Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Opieka fachowa i ludzka

Treść

I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych. I położyli ich u stóp Jego, a On ich uzdrowił. (Mt 15, 30)
Światowy Dzień Chorego ustanowiony przez Ojca Świętego Jana Pawła II dwanaście lat temu jako coroczne święto ludzi cierpiących oraz wszystkich zaangażowanych w opiekę i służbę medyczną związany jest z objawieniami Matki Bożej w Lourdes. Przypada 11 lutego. Cele przyświecające temu szczególnemu dniowi to: przybliżenie społeczeństwu sensu cierpienia i wagi współodczuwania z chorymi, podkreślenie znaczenia podnoszenia jakości opieki medycznej oraz roli wolontariatu i duszpasterstwa chorych. Doskonałe rozumienie tych zagadnień przez Papieża, okupione osobistą przynależnością do świata ludzi chorych, przynagla nas, jego duchowych spadkobierców, do sprawniejszego działania w zakresie sprawowania opieki nad cierpiącymi.
W służbie zdrowia na pierwszy plan wysuwane są dzisiaj pieniądze - jako główna determinanta funkcjonowania systemu. Owszem, finanse są bardzo ważne. Ale dziś to one, a nie pacjent, wyznaczają kierunki rozwoju medycyny. To zysk, a nie powinność i satysfakcja z wyleczonej choroby, jest w wielu przypadkach głównym motywem zaangażowania w służbę zdrowia. O ile taka motywacja nie dziwi w przypadku hochsztaplerów podszywających się pod lekarzy, a bez prawa do wykonywania zawodów medycznych (jak schwytany w ubiegłym tygodniu przez policję rolnik ze Szczecina, który przekonywał pacjentki, że jest ginekologiem, i sprzedawał im - na terenie szpitala! - środki poronne), o tyle jest nie do przyjęcia w odniesieniu do osób i instytucji powołanych i należycie przygotowanych do tego zadania.
Szpitalami i przychodniami w większym stopniu sterują prawa rynku, a nie prawa pacjenta. Bo sterują decyzjami zarządzających i rozdzielających środki w służbie zdrowia. Może nie zawsze wprost, ale przecież wystarczająco jasno gloryfikuje się rolę prywatnego sektora, a także twierdzi się, że kto ma pieniądze, ten ma także dostęp do usług medycznych. Jednak nie mówi się np. o tym, iż szpitale prywatne w Polsce do pacjenta podchodzą wciąż w sposób selektywny - pewne schorzenia leczone są nadal tylko w placówkach publicznych, lepiej do tego przygotowanych.
Powtarzam - nie da się leczyć bez pieniędzy. Jednak medycyna nie może być traktowana mechanicznie, wyłącznie jako jedna z wielu branż usługowych, obszar realizowania określonej podaży związanej z określonym popytem. Dlatego każdy przejaw normalizacji sytuacji cieszy, jak choćby planowane rekomendacje wyłączenia procedury zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro ze spisu działań leczniczych. In vitro jest bowiem typową usługą wykorzystującą wiedzę i technologię medyczną, ale niemającą nic wspólnego z leczeniem. Jeśli konsekwentnie z listy działań leczniczych zostaną wykluczone inne nieposiadające związku z zachowaniem lub przywracaniem zdrowia czynności, jak np. aborcja, to można spodziewać się odrodzenia medycyny hipokratejskiej, której zmierzch wyraźnie odczuwamy.
Każdy z nas był lub będzie kiedyś pacjentem i nie ma nikogo, kto nie pragnąłby prawdziwie fachowej, ale jednocześnie prawdziwie ludzkiej opieki medycznej. Odczłowieczenie w tej sferze, wymagającej jak najwięcej ludzkiej empatii, jest konsekwencją odejścia od ducha hipokratejskiego, większego uznania rzeczy niż ludzi i zaniku szacunku dla życia człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Światowy Dzień Chorego stwarza okazję, aby spojrzeć na cierpiących w sposób obiektywny, odkryć sens tego stanu rzeczy, przyznać, że tak mało rozumiemy, iż nawet zaawansowana technologicznie medycyna, która "czyni cuda", bywa bezsilna i musi pochylić czoło przed prawdziwymi cudami.
Hanna Wujkowska
Nasz Dziennik 2010-02-08

Autor: jc