozwiązaniu kwestii finansowej za jego leczenie. - Jeżeli chodzi o przypadek zagrożenia życia czy bardzo poważnego uszczerbku na zdrowiu, takiego człowieka zostawić nie można, taka osoba jest przyjmowana natychmiast - stwierdziła Małgorzata Rygiel. Zawsze istnieje ryzyko podczas podjęcia akcji ratunkowej, że dana osoba nie jest ubezpieczona i może się okazać, iż kosztów podjętego w tym przypadku leczenia nie uda się ściągnąć.
- Problemy z nieubezpieczonymi cudzoziemcami się zdarzały, ale skala tego zjawiska w naszym szpitalu nie jest duża. Oczywiście nie chodzi o obywateli UE, tylko głównie z takich państw jak Ukraina, wcześniej Rumunia, Białoruś. Kwoty zadłużenia z tego tytułu nie przekraczają kilkunastu tysięcy złotych rocznie, a koszt ich egzekucji jest znacznie wyższy od samego długu, dlatego nie podejmujemy żadnych działań windykacyjnych poza wysyłaniem wezwań do zapłaty - tłumaczył dr Bernard Waśko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie.
Rzecz jasna, niektóre placówki w ogóle nie borykają się z tego typu problemami, jak chociażby szpital w Mielcu. - Zdecydowana większość naszych pacjentów zagranicznych miała kartę EKUZ (Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego), na podstawie której szpital rozlicza się z NFZ w związku z udzieleniem im pomocy medycznej. Zdarzało się co prawda sporadycznie, że pacjent takowej nie miał, ale wtedy jednak bez problemów płacił za usługi medyczne on sam bądź na przykład klub sportowy, którego chory był reprezentantem lub który go gościł - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" Aneta Dyka-Urbańska, pełnomocnik ds. pacjenta mieleckiej placówki. - Szpital ma cennik usług dla nieubezpieczonych, na podstawie którego następuje rozliczenie. W ostatnim czasie nie było z tym większych problemów - dodała.
Z kolei w Białymstoku z dwóch największych szpitali (Uniwersytecki Szpital Kliniczny oraz Wojewódzki Szpital Zespolony im. Jędrzeja Śniadeckiego) wagę problemu bardziej odczuwa ten drugi. Szpital wojewódzki w Białymstoku na leczeniu zagranicznych pacjentów stracił już w tym roku około 18 tys. złotych. Niektórzy z nich w ogóle nie reagują na monity szpitala w sprawie uregulowania należności. W jednym przypadku skomplikowane leczenie pacjenta z Białorusi kosztowało szpital prawie 13 tys. złotych. Firma ubezpieczeniowa, której dane podał pacjent, odmówiła zapłaty, argumentując, że ich klient trafił do szpitala w stanie upojenia alkoholowego i jak stanowi zapis umowy z nim, w takim przypadku musi sam zapłacić za leczenie. - To jakieś dziwne tłumaczenie, jeżeli był pijany, to mieliśmy mu nie ratować życia? Teraz znaleźć tego człowieka gdzieś w świecie jest prawie niemożliwe, więc jak wyegzekwować od niego należne nam za leczenie pieniądze? - zastanawia się dr n. med. Sławomir Kosidło, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku. W tym roku w szpitalu były już trzy przypadki hospitalizacji cudzoziemców (dwóch z Białorusi i jeden z USA), którzy nie posiadali żadnej polisy ubezpieczeniowej i wystawionych im faktur na sumę 4,5 tys. złotych nie opłacili.
Są jednak również przykłady pozytywne. - Na szczęście w sześciu przypadkach, w których udzieliliśmy pomocy medycznej cudzoziemcom, ci pokryli koszty z własnej kieszeni - powiedział nam dyrektor. Jednak przypadki, kiedy od cudzoziemców nie udało się wyegzekwować pieniędzy za leczenie, są beznadziejne. - Niewiele jesteśmy w stanie zdziałać, by odzyskać te pieniądze. Egzekucja jest w tym przypadku ciężka pod każdym względem. NFZ nie chce nam płacić za pacjentów spoza UE. Firmy ubezpieczeniowe płacą rzadko, a zresztą część zagranicznych pacjentów wcale nie jest ubezpieczona - skarżył się dyrektor.
Natomiast Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku problemu niepłacenia za leczenie szpitalne w ubiegłym roku prawie nie odczuł. - Obcokrajowcy spoza UE nie uregulowali z nami należności na łączną kwotę jedynie 1500 złotych. Koszty ściągania tej kwoty przewyższyłyby ją, więc daliśmy spokój - poinformował nas dr n. med. Bogusław Poniatowski, dyrektor szpitala. W roku 2008 suma należności za leczenie wszystkich pacjentów z zagranicy wyniosła 240 tys. złotych. W tym roku sytuacja z dłużnikami z państw spoza UE, na razie, nie jest już tak dobra. Obecnie zaległości z płatnościami za faktury wystawione za leczenie obcokrajowców spoza UE wynoszą 15 tys. złotych. Dyrektor liczy, że pieniądze te zdążą wpłynąć w najbliższym czasie, ponieważ termin płatności wyznaczony został na najbliższy poniedziałek.
Wygląda na to, że prawo polskie w ogóle nie przewiduje rozwiązania problemu finansowania pomocy medycznej dla obcokrajowców. Tymczasem zgodnie z art. 7 ustawy z dn. 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej (DzU nr 14, poz. 89, z późniejszymi zmianami) ZOZ nie może odmówić udzielenia świadczenia zdrowotnego żadnej osobie, która potrzebuje tego ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia. Obywatelstwo także nie ma tu znaczenia.
Anna Wiejak, Adam Białous
Współpraca Małgorzata Bochenek,
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-08-28
Autor: wa