Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ostatni dzwonek

Treść

Uregulowania należnych zobowiązań płatniczych wynikających m.in. z ustawy "203", przedstawienia realnego programu naprawczego służby zdrowia, a także udzielenia finansowego wsparcia rządu w celu jego powodzenia - domagali się podczas wczorajszej pikiety przed Ministerstwem Zdrowia w Warszawie związkowcy z NSZZ "Solidarność".
W pikiecie wzięło udział ponad dwieście osób z Forum Związków Zawodowych, jak również NSZZ "Solidarność" i Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Zgromadzeni ludzie trzymali transparenty, m.in. takiej treści: "Pod rządami Millera służba zdrowia umiera".
Jak powiedziała nam Maria Ochman, przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność", pikieta to ostatnia szansa, aby w trybie pilnym ministerstwo zajęło się sprawami zadłużonych placówek, pracowników medycznych i pacjentów. - My już nie mamy czasu czekać. Dajemy rządowi ostatnią szansę, aby wprowadził sensowny projekt naprawy służby zdrowia - mówiła Ochman. Związkowcy żądają przede wszystkim uregulowania należnych zobowiązań płatniczych wynikających m.in. z ustawy "203". Zdaniem Ewy Ficy, przewodniczącej Sekretariatu Ochrony Zdrowia Śląsko-Dąbrowskiej NSZZ "Solidarność", pieniądze na ten cel powinny być określone, aby nie było sytuacji, że pracodawcy przeznaczą je na inny cel. Zdaniem związkowców, obecna sytuacja w służbie zdrowia przypomina dramatyczny stan klęski, dlatego też konieczne jest - w trybie najwyższej potrzeby - podjęcie działań, podobnie jak w przypadkach klęsk żywiołowych.
Pod koniec ubiegłego tygodnia rząd przyjął kontrowersyjne propozycje ministra zdrowia dotyczące naprawy sytuacji w służbie zdrowia. Jedną z nich ma być komercjalizacja szpitali i zamiana długów na obligacje. Rząd powołał także zespół międzyresortowy, który ma za zadanie do końca września opracować stosowną ustawę. - Jest to kolejna gra na czas. Już w kwietniu mieliśmy obietnice, że lada moment powstaną stosowne ustawy i rozporządzenia - twierdzi Fica. Projekt ministra przewiduje również możliwość uruchomienia procedur zmierzających do ogłoszenia upadłości części szpitali. - Nie chcemy likwidacji szpitali, nie jest ich za dużo. Jedyne co możemy przyjąć, to zmiana ich profilu dostosowanego do lokalnych potrzeb - tłumaczyła Ochman.
Związkowcy ostrzegli, że jeżeli na najbliższym, zaplanowanym na wczorajszy wieczór, spotkaniu z ministrem zdrowia tzw. zespołu doraźnego, nie dojdzie do porozumienia, rozpoczną wspólną akcję protestacyjną.
Anna Zalech
30.07.2003 Nasz Dziennik

Autor: DW