Oszczędności kosztem najmłodszych
Treść
Przykra wiadomość dla rodziców, którzy dbają o zdrowe uzębienie swoich dzieci. Ministerstwo Zdrowia postanowiło ograniczyć bezpłatne leczenie ortodontyczne z zastosowaniem aparatów do dzieci, które nie ukończyły trzynastego roku życia. Do tej pory świadczenia takie przysługiwały wszystkim osobom do szesnastu lat. W Polsce, gdzie - jak twierdzą lekarze - próchnica jest prawdziwą plagą społeczną, zrezygnowano też z profilaktyki przeciwpróchnicznej. Niekorzystne dla najmłodszych pacjentów zmiany krytykują stomatolodzy. Ich zdaniem, dzieciom powinien zostać zapewniony nielimitowany dostęp do świadczeń stomatologicznych.
Rozporządzanie ministra zdrowia z 18 czerwca 2003 r. w sprawie wykazu bezpłatnych dodatkowych świadczeń zdrowotnych weszło w życie na początku lipca tego roku. Z dokumentu wynika, że jedynie dziecko, które nie ukończyło 13 lat, a w niektórych wypadkach 12, będzie mogło korzystać z leczenia ortodontycznego wad zgryzu z zastosowaniem aparatu do zdejmowania jedno- i dwuszczękowego. - Wcześniej leczenie takie obejmowało dzieci do lat 16. Obniżono więc ten wiek, na niekorzyść dzieci i rodziców - tłumaczy dr Krzysztof Filip, doradca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność". Dodaje, że w rozporządzeniu resort poczynił wiele innych, równie niekorzystnych zmian.
- Zrezygnowano w szkołach m.in. z instruktażu dotyczącego walki z próchnicą. Był on o tyle ważny, że dzieci już od najmłodszych lat uczyły się, jak zapobiegać próchnicy. Instruktaż ten przesunięto do procedury badania lekarskiego. Ministerstwo nie będzie też finansować niektórych innych równie pożytecznych akcji profilaktycznych. W opinii Filipa, w przyszłości wszyscy podatnicy będą ponosić koszty nieleczenia zębów u swoich obywateli.
Z rozporządzenia zniknęło też takie świadczenie jak leczenie nadwrażliwości zębów czy dziąseł. Ograniczono badania mikroskopijne podejrzanych zmian w jamie ustnej. - Kiedyś lekarz pobierał próbkę np. guzka i wysyłał do odpowiedniego instytutu. Na podstawie badania można było się zorientować, jakie leczenie zastosować. Teraz przepis ten został przesunięty do rubryki: usuwanie. Wynikałoby z tego, że aby wykonać badanie, trzeba najpierw usunąć zmianę np. w postaci małego guzka - wyjaśnia dr Krzysztof Filip.
Z ministerialnego dokumentu wynika także, że ograniczono badania kontrolne tylko do trzech razy w roku. - Osoba, która potrzebuje częściej kontrolować zęby, musi iść prywatnie - powiedział nam jeden ze stomatologów warszawskiej przychodni.
W opinii Urszuli Krupy (KP LPR), członka sejmowej Komisji Zdrowia, konsekwencją wprowadzonych przez resort ograniczeń w leczeniu zębów u najmłodszych będzie dodatkowe obarczenie pacjentów wydatkami finansowymi. - Szczególne zagrożone są dzieci, które w większości nie będą miały leczonych zębów - twierdzi Krupa.
Równie krytycznie o rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia wypowiada się dr Andrzej Fortuna, stomatolog, członek prezydium Naczelnej Izby Lekarskiej. Jego zdaniem, w Polsce, gdzie próchnica jest plagą społeczną, dzieci powinny mieć nielimitowany dostęp do opieki stomatologicznej. - Zdarza się, że czas oczekiwania na leczenie wynosi np. 1,5 roku. Jeżeli dziecko ma 11 lat, to nie zdąży z leczeniem. Naszym zdaniem dostępność dzieci do stomatologa nie powinna być limitowana - mówi dr Fortuna.
Agnieszka Gołąbek, rzecznik prasowy ministerstwa tłumaczy zmiany, jak to określiła, "uwarunkowaniami medycznymi". Widocznie tylko do 13 lat najlepiej przeprowadzać leczenie wad zgryzu - skwitowała rzeczniczka.
Anna Zalech
Nasz Dziennik 25-08-2003
Autor: DW