Ostatnie wodowanie
Treść
W Stoczni Gdynia zwodowano w sobotę dwa ostatnie zakontraktowane przez ten zakład statki - samochodowiec oraz kontenerowiec. Uchwalona pod koniec ubiegłego roku rządowa specustawa stoczniowa zabroniła stoczniom w Gdyni i Szczecinie podpisywania nowych kontraktów. Zdaniem opozycji, rząd Tuska przyjął specustawę stoczniową zbyt pochopnie i nie powinien był się godzić na likwidację obu zakładów, do czego może doprowadzić przyjęcie specustawy. We Francji czy Niemczech - argumentuje opozycja - przeznacza się miliardy euro z państwowego budżetu na ratowanie narodowych przedsiębiorstw, także stoczni.
Właścicielem samochodowca jest spółka żeglugowa Ray Car Carriers Limited należąca do izraelskiego przedsiębiorcy Ramiego Ungara. Samochodowiec to jednostka wielopokładowa - ma 13 pokładów wewnętrznych - a rozmiary statku odpowiadają 10-piętrowemu i 10-klatkowemu blokowi mieszkalnemu. Liczący prawie 200 metrów długości statek może jednorazowo przewieźć ponad 6,6 tys. samochodów osobowych. Jednostka została zaprojektowana w stoczniowym biurze projektowym. Natomiast kontenerowiec powstał na zamówienie niemieckiego armatora i jest w stanie zabrać na swój pokład 2,7 tys. kontenerów. - Zwodowane zostały dwa ostatnie zakontraktowane statki, samochodowiec i kontenerowiec. To wodowanie to nie jest jeszcze całkowite oddanie jednostek, one są wykończone w 70 procentach. Stocznia robi jeszcze, jako podwykonawca, ponton transportowy. To taka 200-metrowa barka pływająca - mówi nam Marek Lewandowski, rzecznik "Solidarności" Stoczni Gdynia. Obie jednostki po zwodowaniu zostaną skierowane na nabrzeże i tam będą wykańczane. Do właścicieli mają trafić z końcem maja. - Na szczęście ta barka powoduje, że jeszcze 1,5 tys. ludzi pracuje, chociaż już powinna być zwolniona, gdyby barki nie było - wyjaśnia nam Lewandowski.
Zgodnie ze specustawą, 31 maja br. Stocznia Gdynia (oraz Stocznia Szczecińska Nowa) ma przestać istnieć. Sprzedaży obu polskich przedsiębiorstw zażądała KE, która uznała, że pomoc publiczna udzielona stoczniom po wejściu naszego kraju do UE była nielegalna. Majątek stoczni został podzielony na fragmenty, a potencjalni inwestorzy i nabywcy tego majątku nie będą zobowiązani do kontynuowania produkcji statków. Zdaniem opozycji, rząd Tuska, kapitulując przed KE, zupełnie niepotrzebnie zgodził się na likwidację stoczni, tym bardziej że podobnymi zarzutami ze strony KE nikt w UE się nie przejmuje i na przykład we Francji czy Niemczech przeznacza się miliardy euro z państwowego budżetu na ratowanie narodowych przedsiębiorstw, w tym także stoczni.
Tymczasem w Polsce realizacja programu koalicji PO - PSL, likwidującego przemysł stoczniowy, trwa. Jak poinformowała Agencja Rozwoju Przemysłu, inwestorzy zainteresowani zakupem majątku stoczni Gdynia i Szczecin mają czas do czwartku, 30 kwietnia, na wpłatę wadium uprawniającego do udziału w przetargach na ich majątek. - 30 kwietnia jest otwarcie kopert i jeśli ktoś kupi jakieś elementy stoczni, to część załogi znajdzie zatrudnienie i być może będziemy dalej coś robić - komentuje Lewandowski. Sprzedaż majątku stoczni Szczecin i Gdynia ma się odbyć w otwartym, nieograniczonym przetargu, a rozstrzygnięcie pierwszych przetargów na sprzedaż nieruchomości obu zakładów przewidziano na połowę maja br.
W tej chwili ze Stoczni Gdynia spośród 5,3 tys. zatrudnionych osób zostało zwolnionych około 1 tys., ale przed końcem maja ma odejść jeszcze około 600 osób, dlatego na koniec przyszłego miesiąca zwolnionych ma zostać około 3,7 tys. pracowników. Z SSN zwolnionych ma być około 4 tys. osób.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-04-27
Autor: wa