Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Opowieść o odnalezionej nadziei

Treść

Historia uczniów wędrujących do Emaus to nie tylko kolejna odsłona Zmartwychwstania. To opowieść o człowieku w ogóle. Ewangelista Łukasz delikatnie pisze, że "uczniowie szli do Emaus". Oni uciekali. Nie tyle przed niebezpieczeństwem zamknięcia w więzieniu i powtórzeniem losu Jezusa, co przed swoimi niespełnionymi marzeniami. Jeszcze pamiętali swoje rozmowy o tym, kto kim będzie w nowym królestwie, sprzeczki, kto z nich będzie ważniejszy, i swoje zmieszanie, gdy Jezus spojrzał na nich smutnym wzrokiem. A teraz... Nadzieje zostały przywalone ciężkim grobowym kamieniem... Nie rozpoznali Go. Czy tak się zmienił? Nie. Chyba o coś innego chodzi: tak byli skupieni na sobie, swoim bólu, porażce, że nie byli w stanie właściwie patrzeć, poznawać - zranione "ego" stało się więzieniem dla oczu, uszu i serca. "Cóż to za rozmowy prowadzicie?" - pyta Jezus, udając, że nie wie. Ale to tylko pretekst - pierwszy etap wewnętrznego uzdrowienia. Muszą się wypowiedzieć, wyrzucić swój żal, zbudować dystans wobec siebie, swoich uczuć i niespełnionych nadziei. On cierpliwie wysłuchuje ich bolesnych pytań. W odpowiedzi zaczyna na nowo streszczać im to, co Pismo mówiło o Mesjaszu, co przecież tyle razy słyszeli w synagodze, o czym rozmawiali z Nim podczas wędrówki po Palestynie. Teraz to wszystko, "przefiltrowane" przez doświadczenia sprzed zaledwie paru dni, zaczyna inaczej się jawić. Zaczynają rozumieć! Otwierają się im oczy. Rozpoznają Mistrza! On im znika z oczu, ale w takiej postaci jest już niepotrzebny - jest przecież obecny w postaciach eucharystycznych. Wszystko nabiera nowego sensu... bo wiara to nie zbiór statycznych prawd, które trzeba wykuć na pamięć i pokornie im się podporządkować. To nieustanne reinterpretowanie swojego życia w świetle krzyża i zmartwychwstania, pogłębione odczytywanie tego, co się w nim dokonuje, co często jest niezrozumiałe i trudne do przyjęcia. Przychodzi Jezus ze swoim słowem. Zaczyna wyjaśniać sens cierpienia i wydarzeń. Mówi słowa dobrze znane - a jednak inne, bo umieszczone w nowym kontekście życia. Reszta zależy od osobistej, wolnej decyzji człowieka. Przebudowanie swoich nadziei i planów zawsze jest trudne, ale przecież to jest sednem chrześcijaństwa. Tylko wtedy jest ono żywe, gdy w jego centrum stroi prawda o zmartwychwstaniu, rozumiana nie jako "mit o zwycięzcy", ale jako Dobra Nowina o Chrystusie, który żyje, który umacnia i prowadzi swoje dzieci ku zbawieniu. Marcin Jasiński "Nasz Dziennik" 2008-04-05

Autor: wa