Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oskarżony o wrogą propagandę

Treść

Ksiądz Józef Król SDB (1916-2000)Niewielu kapłanów może się poszczycić tak bogatym życiorysem. Niezwykła pracowitość i pełne entuzjazmu zaangażowanie na rzecz realizacji charyzmatu salezjańskiego w Kościele sprawiły, że ks. Józefa Króla bez obawy można zaliczyć do grona najwybitniejszych przedstawicieli duchowych synów św. Jana Bosko w historii zgromadzenia salezjańskiego w Polsce. Przez lata piastował odpowiedzialne funkcje, starając się zawsze jak najlepiej wypełniać postawione przed nim zadania. W duchową posługę ks. Józefa wpisane zostało także cierpienie z powodu szykan ze strony komunistycznych władz.
Józef Król przyszedł na świat 17 kwietnia 1916 r. w Mineville (stan Nowy Jork) w Stanach Zjednoczonych w wielodzietnej rodzinie polskich emigrantów Stefana i Agnieszki z domu Szewczyk. Miał siedmioro rodzeństwa. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości rodzina Królów postanowiła powrócić do ojczystego kraju. W roku 1920 za zarobione za oceanem pieniądze kupili gospodarstwo w miejscowości Skórki pod Gnieznem. Stamtąd przeprowadzili się do Janowca, gdzie Józef uczęszczał do szkoły powszechnej. Po jej zakończeniu rozpoczął naukę w matematyczno-przyrodniczym gimnazjum w Gnieźnie. Marzyła mu się wówczas kariera wojskowa. Pragnął kontynuować edukację w Korpusie Kadetów. Jednak Pan Bóg miał wobec niego inne plany.
Pod sztandarami ks. Bosko
W roku szkolnym 1930/1931 Józef Król trafił do Małego Seminarium dla "Synów Maryi" prowadzonego przez salezjanów w Lądzie nad Wartą. Była to szkoła, w której chłopcy uzupełniali wykształcenie, by później realizować swoje powołanie w wyższych seminariach duchownych diecezjalnych i zakonnych. W Lądzie Józef zafascynował się duchowością św. Jana Bosko i w 1934 r. złożył podanie o przyjęcie do nowicjatu Towarzystwa Salezjańskiego w Czerwińsku. Prośba została pozytywnie rozpatrzona przez przełożonych.
Pierwszy etap formacji zakonnej przeszedł pod czujnym okiem mistrza nowicjatu ks. Pawła Golli. 15 listopada 1934 r. przywdział zakonną suknię. Zwieńczeniem formacji było złożenie przez Józefa pierwszej profesji 3 sierpnia 1935 roku. Odtąd stał się salezjaninem i kolejne 65 lat życia poświęcił realizacji charyzmatu ks. Bosko w pracy na rzecz ubogiej młodzieży.
W roku 1935 trafił do Marszałek, gdzie rozpoczął studia z zakresu filozofii. W kolejnym roku seminaryjnym odbywał asystencję, czyli praktykę wychowawczo-duszpasterską w szkole salezjańskiej w Różanymstoku k. Grodna. Już na tym etapie formacji przełożeni odkryli w kleryku Józefie duży talent pedagogiczny i organizacyjny. W kolejnym roku dokończył naukę w studentacie filozoficznym w Marszałkach. Rok seminaryjny zamknął państwowym egzaminem dojrzałości, który złożył 25 maja 1938 roku. Następnie powrócił na drugi rok asystencji do Różanegostoku. Tutaj zastał go 1 września 1939 roku.
Wojenna tułaczka
Po wybuchu wojny dyrektor odesłał kleryka Józefa Króla do Krakowa, gdzie w zaistniałej sytuacji ksiądz inspektor gromadził kleryków z myślą o organizacji nauki w warunkach okupacji. Następnie grupa ta została przeniesiona do Oświęcimia, gdzie udało się dla nich zdobyć paszporty i wysłać na dalsze studia do Włoch. W tym czasie praktyka wysyłania kleryków za granicę była często spotykana w polskich zakonach. Starano się w ten sposób ratować alumnów, którzy podobnie jak inni duchowni zagrożeni byli aresztowaniem. Polska grupa kleryków salezjańskich 29 stycznia 1940 r. trafiła do kolebki zgromadzenia - Turynu. Tutaj opiekę nad nimi roztoczył katecheta generalny ks. Piotr Tirone, który przed wojną pełnił funkcję inspektora polskiej prowincji. Za swoją działalność na rzecz budowy struktur zgromadzenia salezjańskiego w Polsce został nawet odznaczony w 1926 roku przez prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi. Po krótkim pobycie w Turynie młodzi polscy salezjanie zostali przeniesieni do studentatu teologicznego dla obcokrajowców w Bollengo. Studia odbywali pod okiem polskich kapłanów: ks. Wincentego Fęckiego i ks. Andrzeja Świdy. W Soggiorno uzyskali zameldowanie i polskie paszporty w istniejącym jeszcze wówczas naszym konsulacie w Mediolanie.
Po ukończeniu roku seminaryjnego kleryk Józef Król został skierowany na trzeci rok asystencji do Zakładu Salezjańskiego w Borgo San Lorenzo k. Florencji. 15 lipca 1940 r. złożył tu profesję wieczystą. Przez kolejne miesiące doskonalił umiejętności pedagogiczne w sierocińcu "Romanelli Bruschi". Po latach ks. Król wspominał, że zdobył wówczas bogate doświadczenie, które znacznie poszerzyło jego horyzonty jako wychowawcy.
W roku seminaryjnym 1941/1942 kleryk Józef Król ponownie trafił do seminarium w Bollengo, aby kontynuować studia teologiczne. 25 czerwca 1943 r. z rąk ks. bp. Pawła Rostango z Ivrei przyjął święcenia subdiakonatu. Niestety, w tym samym czasie niepokojąco pogorszył się jego stan zdrowia. Zachorował bardzo poważnie na płuca i w związku z tym jeszcze w czerwcu tego samego roku został przez przełożonych wysłany do domu w Piossasco, w którym przebywali salezjanie chorzy na gruźlicę. Przełożeni postanowili przyśpieszyć święcenia kapłańskie chorego kleryka, który pomimo kłopotów zdrowotnych zdołał złożyć potrzebne egzaminy. 23 lipca 1944 r. przyjął święcenia diakonatu, a następnie, 5 listopada, święcenia kapłańskie z rąk emerytowanego biskupa salezjanina Ernesta Coppo.
Po kuracji ks. Król zaczął stopniowo odzyskiwać zdrowie i w 1947 r. powrócił do Polski.
Referent do spraw powołań
Bezpośrednio po przybyciu ks. Józefa Króla do kraju przełożeni skierowali go do pracy w salezjańskim domu dziecka w Lutomiersku. Mógł tutaj w pełni wykorzystać swoje doświadczenie w pracy wychowawczej zdobyte podczas asystencji w Różanymstoku i we Włoszech. Praca w sierocińcu nie należała do łatwych. Młodzież sprawiała duże trudności wychowawcze. Ponadto trzeba było zmagać się z panującą biedą i trudnymi warunkami lokalowymi. W roku 1948 ks. Król został przeniesiony do Łodzi, gdzie przy kościele św. Teresy zaangażował się w pracę oratoryjną. W tym czasie podjął także studia z pedagogiki społecznej na Uniwersytecie Łódzkim i w 1952 r. uwieńczył je magisterium na temat społeczno-wychowawczych zadań prewentoriów dziecięcych. W latach 1951-1953 pełnił funkcję katechety w parafii św. Barbary w Łodzi przy ul. Wodnej.
W 1953 r. ks. Józef został oddelegowany do pracy formacyjnej w nowicjacie salezjańskim w Czerwińsku. Przez dwa lata jako socjusz pomagał magistrowi nowicjatu ks. Hieronimowi Piksie i w 1955 r. został w jego miejsce mianowany mistrzem nowicjuszy. Podjął się wówczas trudu przeprowadzenia reformy programu formacyjnego. Sukcesy na tym polu spowodowały, że ks. Józef Król 15 października 1958 r. został mianowany przewodniczącym Komisji Powołań przy Konsulcie Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich. Z tej racji został przeniesiony przez księdza inspektora do seminarium salezjańskiego w Lądzie. Rozpoczął się tym samym niezwykle twórczy okres w życiu ks. Króla. Swojej pracy oddał się bez reszty, odważnie podejmując nowe wyzwania i nowatorskie rozwiązania w zakresie przygotowania, powielania i kolportażu materiałów powołaniowych. Jak się wkrótce okazało, właśnie ta działalność sprowadziła na niego dotkliwe represje ze strony władz komunistycznych.
Akcja powielaczowa
Spośród wszystkich represji władz komunistycznych wobec salezjanów w Lądzie najdotkliwsza w skutkach była tzw. sprawa powielaczowa związana z Inspektorialnym Ośrodkiem Powołań, który w latach 1958-1960 funkcjonował przy seminarium salezjańskim. Działalność ośrodka rozpoczęła się wraz z przybyciem do Lądu ks. Józefa Króla we wrześniu 1958 roku.
Ośrodek w Lądzie działał bardzo prężnie. Organizował różne spotkania dla młodzieży, powielał także materiały pomocne w animacji parafialnych grup młodzieżowych i w pracy powołaniowej, m.in.: teksty akademii i przedstawień teatralnych, materiały do gier i zabaw, wydawnictwa związane z duchowością salezjańską (o św. Janie Bosko, św. Dominiku Savio), które ukazywały się w serii "Vademecum Asystenta", konferencje i materiały w serii "Dni Powołań".
2 czerwca 1960 r. około godz. 10.00 przyjechały do lądzkiego klasztoru samochody z kilkunastoosobową grupą funkcjonariuszy milicji i SB wraz z prokuratorem. Ponadto 8 umundurowanych funkcjonariuszy MO przebywało w tym czasie na komisariacie w odległej od seminarium o 2 km miejscowości Lądek. W razie potrzeby mieli natychmiast zjawić się w Lądzie i podjąć interwencję. Po otoczeniu domu zakonnego, zabezpieczeniu wszystkich drzwi wejściowych do klasztoru i odcięciu łączności funkcjonariusze przystąpili do rewizji pomieszczeń związanych z działalnością referatu powołań, które mieściły się na klasztornym strychu. Przeszukanie trwało ponad 4 godziny. W czasie zajścia w Lądzie ks. Józef Król był nieobecny, Funkcjonariusze zarekwirowali jeden powielacz oraz 27 paczek różnych materiałów katechetycznych i powołaniowych powielanych w ośrodku. W większości były to broszurki o tematyce salezjańskiej.
W Lądzie zapanowała atmosfera przygnębienia. Kilka dni po rewizji, 7 czerwca 1960 r., w Warszawie doszło do spotkania Zygmunta Frydrycha, oficera operacyjnego Wydziału V Departamentu III, z informatorem o pseudonimie "Roman Grot", którym był jeden z seminaryjnych wykładowców (ks. Zenon Ziółkowski, który w 1971 r. porzucił stan kapłański). Omawiał on reakcję poszczególnych salezjanów na wydarzenia z 2 czerwca, m.in. dyrektora ks. Antoniego Kołodziejczaka, proboszcza ks. Mariana Błońskiego i zaangażowanego w prace ośrodka powołań kleryka Tadeusza Piaskowskiego, który według "Romana Grota", "dziwił się, że w czasie rewizji nie została wzięta kartoteka odbiorców materiałów powielanych, a tylko została przejrzana przez funkcjonariusza, że rewidujący nie weszli do pokoju, gdzie złożone były dewocjonalia". Agent przywołał wypowiedź ks. Jana Bednarza: "W czasie rozmowy ze mną mówił, że podczas rewizji był zdenerwowany tym wszystkim, wziął brewiarz i spytał się jednego z funkcjonariuszy, czy może wyjść. Funkcjonariusz wyraził na to zgodę i wtedy ksiądz ten powiedział do tego funkcjonariusza: 'pan się dziwi, że jestem zdenerwowany, ale ja podobnych rzeczy nie przeżywałem, a ta chwila przypomina mi okupację i rewizje gestapowców'". Ponadto "Roman Grot" podzielił się z funkcjonariuszem SB informacją ze swojego spotkania z ks. inspektorem Józefem Strusem w Łodzi, w którym uczestniczył kleryk Piaskowski. Miał się pochwalić przełożonemu o schowku, w którym ukryty jest jeszcze powielacz i część materiałów. Następnie "Grot" zlokalizował funkcjonariuszowi położenie tego miejsca: "Do schowka, gdzie obecnie jest ukryty powielacz i część materiałów, a może nawet dewocjonalia, idzie się na strych z drugiej szatni na piętrze. Schowek ten mieści się w jednym z filarów kościoła przylegającego do strychu nad główną szatnią. W szatni tej była sypialnia dla chłopców, kiedy istniało Małe Seminarium w Lądzie. O schowku tym wiedzą: kleryk Piaskowski, który z klerykiem Starskim przenosił tam powielacz w czasie wkroczenia funkcjonariuszy do zakładu,
ks. Kołodziejczak, ks. Cichecki, ks. Jacenciuk, ks. Król, ks. Bieńkowski, ks. Strus i niektórzy chłopcy z wioski. Jak wywnioskowałem ze słów kleryka Piaskowskiego, to za zgodą przełożonych schowek ten ma być w najbliższych dniach zamurowany i tak zamaskowany, by nie można było nic znaleźć. Naturalnie, że w schowku zostanie zamurowany powielacz i materiały, które tam ukryto".
Kilka dni później, 10 czerwca, na przesłuchanie w sprawie działalności Referatu Powołań zostali wezwani do KW MO w Poznaniu księża: Bednarz i Cichecki, oraz klerycy: Piaskowski, Drywa i Rusinek. Tego samego dnia w Lądzie odbyła się druga rewizja. Tym razem trwała 3 godziny. Milicjanci szukali drugiego powielacza oraz matryc. Ku zdziwieniu domowników byli nieźle zorientowani w rozkładzie pomieszczeń i różnych zakamarków na strychu. Nic jednak nie znaleźli.
Do końca czerwca trwały w Poznaniu przesłuchania księży i kleryków z lądzkiego seminarium. Ostatnie przesłuchanie 28 czerwca odbyło się w WSD. Tego dnia do Lądu przyjechali urzędnicy z Wojewódzkiego Urzędu Kontroli Prasy w Poznaniu oraz referent Wydziału Ogólnego ze Słupcy. Wysłuchali zeznań ks. radcy Kazimierza Cicheckiego. Pierwszy etap śledztwa w sprawie używania powielacza przez ośrodek powołaniowy w Lądzie zamknął się aresztowaniem ks. Józefa Króla 20 lipca podczas jego przesłuchania na KW MO w Poznaniu. Ksiądz Król został następnie osadzony w areszcie śledczym przy ul. Młyńskiej i w centralnym więzieniu w Poznaniu.
Przez kolejne tygodnie i miesiące rozpoczęły się starania przełożonych o uwolnienie ks. Króla, które nie przyniosły żadnych skutków. Na domiar złego, 26 września 1960 r. został wezwany do prokuratury w Poznaniu, a następnie aresztowany kleryk Tadeusz Piaskowski, który pomagał ks. Królowi w technicznej obsłudze powielacza. Przez kolejne trzy miesiące w Poznaniu i Słupcy trwały przesłuchania świadków w sprawie zatrzymanych salezjanów. Byli to głównie współbracia, ale i ludzie świeccy oraz ks. dr Marian Rzeszewski, profesor WSD we Włocławku, który w roku seminaryjnym 1959/1960 prowadził w Lądzie wykłady z homiletyki i teologii pastoralnej. Prokuratura zainteresowała się jego skryptem z katolickiej nauki społecznej, w którym znalazły się m.in. tematy związane z wydajnością i użytecznością spółdzielni produkcyjnych oraz ze służbą kleryków w wojsku. Skrypt został zaliczony w poczet materiałów obciążających ks. Króla. Sam zaś ks. Rzeszewski w związku z procesem przeżył załamanie nerwowe.
Rozprawa przeciwko salezjanom rozpoczęła się 14 grudnia 1960 r. przed Sądem Wojewódzkim w Poznaniu i trwała dwa dni. Jednym z obrońców ks. Króla i kleryka Piaskowskiego był Stanisław Hejmowski, wybitny poznański adwokat, konsekwentny obrońca ludzi pokrzywdzonych i słabych, broniący przed sądem uczestników protestów robotniczych Czerwca '56. Drugim obrońcą był adwokat Kazimierz Tasiemski, który w 1956 r. także bronił robotników oskarżonych w procesach politycznych. Sędziami byli: Wiesław Celiński, Dionizy Piotrowski i Polaszewski, prokurator Czesław Borkowski. Ci z kolei zapisali się niezbyt chlubnie w procesach po poznańskiej rewolcie robotniczej.
Szczegółowa relacja z procesu została zamieszczona w seminaryjnej kronice: "Na dzień dzisiejszy wyznaczono sprawę ks. Króla i kl. Piaskowskiego. Oskarżeni są z art. 23 o wrogą propagandę przeciw Państwu i o kolportowanie niedozwolonej prasy oraz o nielegalne używanie powielacza. (...) Świadków powołano aż 42, z czego sąd zrezygnował z 30 z nich. Odwołano ich telegraficznie, ale niektórzy nie otrzymali zawiadomienia na czas i też się wstawili. Rozprawa zaczęła się o godz. 9.00. Po akcie oskarżenia i zeznaniach oskarżonych, zeznawali świadkowie, a więc ks. Cichecki, ks. Bednarz, kl. Rusinek, kl. Drywa, ks. Kozera, ks. Zaleski, ks. Mikołaj Kamiński, ks. Citko. Ks. Kozera zemdlał na sali w czasie zeznania. Na sali było początkowo około 25 osób słuchających, pod koniec ok. 15. Rozprawa trwała w pierwszym dniu do godz. 15.00. (...)
Drugi dzień procesu w Poznaniu. Rano wyjechał ks. Inspektor, ks. Rzeszewski i kl. Kieliński na rozprawę. Dziś zeznawali świadkowie: ks. Rzeszewski, Franciszek Hutny - były aspirant i były nowicjusz, pewien brat ze zgromadzenia Dolorystów oraz p. Strzelecka z Łodzi, którą ostatecznie zwolniono z zeznań. (...) Po mowie prokuratora, która - jak mówią świadkowie - była naszpikowana szeregiem nonsensów i bzdur (...) głos zabrali kolejno obrońcy i całkowicie zbili argumenty prokuratora. Nawet adwokat Tasiemski ośmieszał poszczególne passusy prokuratora. Bezsensem oskarżenia było, iż zarzucano ks. Królowi nawet to, do czego na sali przyznał się ks. Rzeszewski - że była to jego praca, jego wykłady i że nie mają nic wspólnego z ks. Królem, jedynie to, że były odbijane na tym samym powielaczu.
Wreszcie po półtoragodzinnej naradzie sąd wydał wyrok. Ksiądz Król skazany na 8 miesięcy więzienia z zaliczeniem dotychczasowego aresztu i 3 tys. złotych, kleryk Piaskowski na 4 miesiące więzienia i 1 tys. złotych kary oraz obaj ponoszą koszta sądowe. Oczywiście po tej obronie zamieniono artykuł oskarżenia z 23 na 6 - bo utrzymanie poprzedniego wobec oczywistych nonsensów było niemożliwe".
Obu oskarżonym na rozprawie uchylono dalsze wykonywanie kary i bezpośrednio po jej zakończeniu zwolniono 15 grudnia 1960 roku.
Przełożony salezjańskiej inspektorii pw. św. Jacka w Krakowie
Bezpośrednio po uwolnieniu ks. Józef Król udał się do domu salezjańskiego w Łodzi przy ul. Wodnej. W dalszym ciągu prowadził duszpasterstwo powołaniowe. Z polecenia przełożonych opiekował się także klerykami salezjańskimi, którzy odbywali przymusową służbę wojskową. Utrzymywał z nimi korespondencję, starał się w miarę możliwości spotykać, służył duchową radą i wsparciem.
W latach 1963-1965 ks. Józef Król był dyrektorem domu salezjańskiego i proboszczem parafii św. Teresy w Łodzi. Wśród jego największych sukcesów duszpasterskich należy wymienić powołanie do życia Duszpasterstwa Akademickiego "Węzeł", które zostało zorganizowane przy kościele św. Teresy w 1964 r. w związku z powstaniem na terenie parafii pięciotysięcznego osiedla akademickiego "Lumumbowo". Na potrzeby ośrodka zostały zaadaptowane podziemia kościoła, gdzie zorganizowano kaplicę, bibliotekę i salę spotkań. W działalność duszpasterstwa zaangażowani byli studenci z Uniwersytetu Łódzkiego, Akademii Medycznej i Wojskowej Akademii Medycznej. Warto wspomnieć, że "Węzeł" po dziś dzień prowadzi żywą działalność duszpasterską wśród łódzkich studentów.
Niewątpliwe sukcesy duszpasterskie oraz niezwykła aktywność na wielu polach działalności zgromadzenia salezjańskiego zadecydowały o tym, że ks. Józef Król został we wrześniu 1965 r. mianowany inspektorem prowincji południowej pw. św. Jacka w Krakowie. Nowy przełożony inspektorii krakowskiej oficjalnie objął urząd 11 października 1965 r. w kaplicy seminaryjnej na "Łosiówce". Już następnego dnia pojechał zawierzyć swoją posługę przełożonego Matce Najświętszej na Jasnej Górze. Ponieważ jako salezjanin był dotychczas związany z inspektorią północną, w pierwszych miesiącach urzędowania starał się jak najlepiej poznać współbraci i poszczególne placówki powierzonej mu inspektorii św. Jacka. W tym okresie nadal otaczał opieką kleryków przebywających w wojsku. Spotykał się z nimi i organizował rekolekcje w salezjańskich sanktuariach w Szczyrku i Przełękowie. W roku 1965 odwiedził też osobiście kleryków pełniących służbę wojskową w Opolu i Szczecinie. Natomiast 24 czerwca 1966 r. ks. Król zorganizował dla salezjanów i salezjanek "Milenijne Te Deum" w Oświęcimiu.
Okres pełnienia przez ks. Józefa Króla posługi inspektora przypadł na lata wcielania w życie posoborowej odnowy życia zakonnego. W związku z tym inspektor kładł duży nacisk na odpowiednie przygotowanie rekolekcji i dni skupienia dla współbraci, w czasie których poruszane były zagadnienia ożywienia działalności duszpasterskiej i przeżywania swojego powołania osoby konsekrowanej w myśl dokumentów Soboru Watykańskiego II. W trosce o ciągły rozwój duszpasterstwa młodzieżowego zapraszał z wykładami do seminarium salezjańskiego ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu "Światło - Życie", popularnie nazywanego ruchem oazowym. Ksiądz inspektor Król troszczył się także o nowe powołania do zgromadzenia salezjańskiego. W tym okresie dał się zauważyć drastyczny ich spadek. Z polecenia ks. Króla salezjanie zintensyfikowali swoją działalność powołaniową, organizując liczne serie rekolekcji dla grup ministranckich i młodzieży męskiej. Sam ksiądz inspektor wciąż prowadził działalność na tym polu przy Konsulcie Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich, której został przewodniczącym. Jednym z jego pomysłów było zorganizowanie centrum powołaniowego na Jasnej Górze, które prowadzi swoją działalność po dziś dzień.
W listopadzie 1967 r. ks. Józef Król wraz z ks. inspektorem Andrzejem Świdą z Warszawy gościł w animowanej przez siebie prowincji przełożonego generalnego Towarzystwa Salezjańskiego - ks. Alojzego Ricceri, któremu po kilkuletnich staraniach udało się uzyskać od władz państwowych zgodę na przybycie do Polski. Ksiądz generał chciał się przyjrzeć z bliska pracy polskich salezjanów działających w trudnych warunkach ciągłych zmagań Kościoła z władzą komunistyczną. Były to odwiedziny niezwykle ważne dla współbraci, którzy otrzymali od generała duchowe wsparcie i zachętę do dalszej realizacji charyzmatu salezjańskiego w niesprzyjającej sytuacji politycznej. W 1970 r. ks. Józef Król zakończył swoją przełożeńską kadencję i przeniósł się do Częstochowy, gdzie w latach 1970-1972 zajmował się działalnością powołaniową jako przewodniczący Komisji ds. Powołań przy Konsulcie Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich. W 1972 r. powrócił do macierzystej inspektorii św. Stanisława Kostki i przez rok pełnił funkcję przełożonego domu zakonnego w Warszawie.
Animator Salezjańskich Pomocników Kościoła
W 1974 r. rozpoczął się nowy etap zaangażowania ks. Józefa Króla w zgromadzeniu salezjańskim. Został mianowany delegatem ks. inspektora ds. Salezjańskich Pomocników Kościoła. Jest to świecka gałąź Rodziny Salezjańskiej założona przez św. Jana Bosko. Pomocnicy salezjańscy odegrali znaczącą rolę w ugruntowaniu dzieła salezjańskiego w Polsce. Wspierali na wiele sposobów salezjanów w realizacji głównego zadania zgromadzenia - pracy na rzecz biednej i opuszczonej młodzieży. Na przestrzeni tych lat ich stowarzyszenie przyjmowało różne nazwy: Związku Pobożnego Pomocników Salezjańskich, Współpracowników Salezjańskich, Salezjańskich Pomocników Kościoła. Współcześnie nosi ono nazwę Stowarzyszenia Salezjanów Współpracowników.
Ksiądz Król z charakterystyczną dla siebie energią zaangażował się w powierzone mu zadanie. Realizował je, zamieszkując kolejno w Aleksandrowie Kujawskim, Gdańsku i Łodzi. W animacji starał się wykorzystywać najnowsze zdobycze techniki, organizował wakacyjne wczasorekolekcje, tzw. Latovisy. W 1976 r. z inicjatywy ks. Króla powołano Inspektorialne Biuro Pomocników Salezjańskich, którego zadaniem było gromadzenie materiałów i doświadczeń z różnych domów i ośrodków salezjańskich. Biuro zajmowało się także redakcją i wydawaniem materiałów formacyjnych dla pomocników salezjańskich. W 1979 r. ks. Józef Król rozpoczął wydawanie periodyku "Nasza Droga", natomiast od 1993 r. miesięcznika "List Rodzinny". W latach 1987-1993 pełnił obowiązki krajowego delegata ds. Rodziny Salezjańskiej.
Ksiądz dr hab. Jan Pietrzykowski, badacz dziejów zgromadzenia salezjańskiego w Polsce, wspomniał w jednej ze swoich wypowiedzi, że ks. Król "posiadał duże możliwości w przyswajaniu i wykorzystaniu w pracy nowości technicznych. To w jego biurze można było zobaczyć po raz pierwszy kserokopiarkę, przenośny telefon, komputer. (...) Potrafił zgromadzić świeckich fachowców wokół prowadzonych przez siebie dzieł apostolskich i wydawniczych".
Ksiądz Król pozostał czynny duszpastersko do końca swoich dni. Zmarł 28 grudnia 2000 roku. Jeszcze tego samego miesiąca ukazał się kolejny numer "Listu Rodzinnego" pod jego redakcją. Został pochowany w kwaterze salezjańskiej na cmentarzu Świętego Wincentego Łódź - Doły. Pamięć o ks. Józefie pozostała żywa zarówno wśród współbraci salezjanów, jak i ludzi świeckich. W roku 2005 Władysława Milczarek opracowała zbiór wspomnień i opracowań biograficznych dotyczących tego wybitnego salezjanina zatytułowany "Światło wśród mroków, czyli rzecz o księdzu Józefie Królu". Ponadto jego biogram autorstwa ks. Pietrzykowskiego znalazł się w "Leksykonie duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 19451989". Cała Rodzina Salezjańska w Polsce wciąż korzysta z niezwykle bogatej spuścizny duchowej, którą pozostawił po sobie ks. Król.
ks. Jarosław Wąsowicz SDB
"Nasz Dziennik" 2009-11-21

Autor: wa