Oświadczenie Ministra Sprawiedliwości
Treść
Zbigniewa Ziobro w związku z zarzutami kierowanymi wobec Profesora Władysława Mąciora, wiceprzewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego:
Zarzuty zawarte w publikacji tygodnika "Newsweek" wobec Pana Profesora Władysława Mąciora uważam za kłamliwy i oszczerczy atak na jego osobę. Profesor nie występuje w aktach IPN ani jako tajny współpracownik, ani nawet jako kontakt operacyjny. Z dokumentów IPN wynika, że SB nie odważyła się podjąć próby jego werbunku. Mimo presji, jakiej podlegali pracownicy naukowi w tamtych czasach, Profesor nie uległ i nie należał do PZPR. Był natomiast delegatem na zjazd Solidarności w sierpniu 1980 roku.
Władysław Mącior słynął ze swoich niezależnych poglądów i przywiązania do wolności wypowiedzi, z tego powodu szanowali i cenili go studenci. Narażał się tym wielokrotnie kierownikowi Katedry Prawa Karnego UJ Towarzyszowi Kazimierzowi Buchale, który, jak wskazują dokumenty IPN, był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Magister". Informacje na ten temat, w oparciu o dokumenty IPN, w 2005 roku upublicznił "Dziennik Polski". Jest wiedzą powszechnie znaną, że z powodu własnych poglądów Profesor Mącior był człowiekiem szykanowanym przez Towarzysza Buchałę. Warto wspomnieć, że mimo uzyskania przez Władysława Mąciora habilitacji już w 1968 roku, mógł on zostać profesorem dopiero w wolnej Polsce. Przyglądali się temu i akceptowali taką sytuację wiele dziś zawdzięczający Panu Buchale jego wierni współpracownicy, Profesorowie Zoll i Ćwiąkalski.
Pan Ćwiąkalski, aktywista PZPR, był asystentem Tajnego Współpracownika - prof. Buchały. Po ataku na Profesora Mąciora sądzić można, że był jego pojętnym uczniem, przyswoił sobie metody, jakimi posługiwał się TW Magister. Najwyraźniej obcowanie z tajnym współpracownikiem służb PRL zostawiło w nim trwałe ślady.
Z kolei Profesor Zoll został namaszczony przez współpracownika SB Towarzysza Buchałę swoim następcą w Katedrze Prawa Karnego UJ oraz współtworzył z nim, fatalny dla Polski, Kodeks karny z 1997 roku. Profesor Zoll zastąpił też prof. Buchałę na stanowisku przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Władysław Mącior wielokrotnie obnażał braki wiedzy i niekompetencję obu zaufanych prof. Kazimierza Buchały. Z tego też powodu rosła w nich niechęć, a nawet nienawiść do Profesora Mąciora. Ten bowiem przewyższał ich intelektualnie, także wiedzą z zakresu prawa karnego.
Rezygnacja Profesora z członkostwa w Trybunale Stanu wiązała się z postawioną mu diagnozą choroby nowotworowej. Z tego samego powodu wycofał się on również z działalności naukowej i współpracy eksperckiej z Sejmem.
W świetle przytoczonych powyżej faktów, oczywistym jest, że publikacja "Newsweeka" dotycząca Profesora Mąciora jest zbiorem kłamstw i insynuacji wobec niego.
Atak nie był przypadkowy
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uważa publikację tygodnika "Newsweek" na temat profesora Władysława Mąciora, wiceprzewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej ds. Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości, za kłamliwy i oszczerczy atak na jego osobę. Jak ustalił "Nasz Dziennik", wszystko wskazuje na to, że niepoparte żadnymi dowodami zarzuty prof. Andrzeja Zolla i Zbigniewa Ćwiąkalskiego to nie przypadek. Obu prawnikom zależy na obniżeniu autorytetu ministra sprawiedliwości i jego współpracowników. Ćwiąkalski reprezentuje Henryka Stokłosę w postępowaniu w sprawie "listu żelaznego", Zoll zaś niebawem zostanie pozwany do sądu przez posła Arkadiusza Mularczyka.
Poniedziałkowy "Newsweek" doniósł, że profesor Władysław Mącior, wiceprzewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej ds. Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości, na początku lat 80. przekazywał SB cenne informacje. Swoje "rewelacje" tygodnik poparł jedynie zapewnieniami prof. Andrzeja Zolla i prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Ten ostatni zapewniał, że wiedział o spotkaniach Mąciora z funkcjonariuszem SB, ale nie wie, czego dotyczyły. Zarówno Zoll, jak i Ćwiąkalski zarzucili jednak współpracownikowi ministra Zbigniewa Ziobry współpracę z SB, mimo że w archiwach IPN nie znaleziono żadnego dowodu potwierdzającego taką tezę.
W specjalnym oświadczeniu minister Ziobro napisał, że prof. Mącior nie występuje w aktach IPN ani jako tajny współpracownik, ani nawet kontakt operacyjny, a z dokumentów wynika, że SB nie odważyła się podjąć próby jego werbunku. Ziobro napisał też, że Mącior wielokrotnie obnażał niekompetencję i braki wiedzy Zolla i Ćwiąkalskiego, stąd "rosła w nich niechęć, a nawet nienawiść do profesora Mąciora".
Jak ustalił "Nasz Dziennik", zarzuty pod adresem prof. Mąciora mogą mieć jednak inne podłoże. Zarówno Zollowi, jak i Ćwiąkalskiemu może zależeć na zdyskredytowaniu ministra sprawiedliwości i jego współpracowników. Ćwiąkalski reprezentuje Henryka Stokłosę, poszukiwanego listem gończym w postępowaniu dotyczącym przyznania byłemu senatorowi "listu żelaznego", Zoll zaś niebawem stanie przed sądem oskarżony z powództwa cywilnego przez posła Arkadiusza Mularczyka, twórcę ustawy lustracyjnej. Zoll niedawno zarzucił Mularczykowi złamanie zasad etyki i rzetelności podczas postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Podobnie jak w przypadku Mąciora oskarżenia Zolla okazały się bezpodstawne. Mularczyk podjął wczoraj decyzję o skierowaniu przeciwko Zollowi powództwa do sądu.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-05-23
Autor: wa
Tagi: prof mącior sb prof zoll ziobro