ONZ obrywa w Gazie
Treść
Izraelskie wojsko przyznało, że ubiegłej nocy zbombardowanych zostało w Strefie Gazy około 70 celów. Reporter BBC w Gazie Hamada Abu Qammar podał, iż wybrzeża enklawy zostały dodatkowo ostrzelane silnym ogniem artyleryjskim. W konflikcie według różnych źródeł zginęło do tej pory od 1028 do 1055 Palestyńczyków, a 4800 zostało rannych. Rzecznik izraelskiej armii nadal utrzymuje, że wojsko nie obiera za cel ludności cywilnej. Do Kairu przybył wczoraj izraelski minister obrony Amos Gilad. Równocześnie rząd w Tel Awiwie usiłuje jak najwięcej zyskać zarówno na obecnym konflikcie, jak i rozpoczynającej wkrótce pracę nowej administracji Stanów Zjednoczonych.
Izraelskie pociski - według szefa resortu obrony Izraela Ehuda Baraka, "przez pomyłkę" - spadły wczoraj rano na główną siedzibę misji Narodów Zjednoczonych w Gazie. Rannych zostało trzech pracowników agendy pomocowej ONZ - UNRWA, która natychmiast zawiesiła swoją działalność w Strefie. Izrael oprócz broni konwencjonalnej użył w ataku pocisków fosforowych. W momencie ataku w budynku znajdowało się kilkaset osób, które uciekły z domów, chroniąc się przed wojną w siedzibie ONZ. Izraelski atak na siedzibę ONZ zbiegł się w czasie z przylotem do Jerozolimy z Kairu sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna.
Do zaciętych walk doszło w położonej w północnej części Strefy Gazy Jabalji. Izraelską piechotę wspierały czołgi oraz artyleria. Czołgi posuwają się w głąb Gazy. Tylko wczoraj rano od izraelskich pocisków zginęło co najmniej 21 Palestyńczyków. - Ludzie krzyczeli z balkonów swoich domów, wołając o pomoc - mówił w rozmowie z BBC Rushdi Abu Alouf, przebywający w Gazie producent tej telewizji.
- Nie strzelamy do niewinnych ludzi ani potajemnie, ani umyślnie - oświadczyła major Avital Leibovich. - Strzelamy jedynie w sytuacji, kiedy zagrożone jest życie żołnierzy, a także kiedy jesteśmy ostrzeliwani - dodała.
W wyniku izraelskiej agresji zginęło, według Agencji Reutera, co najmniej 1055 Palestyńczyków, w tym ponad 300 dzieci. Na dodatek Izrael nadal nie pozwala na udzielenie ludności zamieszkującej teren ofensywy jakiejkolwiek pomocy. Wczoraj pływający pod grecką banderą okręt przewożący ładunek z artykułami medycznymi i usiłujący przerwać blokadę Strefy Gazy został zatrzymany przez izraelski okręt wojenny i zawrócony na Cypr. - Podpłynęli bardzo blisko i zagrozili, że jeżeli będziemy płynęli dalej, otworzą do nas ogień - relacjonowała zdarzenie Huwaida Arraf z amerykańskiego skrzydła Ruchu Wyzwolenia Palestyny. - Otoczyły nas cztery okręty wojenne, uniemożliwiając nam dokonanie jakiegokolwiek manewru. Oświadczyli nam, że użyją wszelkich dostępnych środków, aby trzymać nas z daleka od Gazy - powiedziała w rozmowie z Agencją Reutera.
Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad w ostrych słowach zganił arabskich przywódców, zarzucając im, że milczą w kwestii izraelskich ataków w Strefie Gazy, a nawet je wspierają.
Przeciwko izraelskiej operacji w Strefie Gazy wypowiedział się Osama bin Laden, nawołując do dżihadu. Jego radiowe wystąpienie znalazło się na islamskich stronach internetowych.
Do Kairu przybył wczoraj izraelski minister obrony Amos Gilad. W środę zakończyły się rozmowy z Hamasem, który nie zmienił stanowiska i nadal domaga się wstrzymania przez Izrael ofensywy i wycofania wojsk.
Tymczasem, jak poinformował izraelski dziennik "Haaretz", rząd w Tel Awiwie usiłuje porozumieć się ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie podpisania memorandum o bezpieczeństwie i współpracy wywiadowczej. Domaga się przy tym od strony amerykańskiej deklaracji wzywającej międzynarodową społeczność do rozprawienia się z grupami szmuglującymi broń z Iranu do Strefy Gazy, współpracy między Mosadem a CIA w identyfikowaniu źródeł pochodzenia broni, ze szczególnym uwzględnieniem Iranu, Zatoki Perskiej i Sudanu. Żąda również współpracy flot morskich poszczególnych krajów oraz ewentualnego zaangażowania NATO w tej sprawie. Chce także uzyskać nowoczesne technologie zarówno z Europy, jak i ze Stanów Zjednoczonych, które pozwoliłyby na odkrycie tuneli przemytniczych oraz planów ekonomicznego rozwoju Rafah.
- Izrael przygotowuje się do tego, aby wyciągnąć jak największe zyski ze swojej akcji przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Chodzi o to, aby dać mu konkretne zadanie do rozwiązania, a przy okazji załatwić swoje interesy - ocenił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. dr hab. Janusz Danecki, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego. Zdaniem eksperta, zwrócenie się o interwencję NATO ma na celu przejęcie inicjatywy i stworzenie pozoru porządkowania sytuacji na Bliskim Wschodzie. Warto w tym momencie zauważyć, że Izrael nie poprosił o interwencję wojsk ONZ, której rezolucję nadal łamie, ale związany z USA Pakt Północnoatlantycki.
Z ostatnich sondaży opublikowanych w "Haaretz" wynika, że aż 78 proc. mieszkańców Izraela popiera trwającą od 20 dni agresję na Strefę Gazy. Negatywnie kampanię ocenia jedynie 10 proc. ankietowanych.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-01-16
Autor: wa