Okupacja trudniejsza niż wojna
Treść
Gdy prezydent USA George W. Bush 1 maja ogłosił zakończenie głównej kampanii wojennej w Iraku, w walkach bądź w wypadkach życie straciło 138 amerykańskich żołnierzy. Prawie 4 miesiące później liczba śmiertelnych ofiar wzrosła wśród nich niemal dwukrotnie - wyliczyła agencja Associated Press.
W niedzielę zginęło kolejnych dwu żołnierzy USA, co oznacza, że liczba amerykańskich ofiar śmiertelnych irackiej operacji wzrosła do 275. W tej liczbie 137 żołnierzy zginęło w ciągu ostatnich 117 dni - od 1 maja. Spośród nich 65 straciło życie w starciu z nieprzyjacielem.
Dlatego władzom USA zależy na sprowadzeniu do Iraku wojsk innych krajów. - Potrzebujemy dodatkowych oddziałów innych państw w Iraku - mówił w niedzielę Bush. Nowe zagraniczne oddziały - dodał - miałyby strzec irackiej infrastruktury, co oznaczałoby uwolnienie od tego zadania amerykańskich "grup pościgowych".
Rolę taką mają spełniać m.in. polscy żołnierze. Dwie trzecie wojskowych z wielonarodowej dywizji pod polskim dowództwem jest już w Iraku. Ostatnich kilkudziesięciu żołnierzy polskiego kontyngentu z sekcji współpracy z cywilami dotrze na miejsce do końca miesiąca.
O tym, że czeka ich niełatwe zadanie, świadczy m.in. niedzielny zamach w Nadżafie na terenie polskiej strefy okupacyjnej na jednego z liderów irackich szyitów Mohammada Saida Tabatabahiego al-Hakima. Najwyższy przywódca duchowy Iranu ajatollah Ali Chamenei uznał ten zamach za wyraz spisku "wrogich elementów" przeciwko islamowi i szyitom w Iraku. Rzecznik MSZ Iranu Hamid Reza Asefi w związku z zamachem w Nadżafie wyraził "głębokie zaniepokojenie Islamskiej Republiki Iranu rosnącą niestabilnością i brakiem bezpieczeństwa w Iraku", podkreślając, że "odpowiedzialność za podobne wydarzenia spoczywa na najeźdźcach".
WP, PAP
Nasz Dziennik 26-08-2003
Autor: DW