Oskarżenia w rocznicę inwazji
Treść
Przedstawiciele misji obserwacyjnej Unii Europejskiej w Gruzji (EUMM) nie potwierdzili oskarżeń Rosjan, jakoby w sobotę doszło do ostrzelania stolicy Osetii Południowej - Cchinwali. Tymczasem rosyjskie ministerstwo obrony zapowiedziało użycie siły, jeśli Gruzja nie zaprzestanie swoich działań.
"Żeby uzyskać bardziej kompletny ogląd sytuacji na ziemi, EUMM potrzebuje dostępu do obszarów kontrolowanych przez faktyczne władze Osetii Południowej, gdzie rzekomo doszło do incydentów" - oświadczyła w komunikacie unijna misja obserwacyjna w Gruzji. Zaznaczyła, że jest "poważnie zaniepokojona eskalacją oskarżeń o domniemane incydenty", i wezwała strony do "powściągliwości, zarówno w słowach, jak i w działaniach w tym szczególnie delikatnym okresie".
Władze Osetii Południowej i Rosji zarzucają Gruzji, że wystrzeliła w sobotę dwie partie pocisków moździerzowych w kierunku Cchinwali. Rosyjskie ministerstwo obrony oznajmiło, że Moskwa rezerwuje sobie prawo do użycia siły w razie kontynuacji podobnych działań. "Tego rodzaju działania poważnie niepokoją rosyjskie ministerstwo obrony. Jeśli prowokacje oznaczające zagrożenie dla ludności osetyjskiej i rosyjskiego wojska będą kontynuowane, ministerstwo obrony rezerwuje sobie prawo do odpowiedzenia siłą i wszelkimi środkami, którymi dysponuje" - napisano w komunikacie resortu.
Z kolei Gruzja oskarżyła Rosję o prowokację i próbę wywołania wojny w regionie oraz zaznaczyła, że zapowiedzi Moskwy przypominają te sprzed roku, kiedy wybuchła wojna gruzińsko-rosyjska o Osetię Południową. - Mamy nadzieję, że wspólnota międzynarodowa wyśle Rosji jasny sygnał, by uniknąć powtórki wypadków sprzed roku - powiedziała szefowa Rady Bezpieczeństwa Narodowego Gruzji Ekaterine Tkeczelaszwili.
Ponadto Gruzja zarzuciła wczoraj siłom rosyjskim w Osetii Południowej przesunięcie granicy Gruzji z tą separatystyczną republiką. "Żołnierze rosyjscy weszli 2 sierpnia na teren wsi Kweczi w rejonie Gori, by przesunąć tak zwaną granicę" z Osetią Południową - podało MSZ w Tbilisi.
Zdaniem gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego, Gruzji nie grozi sytuacja sprzed roku, choć Rosja wciąż liczy na to, że uda się odsunąć go od władzy. Udzielając wywiadu dla Agencji Reutera, Saakaszwili wysunął zarzut, że mimo upływu czasu Zachód nie zdołał wymusić na Rosji, by wyjaśniła "masowe czystki etniczne" na Gruzinach w Osetii. Prezydent przyznał również, iż siłą nie można odzyskać separatystycznych regionów Osetii oraz Abchazji. Gruzińskie MSZ wezwało społeczność międzynarodową do podjęcia działań zapobiegających ponownej agresji Rosji. "Działania Moskwy są nastawione na destabilizację sytuacji na Kaukazie i rozpoczęcie działań zbrojnych" - podaje resort. Na wszystkich drogach i mostach znajdujących się w strefie przygranicznej umieszczono dodatkowe posterunki policji i gwardii narodowej.
Pod koniec tygodnia mija pierwsza rocznica rosyjskiego szturmu na Gruzję. W nocy z 7 na 8 sierpnia ubiegłego roku gruzińskie wojsko zaatakowało Cchinwali, chcąc odzyskać kontrolę nad regionem (Osetia Południowa oddzieliła się od Gruzji w latach 90.). W odpowiedzi Rosja, która uznała jednostronnie proklamowaną niepodległość Osetii Południowej i Abchazji, wysłała wojska na terytorium Gruzji. Według strony rosyjskiej, podczas konfliktu zginęło 64 rosyjskich żołnierzy, a 283 zostało rannych. Z kolei władze w Tbilisi podają, że Gruzja straciła 228 cywilów i 169 żołnierzy.
WK, PAP
"Nasz Dziennik" 2009-08-03
Autor: wa