Oszczędzajcie, ale nie na zdrowiu
Treść
"Ewa Kopacz musi odejść!" - takie okrzyki wznosiło około tysiąca pracowników służby zdrowia, którzy protestowali wczoraj przed Sejmem i kancelarią premiera przeciw utrudnieniom w dostępie do świadczeń zdrowotnych. Główne ich postulaty to: wzrost nakładów na ochronę zdrowia, usprawnienie systemu polityki zdrowotnej i prowadzenie rzeczywistego dialogu społecznego.
Manifestujący zrzeszeni w różnych organizacjach przy huku petard wznosili okrzyki: "Zdrowie prawem, nie towarem!", "Bo ze wszystkich cudów Tuska pozostaje tylko pustka", "Ewa Kopacz musi odejść!". Pojawiły się również transparenty z hasłami: "Szpitale zadłużone, w kieszeni mojej pustka, bo tylko na boisku nie leni się rząd Tuska", "Gdy Schetyna grać zaczyna, służbę zdrowia nam zarzyna".
Pracownicy służby zdrowia w petycji do marszałka zwrócili się przede wszystkim z prośbą o wstrzymanie prac nad ustawą uchylającą możliwość wzrostu wynagrodzeń. Chodzi o rozwiązania, które zostały przyjęte blisko trzy lata temu, podczas protestów w 2007 roku, kiedy Sejm przegłosował ustawę nadającą pracownikom prawo do wzrostu wynagrodzeń: jeśli szpital wykonał więcej świadczeń i otrzymał więcej pieniędzy z NFZ, to do 40 proc. tej kwoty mieli mieć prawo też pracownicy. - Dopóki nie będzie nowych rozwiązań gwarantujących pracownikom jakiś wzrost wynagrodzeń, należy wstrzymać prace nad projektem uchylającym obecne przepisy - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Maria Ochman, przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność".
Natomiast w petycji do premiera przypomniano jego słowa zawarte w exposé z 2007 roku i wypunktowano oczekiwania wobec szefa rządu i Ministerstwa Zdrowia - rozwiązanie najbardziej pilnych problemów zarówno pacjentów, jak i pracowników. Związkowcy podkreślają, że mimo zapewnień rządu, iż kryzys gospodarczy ominął Polskę, to jednak w społeczeństwie widać jego dotkliwe skutki, chociażby w postaci szukania oszczędności w budżecie służby zdrowia.
Odnosząc się do żądań związkowców, minister zdrowia Ewa Kopacz stwierdziła, że od "Solidarności" oczekiwałaby, aby "w myśl tej nazwy solidarnie razem z kolejnym ministrem zdrowia rozwiązywała problemy, które w tym sektorze były, są i będą". Przekonywała, że z roku na rok w Polsce wykonywanych jest coraz więcej świadczeń i wyższe są nakłady na ochronę zdrowia. Zaznaczyła jednak, że pieniądze w ochronie zdrowia wydawane są nieracjonalnie, i to przede wszystkim należałoby zmienić. Jak podała, w krajach Unii Europejskiej środki na leczenie szpitalne to około 30 proc. wszystkich pieniędzy w danym systemie ochrony zdrowia, podczas gdy w Polsce jest to około 50 procent. Zadeklarowała, że przygotowywany jest pakiet, który ma to zmienić. Podstawowa opieka zdrowotna ma być zadaniowa i więcej świadczeń mają stanowić procedury jednodniowe.
Maria S. Jasita
Nasz Dziennik 2010-04-09
Autor: jc