Osiem zarzutów dla G.
Treść
Kiedy wchodził do prokuratury, mówił, iż wciąż ma nadzieję pojechać na mundial w RPA, potem jednak usłyszał zarzuty, które wszystkie plany i marzenia raczej przekreślają. Grzegorz G., zatrzymany we wtorek, najlepszy polski sędzia piłkarski jest podejrzewany przez wrocławskich śledczych m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Słowo "najlepszy" brzmi w tej sytuacji wręcz niestosownie, ale jeszcze kilka dni temu takim mianem mógł się tytułować i tytułowany był Grzegorz G. Robił on międzynarodową karierę, prowadził ważne pucharowe mecze, miał przed sobą perspektywę wyjazdu na mistrzostwa świata w 2010 roku. Kiedy jednak w Radomiu zatrzymali go funkcjonariusze CBA, a następnie wraz z nimi pojechał do Wrocławia, gdzie znajduje się centrum walki z korupcją w polskiej piłce, wszystkie plany zaczęły drżeć w swych posadach. Wczoraj chyba ostatecznie runęły. Nad ranem, gdy wchodził do budynku Prokuratury Krajowej, wydawał się jeszcze w miarę spokojny. - Zatrzymanie, tak jak dla wszystkich, tak i dla mnie było szokiem - powiedział pytany, czy warto było dla 28 tysięcy złotych ryzykować reputację (według nieoficjalnie pojawiających się informacji, taką właśnie sumę mógł wziąć wiosną 2004 roku za ustawienie wyniku meczu Świtu Nowy Dwór Mazowiecki z Polonią Warszawa), odpowiedział: - 28 tysięcy to ja bym na dom dziecka przekazał, a nie wziął od klubu. G. jest majętnym człowiekiem i spoglądając przez ten pryzmat, wielu jego bliższych lub dalszych znajomych nie mogło wręcz uwierzyć, iż mógł zniżyć się i przyjmować pieniądze za nieuczciwe sędziowanie. Sam arbiter przyznawał, iż wciąż ma nadzieję, że jego kariera się nie zakończy i pojedzie na mistrzostwa świata. Potem jednak pierwszy polski zawodowy sędzia piłkarski z każdą upływającą minutą mógł być coraz bardziej przybity. W trakcie wielogodzinnego przesłuchania usłyszał aż osiem zarzutów, w tym siedem o charakterze korupcyjnym. Okazało się, że prokuratorzy podejrzewają go o przyjęcie łącznie 125 tysięcy złotych za ustawianie wyników meczów ligowych. Najpoważniejszy był jednak zarzut kolejny, ósmy, dotyczący udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Zatrzymania sędziów (a w ostatnim tygodniu w ręce policji trafiły już tylko grube ryby, najbardziej znane nazwiska ze środowiska) skłonią zapewne PZPN do ostatecznego wprowadzenia obowiązkowych deklaracji antykorupcyjnych i weksli (wedle ostatniej wersji na 250 tysięcy złotych dla arbitrów zawodowych i 100 tys. dla pozostałych) dla osób chcących prowadzić mecze w ekstraklasie. Sędziowie i obserwatorzy mieliby w nich zapewnić, że w przeszłości nie dopuścili się czynów korupcyjnych, a gdyby za taki czyn zostali skazani przez sąd - musieliby wpłacić na rzecz PZPN wskazaną w wekslu kwotę. Sprawy G. i zatrzymanego dzień wcześniej Jarosława Ż. zszokowały piłkarską Polskę, ale nie zdziwiły. Bo teraz już wszystkiego można się spodziewać... Pisk "Nasz Dziennik" 2008-12-11
Autor: wa