Oszczercy się miotali, a naród modlił się w skupieniu
Treść
Smutek z powodu śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II i radość z wyboru księdza kardynała Josepha Ratzingera na nowego Papieża Benedykta XVI odbiły się szerokim echem na całym świecie. Wydarzenia te były również szeroko komentowane przez środki społecznego przekazu w Niemczech. Jeszcze nigdy w powojennej historii Niemiec nie było tak dużo audycji i artykułów na tematy religijne, a szczególnie o Kościele katolickim. Miesiąc, jaki minął od śmierci Papieża Jana Pawła II, pozwala już ocenić szczerość postaw nie tylko pojedynczych ludzi, ale także całych społeczeństw.
Upływający czas coraz bardziej pokazuje, że wydarzenia związane ze śmiercią Ojca Świętego Jana Pawła II i wyborem na Stolicę Piotrową Papieża Benedykta XVI wpłynęły zasadniczo na przemianę postaw wielu ludzi w Niemczech. Jednak upływ czasu obnaża także z całą bezwzględnością duchową nędzę wielu ludzi, nie tylko części pracowników mediów, dla których "transmisja" z agonii Papieża Jana Pawła II była kolejnym programem z serii Big Brother, mającym zapewnić maksimum oglądalności.
Medialny amok
Wiadomość o gwałtownym pogorszeniu się stanu zdrowia śp. Jana Pawła II odbiła się szerokim echem na całym świecie. Media donosiły na pierwszym miejscu o komunikacie prasowym Watykanu. Powszechnie panowała opinia, że odchodzi wielki człowiek, człowiek święty, Następca św. Piotra na ziemi. Podobnie jak media światowe zachowywały się media niemieckie. Niektóre programy przez kilka dni na bieżąco całymi godzinami transmitowały program z Rzymu, systematycznie uaktualniając informacje. Programy uzupełniane były filmami o pontyfikacie Papieża Jana Pawła II, o Jego zasługach oraz wypowiedziami ludzi duchownych i świeckich, którzy w jakiś sposób zetknęli się z Ojcem Świętym. Wyświetlane materiały były na ogół bardzo pozytywne, głosów krytycznych nie było prawie wcale.
Jednak po śmierci Papieża, z początku nieśmiało, a następnie coraz bardziej otwarcie i z coraz większą natarczywością, zaczęto dopuszczać do głosu, a nawet eksponować dyżurnych krytyków Jana Pawła II. Jednym z pierwszych pokazów niechęci do katolików była audycja, tzw. talk-show, Sabiny Christiansen w niedzielę, 3 kwietnia, czyli dzień po odejściu do Pana Ojca Świętego Jana Pawła II, wyemitowana w programie pierwszym niemieckiej telewizji. Ta popularna dziennikarka zaprosiła do studia "katolików", którzy są znani z lewicowych poglądów i niechęci do Papieża. Mieli oni za złe Ojcu Świętemu, że przez 26 lat pontyfikatu znacznie zmalały ich wpływy w środowiskach katolickich. W dyskusji nie zachęcali milionów widzów do zachowywania prawd wiary czy życia według Dziesięciu Przykazań, lecz do zniesienia celibatu czy "równouprawnienia" kobiet w Kościele.
Chociaż w Niemczech mało kto chodzi do kościoła, z roku na rok rodzi się coraz mniej dzieci, a seminaria duchowne świecą pustkami, to krytycy Papieża za taki stan rzeczy nie winią siebie. Jak zwykle winą obarczony został zmarły Papież, który głosił "przestarzałe" zasady chrześcijańskiej moralności. Pogrążony w rozwiązłości, starzejący się i wymierający naród nie chce dopuścić do siebie prawdy, że zboczył z drogi Chrystusowej i zmierza nieuchronnie do zagłady.
Na uwagę zasługuje fakt, że podczas audycji w obronie Ojca Świętego, bezpardonowo atakowanego przez profesora teologii Hansa Künga, któremu Jan Paweł II odebrał prawo nauczania teologii katolickiej, wystąpił ewangelicki biskup Wolfgang Huber. Natomiast przed atakami Heinera Geißlera, byłego wysokiego polityka CDU, bronił Papieża młody teolog katolicki Stephan Kulle. Zarówno Küng, jak i Geißler obarczyli Ojca Świętego winą za kryzys, jaki dotknął Kościół katolicki w Niemczech. Brak powołań do kapłaństwa wytłumaczyli tym, że księża nie mogą się żenić. Poza tym zarzucili Kościołowi katolickiemu, że nie dopuszcza do kapłaństwa kobiet. Zarzuty te odparował Huber, który stwierdził, że kościoły ewangelickie świecą jeszcze większymi pustkami, mimo że księża ewangeliccy żenią się i nie ma "dyskryminacji" kobiet, gdyż mogą one wykonywać "zawód" kapłana.
Kulle, któremu prowadząca zarzuciła brak doświadczenia w sprawach teologicznych, podkreślił rewolucyjne zasługi Jana Pawła II, przede wszystkim uniwersalny humanizm, głoszenie zasad sprawiedliwości społecznej, zdecydowane odrzucanie wojny jako metody rozwiązywania konfliktów, głęboką wiarę, obronę zasad wiary i zaangażowanie w pojednanie chrześcijan.
Także inni wrogowie Kościoła katolickiego uznali, że śmierć Jana Pawła II jest okazją do ostatecznej rozprawy z osobą Ojca Świętego i Jego nauczaniem. Najbardziej zajadłym przeciwnikiem Papieża okazał się były ksiądz, Eugen Drewermann, który w ostatnich dniach był wszechobecny w niemieckich mediach. Nie znalazł on prawie nic pozytywnego w osobie Jana Pawła II, któremu zarzucił m.in., że "blokował wewnątrz Kościoła naukowy czy psychologiczny racjonalizm". Poza tym nie może on zrozumieć, dlaczego tak wielkim podziwem zmarłego Papieża obdarzają młodzi ludzie. Według Drewermanna, Jan Paweł II ponosi odpowiedzialność za rozprzestrzenianie się w Afryce epidemii AIDS. Zdaniem byłego księdza, jedynym skutecznym sposobem na AIDS jest prezerwatywa, a nie - jak nauczał Jan Paweł II - czystość i wierność małżeńska.
Naród modli się w skupieniu
A jednak, jakby na przekór atakom, na bolesną wieść o śmierci Ojca Świętego do kościołów katolickich w Niemczech licznie przybyli wierni, którzy w skupieniu oddawali cześć zmarłemu Papieżowi. Działo się tak, chociaż katolicy niemieccy mieli raczej ambiwalentny stosunek do nauczania Jana Pawła II. Z jednej strony, społeczeństwo niemieckie, poddane po wojnie bezwzględnej socdemoliberalnej indoktrynacji, odrzuca "rozumem" konserwatywne poglądy Papieża, z drugiej - podświadomie tęskni za wartościami, na których można się oprzeć i które nadają życiu sens. Za wartościami, które są fundamentem całej naszej kultury duchowej. Wielu zniewolonych różnymi namiętnościami katolików czuje w sercu, że to jednak Papież ma rację, nawołując o przestrzeganie prawd wiary.
Rozdarcie to jest szczególnie widoczne obecnie, gdy piękny świat dobrobytu wali się i coraz bardziej szerzy się strach przed jutrem. W takich to okolicznościach odszedł nagle krytykowany za swój "konserwatyzm" człowiek, który mówił ludziom: "Nie lękajcie się!". Dlatego tysiące niemieckich wiernych, z własnej i nieprzymuszonej woli, zdecydowało się pójść do kościoła, aby w ciszy, a może i z pewnym zawstydzeniem, pomodlić się za duszę zmarłego Ojca Świętego. Również we Mszach św. w intencji Jana Pawła II uczestniczyło zdecydowanie więcej wiernych niż zwykle.
Tysiące młodych Niemców pojechało do Rzymu, aby oddać hołd wielkiemu Papieżowi. Wzruszający reportaż na ten temat opublikowała gazeta "Bild am Sonntag". Również naoczni świadkowie donosili, że widzieli w Rzymie rozśpiewaną młodzież niemiecką, która cierpliwie stała w kolejce do Bazyliki św. Piotra.
Radość, zawód i wściekłość
Kolejnym testem szczerości postaw w niemieckim społeczeństwie był wybór księdza kardynała Josepha Ratzingera na Papieża, który przyjął imię Benedykt XVI. Wiadomość ta została odebrana w Niemczech z mieszanymi uczuciami. W pierwszych reakcjach dominowało zadowolenie i duma: oto znów, po prawie 500 latach, mamy naszego rodaka na Stolicy Piotrowej. Szczerze cieszyli się jednak tylko katolicy, którzy jeszcze nie ulegli powszechnej presji liberalnych tendencji w Kościele niemieckim.
Jednak zadowolenie z wyboru Niemca zaczęło szybko ustępować miejsca głosom, w których wyczuwało się zawód, że Papieżem został "konserwatysta" kardynał Ratzinger. Ponownie na pierwszy plan wysunęli się wszyscy "reformatorzy", którzy z taką zawziętością krytykowali Jana Pawła II, na czele z Drewermannem i Küngiem. Szybko zrozumieli oni, że dla nich w zasadzie nic się nie zmieni, gdyż to właśnie kardynał Ratzinger stał na straży depozytu wiary. To on zmusił Episkopat niemiecki do odstąpienia od wystawiania kobietom w stanie błogosławionym przez przykościelne poradnie zaświadczeń otwierających drogę do legalnego zabicia poczętego dziecka. To on, jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, oczyścił wydziały teologiczne na niemieckich uczelniach z wykładowców zainfekowanych libertyńskim "wirusem roku 1968", odbierając im prawo nauczania.
Świadomość, że nowy Papież najprawdopodobniej będzie kontynuował kurs Jana Pawła II, wprawiła pewne kręgi opiniotwórcze w Niemczech w nieukrywaną wściekłość. O ile Polaka można było krytykować, zarzucając Mu "polski zacofany katolicyzm", zaściankowość, pochodzenie zza żelaznej kurtyny itp., o tyle trudno będzie im atakować pochodzącego z kręgu cywilizacji zachodniej, "oświeconej", liberalnej, otwartej na świat, Benedykta XVI.
Symptomy religijnego odrodzenia
Już zauważa się zwiastuny odrodzenia katolicyzmu w Niemczech. Pierwszym takim symbolem jest coraz częstsze przyznawanie się publiczne, np. w telewizji, przez osoby prominentne do wyznania katolickiego. To, co kiedyś było nie do pomyślenia, dzieje się na oczach milionów widzów. Przykładem jest przewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse, księżna Thurn und Taxis, znany moderator Harald Schmidt itp.
Przełomem może okazać się zaplanowane jeszcze przez Jana Pawła II na sierpień tegoroczne światowe spotkanie młodzieży w Kolonii. Niemcy oczekują miliona pielgrzymów. Bardzo mocno nagłośniono fakt, że swój przyjazd zapowiedział nowy Papież. Z pewnością zaktywizuje to katolicką młodzież niemiecką, a także wzmocni pozycję zaciekle atakowanego ze wszystkich stron arcybiskupa Kolonii, księdza kardynała Joachima Meissnera. Bliski poglądami Janowi Pawłowi II metropolita Kolonii odważył się w jednym z kazań porównać zbrodnie Hitlera ze zbrodniami Stalina, czego nie mogą mu darować środowiska żydowskie.
Henryk Przemyski
"Nasz Dziennik" 2005-05-06
Autor: ab