Orbán: Nie będziemy kolonią
Treść
Nawet 250 tysięcy osób mogło, zdaniem węgierskiej telewizji publicznej, zebrać się wczoraj w stolicy Węgier, aby świętować rocznicę rewolucji 1848 roku i wyrazić swoje poparcie dla rządu Viktora Orbána. Do Budapesztu przyjechali ludzie z całej Europy, aby wspólnie z Madziarami celebrować ten dzień.
Z Warszawy do węgierskiej stolicy specjalnym pociągiem udało się 700 osób. Ponad 2 tys. naszych rodaków dojechało na miejsce autokarami. Wczorajsze uroczystości były nie tylko państwowym świętem, ale jednocześnie kolejnym wyrazem solidarności z rządem Orbána, bo zorganizowały je te same organizacje, które zwołały marsz solidarności z rządem 21 stycznia. Wówczas, według najnowszych szacunków, uczestniczyło w nim 400 tys. osób. Także wtedy Polska wysłała silną delegację, która wzięła udział w demonstracji.
Dzień wojowników o wolność
Tegoroczne ceremonie przebiegają pod hasłem "Chwała odważnym". Główne uroczystości odbyły się w pobliżu zamku w Budzie, Muzeum Narodowego oraz na placu Kossutha, gdzie do zebranych przemawiał premier Viktor Orbán. Szef rządu w pierwszej kolejności podziękował za przybycie Polakom i powiedział, że nie dopuści, aby jego ojczyzna została kolonią. - Jesteśmy politycznymi i intelektualnymi spadkobiercami roku 1848 - zwrócił się do zebranych premier. - Dlatego nie pozwolimy na to, aby nasz kraj stał się kiedykolwiek kolonią - dodał, wywołując entuzjazm i gromkie brawa wśród zgromadzonych na placu. Orbán stwierdził, że 15 marca jest na Węgrzech "dniem wojowników o wolność" i że, jak wierzy, właśnie tacy wojownicy zebrali się na placu Kossutha.
Jako jeden z najważniejszych czynników pozostania suwerennym krajem szef węgierskiego rządu wskazał posiadanie niezależności finansowej. Jak stwierdził, tylko w pełni niezależny Bank Narodowy jest w stanie ochronić interesy państwa przed zakusami obcych podmiotów. Dodał, że jego rząd podjął już szereg działań w tej materii, lecz jeszcze spora droga przed nim. - Zdajemy sobie sprawę z powagi stojącego przed nami wyzwania - mówił. Premier podkreślił, że obecnie w związku z tym formułuje się wobec Węgier wiele nieprawdziwych zarzutów. Lecz - jak dodał - nie zamierza się nad tym stanem rzeczy użalać. - Nie damy się zwieść tej pokusie. (...) Użalanie się nad sobą, oburzanie się czy bezradne uzasadnianie to domena przegranych, a wojownicy o wolność z przegranymi nie mają nic wspólnego - podkreślał Orbán. Swoje blisko półgodzinne przemówienie szef rządu podsumował stwierdzeniem, że naród z ponadtysiącletnią historią nie powinien być traktowany przez Europę na innych zasadach niż większe czy bogatsze kraje. - Żądamy równości dla Węgrów! Nie będziemy obywatelami drugiej kategorii! -- zakończył, wywołując aplauz zebranych i skandowanie: "Victor, Victor!".
Przemówienie wygłosił także burmistrz Budapesztu István Tarlós, inicjator powstania w węgierskiej stolicy pomnika upamiętniającego zbrodnię katyńską. W 2008 r. został odznaczony przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, a Rada Polskiej Fundacji Katyńskiej przyznała mu Medal Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Burmistrz Tarlos również podziękował Polakom za wyrazy solidarności w tak ważnym dla Węgrów dniu. Zaznaczył, że Europa potrzebuje silnych Węgier. Nasi rodacy trzymali polskie i węgierskie flagi, a także transparenty z napisami: "Niech żyje premier Viktor Orbán" czy "Boże, błogosław Węgrów". Zebrani na placu skandowali także: "Budapeszt - Warszawa. Wspólna sprawa" oraz "Viktor Orbán". Fakt, że Polacy tak licznie zawitają do stolicy Węgier, znany był już wcześniej. W swoim świątecznym numerze dziennik "Magyar Hirlap" na pierwszej stronie umieścił wielki nagłówek "Witamy naszych polskich przyjaciół". Obok naszych rodaków w pochodzie uczestniczyła również spora grupa Litwinów.
Centralnym wydarzeniem obchodów 164. rocznicy węgierskiego powstania był marsz w stronę Muzeum Narodowego drogą, którą przebyli rewolucjoniści w XIX wieku, aby sprzeciwić się austriackim rządom. Przemarszowi towarzyszyły także liczne inicjatywy, pokazy i przedstawienia. Na zamku prezentowano m.in. tańce ludowe, dawną muzykę czy teatr marionetek. Można było również za darmo zwiedzić niektóre stołeczne muzea, obejrzeć wystawę broni, pojedynki na broń białą. Organizatorzy poinformowali, że przygotowano nawet specjalne imprezy przeznaczone dla gości zza granicy. W innej części stolicy zgromadziła się grupa socjalistów chcąca zamanifestować swoją niechęć do obecnej władzy.
Polsko-węgierska historia
Powstanie węgierskie wybuchło 15 marca 1848 r. w Peszcie, pod wpływem wiadomości o rewolucjach w Paryżu i Wiedniu, stając się częścią Wiosny Ludów. Miało ono doprowadzić do wyzwolenia kraju spod panowania Cesarstwa Austriackiego. Po udanym przewrocie powołano parlament i niezależny od Austrii rząd, na którego czele stanął Lajos Kossuth. Zmiany na Węgrzech znalazły uznanie także w oczach polskiego rządu narodowego na emigracji, który poparł przewrót. Po stronie węgierskiej walczył trzytysięczny legion polski pod wodzą gen. Józefa Wysockiego. W lutym 1849 r. naczelnym dowódcą wojsk węgierskich mianowano gen. Henryka Dembińskiego, zaś od sierpnia 1849 r. naczelnym wodzem armii węgierskiej został gen. Józef Bem. Rewolucja upadła po pomocy, jakiej Austriakom udzieliła Rosja, wysyłając na Węgry 200-tysięczną armię.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik Piątek, 16 marca 2012, Nr 64 (4299)
Autor: jc