Osłabienie na życzenie?
Treść
Będzie koalicja PiS i Samoobrony? Domagają się tego prące do stanowisk szeregi działaczy Samoobrony. Głównie oczywiście tych, którzy mieliby szansę "załapać" się na rządzenie. Andrzej Lepper oponuje, że nie ma mowy o wycofaniu zaufania dla rządu. Podnoszące się podobne głosy w Lidze Polskich Rodzin także są dość szybko tonowane. Obie partie zdają sobie sprawę z tego, że fiasko misji rządu Kazimierza Marcinkiewicza może wypchnąć Prawo i Sprawiedliwość znów tam, gdzie czeka łaska lub niełaska Platformy Obywatelskiej. To bardziej prawdopodobne niż przedterminowe wybory, których na wiosnę przyszłego roku nie zaryzykowałaby chyba żadna formacja polityczna. Ale dużo większa odpowiedzialność spoczywa na PiS i rządzie, bo to od podejmowanych przez nich decyzji zależy, jak będzie się kształtować polska scena polityczna.
O tym, że przed Polską stanęła wielka szansa i nie można jej zmarnować, jeszcze miesiąc temu mówiły wszystkie partie, które w przeddzień Święta Niepodległości poparły rząd Marcinkiewicza. W kuluarach posłowie LPR czy Samoobrony mówili, jak ważne jest to, że udało się odsunąć od władzy nie tylko postkomunistów, ale i "liberałów z PO". Potem Andrzej Lepper zaczął określać siebie jako liberalnego socjalistę. Czy to prawdziwa przemiana, czy kreacja? - pytali obserwatorzy sceny politycznej. Czy to tylko droga do sięgnięcia po władzę wespół z PiS? Wydaje się, że akurat Lepper byłby tu najbardziej cierpliwy, ale naciskają chętni na rządowe posady. Wiedzą, że objąć je na propozycję PiS, ale bez zgody przewodniczącego, to koniec kariery w Samoobronie. A wierzą, że posady dopiero nadejdą.
- Romans nie może trwać w nieskończoność i albo będzie legalne małżeństwo sankcjonowane przez parlament, albo nic - słowa Ryszarda Czarneckiego, który przecież trafił do Samoobrony z ZChN (a więc był kolegą partyjnym premiera), brzmią mniej więcej tak samo jak Wojciecha Wierzejskiego z LPR.
- Liga od samego początku była w opozycji, a rząd zachowuje się jak rząd sondażowy i podejmuje decyzje dokładnie odwrotne do tych, które były deklarowane w kampanii wyborczej - mówi.
Obaj jednak w swoich partiach mają podobne zadania. PiS musi zdawać sobie sprawę z tego, że nie są to opinie odosobnione, że w każdej chwili mogą pozyskać w strukturach jeszcze większe poparcie. Choćby wówczas, gdy okaże się, że Marcinkiewicz nie spełni obietnic złożonych rolnikom przed wyborami prezydenckimi, a prywatyzacja sektora energetycznego będzie realizowana tak, jakby ministrem skarbu wciąż pozostawał Jacek Socha.
Co jakiś czas Lepper czy Roman Giertych pogrożą palcem Jarosławowi Kaczyńskiemu i Kazimierzowi Marcinkiewiczowi. I nie mogą oni tego palca zlekceważyć. Wybór Lecha Kaczyńskiego na prezydenta pokazał, że elektoraty tych trzech partii łączy bardzo wiele. Bez nich PiS nie będzie w stanie skutecznie rządzić - i to bez względu na to, czy ludzie ci poprą LPR, PSL lub Samoobronę, czy też zagłosują na PiS. Musi to sobie uświadomić również minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski, który w sobotę powiedział, że "być może wcześniejsze wybory dadzą mocniejszą podstawę do rządzenia". Chyba że z PO...
Zdaniem Donalda Tuska, PiS jest w trakcie budowy dużej formacji "przy wsparciu Radia Maryja".
- Do tego nie za bardzo pasuje koalicja z PO, dlatego nie sądzę, żeby to się miało zdarzyć - mówił w sobotę lider Platformy.
- Na razie nie ma żadnych okoliczności, które wskazywałyby na to, że zmieniła się strategia Jarosława Kaczyńskiego, ale jeśli pojawią się okoliczności inne niż te dzisiaj, to ja sam będę rzecznikiem tego, żeby w sposób bardzo cierpliwy i otwarty równocześnie wsłuchiwać się w to, co się dzieje w parlamencie - dodał Tusk.
Platforma nie rezygnuje więc z rządzenia i tylko czeka na osłabienie pozycji Prawa i Sprawiedliwości. Dziś wydaje się, że PiS osłabić się może tylko samo.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2005-12-05
Autor: ab