Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oskarżony radykalnie zmienił linię obrony

Treść

Z o. Kazimierzem Piotrowskim, wiceekonomem Warszawskiej Prowincji Redemptorystów, rozmawia Jacek Dytkowski
W Zielonej Górze ruszył proces Marcina M., oskarżonego o zabójstwo o. Władysława Polaka, redemptorysty, proboszcza parafii w Serbach w województwie dolnośląskim...
- Marcin M. oskarżony jest o trzy zabójstwa: o. Władysława Polaka, Heleny Rogali oraz Krystyny Wojciech, które miały miejsce w 2008 roku. Zdumiewające było to, o czym wiemy, że oskarżony próbował poprzez media bronić się, tłumacząc, że te zabójstwa były zemstą na osobach duchownych za to, że został przez jednego z nich skrzywdzony. Obecnie w trakcie procesu mamy do czynienia z rzeczą zdumiewającą - oskarżony radykalnie zmienił linię obrony. Wycofał się z poprzednich wyjaśnień i przyjął nową linię obrony. Mówi teraz, że morderstwo zostało dokonane nie przez jedną osobę, ale trzy. Podał imię i nazwisko jednej, z tym, że nie zrobił tego na sali rozpraw. Odmówił składania wszelkich wyjaśnień. Podobnie jeśli chodzi o kwestie pytań pani prokurator czy też składu sędziowskiego - odmówił odpowiedzi na wszelkie pytania. Pani sędzia odczytała więc jego wcześniejsze pismo skierowane do prokuratury, w którym podał imię i nazwisko jednej z osób.
O czym świadczy takie postępowanie oskarżonego?
- Jest to niewątpliwie rzecz zdumiewająca. Wygląda na to, że uświadomił sobie, iż w świetle faktów tamta pierwsza linia obrony nie ma żadnego sensu, dlatego że sam sobie przeczy w samych zeznaniach. O czym mówiłem w poprzedniej rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Czy obecna linia obrony ma jakiś sens?
- Nic na to nie wskazuje. To znaczy nie wskazują na to dowody, żeby brały w tym morderstwie jeszcze jakieś inne osoby. Ciekawe, czy te informacje, jakie podał, będą jakoś weryfikowane, czy też nie. Bardzo interesujące będzie przedstawienie dowodów, ponieważ chciałoby się powiedzieć, że są one bezdyskusyjne. Proszę, aby wszyscy otoczyli tę sprawę pamięcią modlitewną. To ważne i bardzo tragiczne wydarzenie. Po oskarżonym widać, jakby cała ta sprawa nie robiła na nim większego wrażenia, gdy chodzi o zachowanie. Jest bardzo spokojny, odmawia systematycznie odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Nie wiadomo, czy w ogóle taka osoba istnieje, o której wspomniał, że też brała udział w tym morderstwie, podając jej personalia. Wygląda na to, że oskarżony już sobie uświadomił, jak wysoka kara mu grozi, i próbuje robić, co może, aby swoją sytuację procesową poprawić.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-03-03

Autor: wa