Ostrowska już z zarzutami
Treść
Zakaz opuszczenia Polski i 75 tys. zł poręczenia majątkowego - to środki zabezpieczające, jakie krakowska prokuratura zastosowała wobec byłej posłanki SLD Małgorzaty Ostrowskiej. Śledczy przedstawili jej zarzuty przyjęcia 155 tys. zł łapówki od Piotra K., barona mafii paliwowej, w zamian za pomoc w nabyciu atrakcyjnego terenu w Malborku. Ostrowska nie przyznaje się do winy. Tymczasem wczoraj sąd w Poznaniu nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie innej byłej posłanki - Beaty Sawickiej. Podejrzanej w aferze korupcyjnej na Helu jednak grozi 10 lat pozbawienia wolności.
Przyjęcie około 155 tys. zł łapówki zarzuciła wczoraj prokuratura byłej posłance SLD Małgorzacie Ostrowskiej. Kobieta zgłosiła się wczoraj przed południem do siedziby zamiejscowego wydziału Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Krakowie. - Zarzut przedstawiony Małgorzacie O. jest taki sam, jaki zawarty był we wniosku prokuratury apelacyjnej skierowanym w lutym do Sejmu o uchylenie immunitetu - powiedział naczelnik wydziału, prokurator Marek Woźniak. - Dotyczy przyjęcia korzyści majątkowej znacznej wysokości od ustalonych osób - dodał.
We wtorek prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutów Małgorzacie Ostrowskiej, nie chciała jednak ujawnić przed przesłuchaniem podejrzanej, o jakie zarzuty chodzi. Ostrowska sama skontaktowała się z prokuraturą i ustaliła termin stawiennictwa. - Przyjechałam, bo chciałam sprawę wyjaśnić do końca - mówiła była posłanka dziennikarzom.
Prokuratura, po trwającym cztery godziny przesłuchaniu podejrzanej, zastosowała wobec niej środki zabezpieczające w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 75 tys. zł i zakazu opuszczania kraju. Jak poinformował dziennikarzy prokurator Marek Woźniak, podejrzana podczas przesłuchania podała swoją wersję wydarzeń, która będzie obecnie weryfikowana. Nie wykluczył, że dojdzie m.in. do konfrontacji Ostrowskiej ze świadkami.
Krakowska prokuratura apelacyjna już w lutym występowała do Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu ówczesnej posłance. Chciała także zgody na jej zatrzymanie i aresztowanie. W marcu Sejm nie wyraził na to zgody. Jak informowała wówczas krakowska prokuratura, chciała ona zarzucić ówczesnej posłance przyjęcie łapówki w wysokości 155 tys. zł od jednego z baronów paliwowych Piotra K., nazywanego przez media "królem Sztumu". Według prokuratury, Piotr K. w zamian miał oczekiwać pomocy w zakupie nieruchomości na terenie Malborka, którą chciał użytkować m.in. do nielegalnej produkcji paliw. Ostrowską miały obciążać m.in. zeznania innych podejrzanych, w tym samego Piotra K. i byłego komendanta policji w Malborku Piotra M. Według prokuratury, komendant miał uczestniczyć w spotkaniu Ostrowskiej z "królem Sztumu".
Ostrowska zaprzeczała zarzutom. Wyjaśniała, że ani M., ani K. nigdy nie składali jej korupcyjnych propozycji. Mieli ją jedynie prosić, by dowiedziała się w radzie miasta, jaka jest sytuacja prawna działki, którą chciał kupić Piotr K. Sprawa związana jest z działalnością K. uważanego przez prokuraturę za "kluczową postać ujawniającą mechanizmy korupcji w ramach afery paliwowej". Na początku marca ubiegłego roku krakowski sąd skazał go za zorganizowanie działań grupy zajmującej się obrotem nielegalnym paliwem i kierowanie nią oraz spowodowanie co najmniej 218 mln zł strat przez Skarb Państwa. Paliwowy baron przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze.
Sawicka nie pójdzie siedzieć
Tymczasem wczoraj po południu w Poznaniu sąd nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie byłej posłanki PO Beaty Sawickiej zatrzymanej przez CBA w momencie przyjęcia łapówki za "ustawienie przetargu" na zakup atrakcyjnej nieruchomości na Helu. Również ponowne zatrzymanie Sawickiej przez CBA na polecenie poznańskiej prokuratury sąd uznał jako bezzasadne. Z wnioskiem o areszt zwróciła się prokuratura po dwudniowym przesłuchaniu podejrzanej.
Byłej posłance Platformy postawiono zarzuty podżegania i nakłaniania do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcia korzyści majątkowej i powoływania się na wpływy w organach władzy. Przestępstwa te są zagrożone karą do 10 lat więzienia.
WW
"Nasz Dziennik" 2007-11-08
Autor: wa