Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Opozycja zarzuca fałszerstwo

Treść

Według wstępnych oficjalnych wyników zwycięzcami pierwszej tury niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie zostali premier Wiktor Janukowycz i lider opozycji Wiktor Juszczenko. Na obu kandydatów głosowało po około 40 proc. wyborców. Przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Serhij Kiwałow zapowiedział, że 21 listopada odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Opozycja kwestionuje wyniki wyborów.
W oficjalnym komunikacie Centralna Komisja Wyborcza poinformowała wczoraj, że po podliczeniu 94 proc. kart do głosowania premier Wiktor Janukowycz uzyskał 40,11 proc. głosów poparcia, a lider opozycji Wiktor Juszczenko - 39,16 proc. Na socjalistę Ołeksandra Moroza głosowało 5,77 proc. wyborców, a na komunistę Petra Symonenkę - 5,02 proc. Juszczenko, według wstępnych danych CKW, zwyciężył w 16 obwodach Ukrainy, przede wszystkim położonych na zachodzie i w centrum kraju, Janukowycz - w 9 wschodnich i południowych obwodach.
Szef sztabu wyborczego Wiktora Janukowycza Serhij Tigipko wyraził zadowolenie z wyniku wyborów. - Nasi ludzie zauważyli dużo spraw nierozwiązanych podczas wyborów, ale jakichś poważnych problemów, które negatywnie wpłynęłyby na wyniki wyborów, nie było - stwierdził Tigipko.
Całkowicie odmiennego zdania są międzynarodowi obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, którzy ocenili, że wybory prezydenckie na Ukrainie "nie były zgodne z międzynarodowymi standardami demokracji". Przedstawiciel OBWE Bruce George nazwał niedzielne głosowanie "krokiem wstecz w porównaniu z rokiem 2002", kiedy odbyły się ostatnie wybory parlamentarne.
Popierająca Wiktora Juszczenkę deputowana do parlamentu ukraińskiego Julia Tymoszenko oświadczyła wręcz, że pierwsza tura wyborów prezydenckich została sfałszowana na korzyść Janukowycza. - Na Ukrainie odbył się kryminalny zamach stanu - powiedziała Tymoszenko na konferencji prasowej w Kijowie. Jej zdaniem, rzeczywisty wynik premiera był gorszy o 15-20 proc. Podkreśliła ona, że według równoległego liczenia głosów przeprowadzonego przez opozycję Wiktor Juszczenko wygrał te wybory w pierwszej turze z wynikiem 51 proc., przed Wiktorem Janukowyczem - 28 proc.
W związku z fałszerstwami Tymoszenko zażądała zwołania na dzisiaj nadzwyczajnej sesji parlamentu i przesłuchania ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Mykoły Biłokonia i przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej Serhija Kiwałowa. Według niej, akcję fałszowania rozpoczęto w CKW wczoraj 30 minut po północy. - O tej godzinie rozpoczęła się akcja niszczenia protokołów wyborów pod groźbami osób uzbrojonych w niezarejestrowaną broń - powiedziała.
Tymoszenko poinformowała dziennikarzy, że w czasie wyborów po całej Ukrainie przemieszczały się grupy, których członkowie byli zaopatrzeni w formularze uprawniające do głosowania w różnych komisjach wyborczych. - Tysiące ludzi jeździło po kraju i wielokrotnie głosowało w różnych miejscowościach. Podróżowali pociągami i autobusami pod specjalnym nadzorem - powiedziała Tymoszenko.
Wybory prezydenckie na Ukrainie odbyły się przy wysokiej frekwencji, która wyniosła 75 proc. Na całej Ukrainie przebieg wyborów obserwowało ok. 4 tys. gości z zagranicy. Podczas głosowania obserwatorzy ujawnili ponad 1,5 tys. wypadków łamania prawa wyborczego. Dosyć częstym zjawiskiem był brak nazwisk na listach wyborczych w komisjach, gdzie spodziewano się zwycięstwa Juszczenki. W obwodzie kirowgradzkim i melitopolskim zablokowano otwarcie lokali wyborczych.
W poniedziałek przed południem około tysiąca członków kilku organizacji młodzieżowych demonstrowało w centrum Kijowa, domagając się ogłoszenia prawdziwych wyników wyborów. Zapowiedzieli dalsze akcje protestacyjne, a także możliwość ogłoszenia strajku na uczelniach.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

"Nasz Dziennik" 02-11-2004

Autor: Ku8a