Orlen na celowniku litewskich mediów
Treść
"Możejki staczają się na dno" - pod takim hasłem litewski prorosyjski dziennik "Respublika", powołując się na opinie tamtejszych ekonomistów, oskarżył PKN Orlen o ekonomiczne wykańczanie rafinerii w Możejkach. Zdaniem władz Orlenu, zarzuty są całkowicie nieuzasadnione i stanowią element czarnej propagandy pod adresem koncernu, z którą spotyka się on od chwili podjęcia starań o przejęcie Możejek.
Od momentu zakupu litewskiej rafinerii przez polski Orlen działalność przedsiębiorstwa znajduje się w centrum uwagi litewskich mediów, analityków gospodarczych oraz polityków. Dochody Możejek zaczęły zmniejszać się jeszcze w roku ubiegłym, kiedy zakład przestał otrzymywać surowiec z rosyjskiego ropociągu "Przyjaźń", co Moskwa tłumaczy awarią. Od tamtej chwili ropa do litewskiej rafinerii jest dostarczana drogą morską, co podwyższa koszty jej funkcjonowania. Straty przedsiębiorstwa za pierwsze trzy miesiące bieżącego roku wyniosły 140 mln złotych.
- To prawda, że Możejki w pierwszym kwartale przyniosły stratę, i to dość dużą, ale trudno się spodziewać czegokolwiek innego, skoro pożar, który miał miejsce w październiku ubiegłego roku, wyłączył bardzo ważną instalację i w bardzo istotnym stopniu zmniejszył w tym okresie możliwości produkcyjne - tłumaczy Dawid Piekarz, rzecznik PKN Orlen. Gitanas Nauseda, jeden z litewskich analityków gospodarczych, w prorosyjskim dzienniku "Respublika" zarzucił Orlenowi m.in. powolne tempo usuwania skutków pożaru oraz modernizacji rafinerii. Tymczasem rzecznik Orlenu wskazuje, że pod koniec pierwszego kwartału koncern uruchomił instalację podobną do tej, która się spaliła. Według władz polskiego koncernu naftowego, obecnie Możejki są mniej więcej w okolicy zerowej rentowności: nie przynoszą strat, ale jeszcze nie dają zysków. Pełna zdolność produkcyjna rafinerii zostanie odzyskana w końcu tego roku.
Rosyjski sabotaż?
Rzecznik PKN Orlen zapewnia, że kupując Możejki, koncern zakładał, że być może będą one zaopatrywane trwale drogą morską. - Nie ma to bardzo dużego wpływu na koszty - zapewnia Piekarz. Oczywiste jest jednak, że najlepszym rozwiązaniem dla Możejek jest dostarczanie ropy rosyjskim rurociągiem "Przyjaźń". Moskwa podtrzymuje jednak, że nie jest w stanie podać terminu zakończenia jego naprawy. Czy istnieje ryzyko, że polityka rosyjska uczyni z Możejek kukułcze jajo dla PKN Orlen? - Nie ma takiej możliwości. Jesteśmy przygotowani na to, że możemy zaopatrzyć Możejki od strony morza także w inne rodzaje ropy. Nie widzimy powodów, żeby Możejki miały stać się trwale nierentowne. Nie ma takiego niebieczeństwa - podsumowuje Piekarz.
Andrzej Kołosowski, Wilno
Aneta Jezierska
"Nasz Dziennik" 2007-05-19
Autor: wa
Tagi: możejki