Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Osiem głosów Romneya

Treść

Mitt Romney i Rick Santorum stoczyli wyrównaną walkę w pierwszych prawyborach prezydenckich w USA, przeprowadzonych we wtorek w stanie Iowa. Obaj zdobyli 25 proc. głosów, choć były gubernator Massachusetts zakończył pierwsze starcie z ośmioma głosami więcej niż jego najgroźniejszy rywal. 64-letni milioner Mitt Romney uzyskał 30 015 głosów, podczas gdy jego przeciwnik - 30 007. Tym samym Rick Santorum, który do tej pory w sondażach zajmował przedostatnie miejsce, wysunął się na czołówkę.

 
Jest to tym bardziej zaskakujący wynik, że kongresman nie dysponował zbyt dużymi nakładami finansowymi i miał najmniej spotów reklamowych. Amerykańscy komentatorzy podkreślają, że siłą Santoruma była jego determinacja, dzięki której odwiedził każde z 99 hrabstw stanu, odbywając po kilka spotkań z wyborcami dziennie. Poparcie zdobył także dzięki jasnym poglądom m.in. na kwestie aborcji i związków homoseksualnych, którym stanowczo się sprzeciwia. Biorąc pod uwagę fakt, iż Iowa znana jest z konserwatyzmu, zaskakujący okazuje się także wynik uzyskany przez Rona Paula. Ten 76-letni libertariański polityk, który o prezydenturę ubiega się już trzeci raz z rzędu, zdobył zaledwie 4 proc. mniej głosów niż jego rywale, choć jeszcze przed kilkoma laty dziennikarze pisali o nim jako o "niegroźnym szaleńcu", gdy w 2008 roku ubiegając się o republikańską nominację, straszył głębokim kryzysem gospodarczym. Zdaniem komentatorów, szanse tego kandydata na bezpośrednie starcie z Barackiem Obamą są jednak małe, chociażby ze względu na jego poglądy, które w wielu kwestiach odbiegają od stanowiska Demokratów. Paul bowiem nawołuje do porzucenia przez USA stanowiska nadzorcy światowego ładu i wycofania wojsk z innych krajów. Niemałym zaskoczeniem była też dopiero czwarta lokata (z 13 proc. głosów) byłego szefa Izby Reprezentantów - Newta Gingricha, do tej pory uznawanego za czarnego konia prawyborów w Iowa. Za nim uplasował się obecny gubernator Teksasu - Rick Perry z wynikiem 10 procent. O połowę mniej głosów zdobyła kongresman Michele Bachmann, zaś były gubernator Utah - Jon Huntsman uzyskał zaledwie 1 proc. poparcia.

Tak zwane caucuses to pierwszy etap w skomplikowanym procesie prawyborów, który ostatecznie wyłoni kandydata Republikanów do listopadowych wyborów prezydenckich. Ostatnim ich etapem będą czerwcowe prawybory w Utah. Następnie walczący o nominację republikańską kandydaci, proporcjonalnie do zdobytych głosów "podzielą się" ponad 2 tysiącami delegatów stanowych na sierpniową konwencję w Tampa na Florydzie, którzy wybiorą rywala dla Baracka Obamy (konwencja Demokratów odbędzie się na początku września w Charlotte, w Karolinie Północnej). Przez najbliższe sześć miesięcy trwać więc będzie zaciekła walka, bo choć amerykańskie media typują obecnie na lidera Republikanów Romneya, który ma największe szanse na pokonanie obecnego prezydenta, to jednak uzyskana przez niego jedynie minimalna przewaga pokazuje, że dla republikańskiej prawicy ten umiarkowany polityk może okazać się ostatecznie zbyt mało wiarygodnym kandydatem na najważniejszy urząd w państwie. Z kolei według komentatorów, mało prawdopodobne jest, aby w wyścigu o fotel prezydenta z Obamą zmierzył się depczący milionerowi po piętach Santorum. Ich zdaniem, prędzej może on powtórzyć przypadek pastora Mike´a Huckabee, który w prawyborach z 2008 roku, wygrawszy w bardziej religijnych stanach, ostatecznie poległ w tych bardziej liberalnych. Które prognozy się spełnią, przekonamy się dopiero za kilka miesięcy. Tymczasem kolejne głosowanie odbędzie się już 10 stycznia w New Hampshire.

Marta Ziarnik

Nasz Dziennik Czwartek-Piątek, 5-6 stycznia 2012, Nr 4 (4239)

Autor: au