Przejdź do treści
Przejdź do stopki

ONZ zamraża konta Kadafiego

Treść

ONZ zdecydowała się na nałożenie embarga na eksport broni do Libii, zamrożenie wszystkich zagranicznych aktywów Muamara Kadafiego oraz restrykcje w podróżach jego i jego rodziny. Jednocześnie zażądano od libijskich władz natychmiastowego zaprzestania stosowania przemocy wobec demonstrantów. Wcześniejsze przestępstwa wobec ludności cywilnej zbada zaś Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK). Na Kadafim ciążą zarzuty popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości.
Niemal równocześnie z decyzją Rady swoją opinię wygłosił prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama, który przychylając się do sankcji, stwierdził, że dyktator powinien niezwłocznie usunąć się z zajmowanego stanowiska i opuścić kraj. Jak podają agencje informacyjne, wciąż pod kontrolą Kadafiego pozostaje stolica kraju Trypolis, lecz zasadnicza część Libii, głównie na wschodzie, jest w rękach jego przeciwników. W dużej części miast trwają nawet rozmowy nad powołaniem rządu przejściowego. Pozycja dyktatora jest już jednak bardzo słaba, opuścili go bowiem najbliżsi współpracownicy. Jak informują korespondenci, Kadafi zabarykadował się w jednej ze stołecznych baz wojskowych z grupą najwierniejszych swoich żołnierzy. Wciąż jednak za pomocą sterowanych przez reżim mediów rozsiewane są nieprawdziwe informacje o sytuacji w kraju. Jeden z synów dyktatora Saif al-Islam twierdził w telewizji, że pod kontrolą rządu wciąż pozostaje ponad 80 proc. kraju, wzywając demonstrantów do złożenia broni.
Były minister sprawiedliwości Mustafa Abdel-Jalil, który w ostatnich dniach opuścił szeregi zwolenników Kadafiego i przyłączył się do opozycji, również potępił stosowanie przemocy wobec manifestantów. Podkreślił, że należy stworzyć ciało złożone z wysokich przedstawicieli wojska i władz cywilnych, którzy w ciągu trzech miesięcy doprowadzą do przeprowadzenia wolnych wyborów. Z takim rozwiązaniem zgadzają się opozycjoniści rządzący miastem, w którym rozpoczęła się libijska "wiosna ludów", czyli leżącym na wschodzie Bengazi. Wyrazy poparcia dla przejściowego rządu płyną także ze strony ambasadorów Libii, którzy również wypowiedzieli posłuszeństwo Kadafiemu.
Według różnych szacunków w trakcie 10-dniowych zamieszek zginąć mogło między 1000 a 2000 osób. ONZ oceniła, że nawet jeśli przyjąć tę niższą wartość, sprawa ta kwalifikuje się do wezwania Kadafiego przed Międzynarodowy Trybunał Karny. Jest to zaledwie drugi taki przypadek w historii istnienia Narodów Zjednoczonych i pierwszy, kiedy decyzję tę podejmowano w głosowaniu tajnym. Rada Bezpieczeństwa wyraziła nadzieję, że wprowadzenie sankcji nie tylko osłabi reżim, ale jednocześnie da "moralne wsparcie" opozycjonistom walczącym o obalenie Kadafiego. Także libijscy dyplomaci przy ONZ wyrazili pełne poparcie dla kroków podjętych przez Radę, wyrażając szczególną satysfakcję ze skierowania sprawy do MTK, co było jednym z głównych ich postulatów listu skierowanego do władz tej organizacji.
Jeszcze przed uzgodnieniem decyzji przez Radę Bezpieczeństwa poszczególne kraje wprowadzały ograniczenia w relacjach z Libią. Najpierw indywidualne embargo ogłosiły USA i poinformowały o zamknięciu swojej ambasady w Trypolisie. Z kolei władze w Australii nałożyły sankcje na 22 najbliższych współpracowników pułkownika z tzw. wewnętrznego kręgu, zakazując im m.in. przeprowadzania jakichkolwiek transakcji finansowych na terenie ich kraju. Brytyjskie MSZ z kolei pozbawiło immunitetu dyplomatycznego Kadafiego, a także jego synów, rodzinę i najbliższe otoczenie. Oznacza to, że w przypadku gdyby Kadafi lub ktoś z jego rodziny zechciał przyjechać do Wielkiej Brytanii, grozi mu aresztowanie. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zauważyła, że jednogłośna decyzja Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz poszczególne dyrektywy są zdecydowanym sygnałem dla Kadafiego i innych despotów, iż naruszanie praw człowieka nie będzie ignorowane przez wspólnotę międzynarodową, i wezwała go do ustąpienia.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-02-28

Autor: jc