Opera na DVD
Treść
Tajemniczy Holender
Pierwsze, czym można się zachwycić podczas oglądania nagrania "Holendra tułacza", dokonanego na Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth w 1985 r., to świetnie oddana tajemnicza atmosfera, jaka panowała na scenie podczas przedstawienia. Konstrukcja planu, płynność prowadzenia obrazu oraz jego intensywność i przestrzenność wystawiają realizatorom nagrania wysoką ocenę.
Ale też przyznać należy, że jest w tym przypadku co pokazać, przedstawienie jest niezmiernie efektowne i zwarte dramaturgicznie. Reżyser, Harry Kupher, wyjątkowo pięknie oddał zderzenie świata realnego ze sferą niesamowitości i romantycznej fantastyki. Dziób pojawiającego się bezszelestnie na scenie statku ma kształt złożonych błagalnie dłoni - scenografia Petera Sykory. Gdy powoli się rozkładają, widzimy w krwawej poświacie postrzępionych żagli przykutego łańcuchami do masztu samotnego Holendra. Budowana konsekwentnie od tego momentu atmosfera mrocznej tajemniczości i grozy, podkreślająca niesamowitość wydarzeń, pozostawia niezatarte wrażenie. Akcja rozpoczyna się od pierwszych taktów uwertury, kiedy na scenie pojawia się Senta zapatrzona w portret nieznajomego mężczyzny. Senta i jej wybujała wyobraźnia są w tej inscenizacją myślą przewodnią. Z pewnością te walory sprawiły, że przedstawienie utrzymało się w repertuarze Bayreuther Festspiele przez dwanaście lat.
Największym atutem obsady jest wspaniały Simon Estes w partii tytułowego żeglarza. Piękny głos o wielkiej mocy i nasyconym szlachetnym brzmieniu oraz znakomita ekspresja pozwalają mu budować wiarygodną kreację, zarówno aktorską, jak i wokalną. Wielki monolog "Die First ist um... und abermals werstrichen sind sieben Jahr" (Czas minął i znowu upłynęło siedem lat) z I aktu to prawdziwy wokalno-aktorski majstersztyk! Dysponująca dźwięcznym głosem Lisbeth Balsev jest w partii Senty jakby zupełnie nieobecna duchem, ale tym bardziej widoczne staje się jej przebudzenie w chwili, gdy pojawia się obok niej jej wymarzony bohater. Matti Salminen w partii Dalanda ujmuje piękną barwą potężnego głosu o wyrównanym w każdym rejestrze brzmieniu. Duety Holendra i Dalanda oraz Holendra i Senty są z pewnością najmocniejszą stroną nagranego przedstawienia. Świetnym Sternikiem jest Graham Clark.
Solistom towarzyszy Woldemar Nelsson, prowadzący słynną festiwalową orkiestrę z wielką ekspresją i zegarmistrzowską precyzją, znakomicie przy tym podkreślając przejrzystość brzmienia i romantyczny charakter muzyki.
Do pełnego obrazu należy dodać jeszcze wspaniale śpiewające chóry, które mimo wymagających ruchu zadań aktorskich zachwycały szlachetnością brzmienia i wzorową precyzją - ale to w Bayreuth reguła!
Adam Czopek
"Nasz Dziennik" 2006-07-17
Autor: wa