Okupacja i głodówka w Wyborowej
Treść
Jutro w poznańskich zakładach Wyborowa S.A. rozpocznie się prawdopodobnie strajk okupacyjny i głodówka pracowników protestujących przeciwko planom francuskiego właściciela firmy chcącego zwolnić stu dwudziestu zatrudnionych w zakładzie. Zdaniem pracowników, strajk jest nieunikniony, ponieważ zarząd firmy jednostronnie zerwał wszelkie rozmowy. Według związkowców, z firmy wyprowadzane są znaczne kwoty pieniędzy!
- Nie mamy już wyjścia. Jeżeli chodzi o zarządzanie zasobami ludzkimi, to francuski właściciel Wyborowej firma Pernod Ricard okazała się, mówię to z pełną odpowiedzialnością, największym draniem - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" Włodzimira Hantkiewicz-Szmidt, przewodnicząca branżowego związku zawodowego.
Licząca 330 osób załoga Wyborowej w strajku okupacyjnym widzi ostatnią szansę obrony przed grupowymi zwolnieniami, jakie zaplanował zarząd przedsiębiorstwa związany z francuskim właścicielem Wyborowej - firmą Pernod Ricard. Właściciele firmy, tłumacząc się koniecznością restrukturyzacji przedsiębiorstwa i ograniczaniem kosztów, chcą zwolnić 120 osób. Przez cały ubiegły tydzień w Wyborowej trwały nerwowe negocjacje z udziałem mediatora. Sytuacja zmieniła się dramatycznie, kiedy późnym wieczorem w piątek zarząd firmy jednostronnie zerwał wszelkie rozmowy z przedstawicielami związków zawodowych. Stało się tak mimo wielokrotnie składanych przez zarząd firmy deklaracji o woli porozumienia ze związkowcami i pracownikami. Jeszcze w trakcie negocjacji Andrzej Szumowski, wiceprezes zarządu Wyborowej, przekonywał dziennikarzy: - Liczę, że po to jest mediacja, aby do czegoś dojść, i nie sądzę, aby jakiekolwiek działania negatywne miały miejsce, zanim negocjacje się zakończą.
Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Zarząd zerwał rozmowy, zaś pracownicy poznańskiej filii Wyborowej w olbrzymiej większości opowiedzieli się za rozpoczęciem strajku. Za czynną akcją protestacyjną zagłosowało 90 proc. zatrudnionych. Stanowisko załogi zgodne jest z opinią związków zawodowych, które nie zgadzają się na zwolnienia.
- Nie wierzymy już w dobrą wolę zarządu i chęć wznowienia rozmów. Zamiast bowiem konkretnych propozycji zarząd przygotował specjalną salę dla tych z nas, którzy rozpoczną strajk głodowy. A to oznacza, że nie chcą już rozmów. Szumowski mówi i robi, co mu każą - mówi Włodzimira Hantkiewicz-Szmidt.
O samym wiceprezesie Szumowskim stało się głośno w wyniku zeznań składanych przez marszałka Cimoszewicza przed komisją śledczą ds. PKN Orlen. Wątpliwości posłów wzbudził fakt działalności Cimoszewicza w spółce BMC. Kandydat lewicy na prezydenta założył ją w 1997 r. - po przegranych przez SLD wyborach. Objął w tej spółce 10 proc. akcji i został przewodniczącym rady nadzorczej. Po otrzymaniu teki szefa MSZ Cimoszewicz miał ponoć sprzedać swoje udziały w BMC właśnie Andrzejowi Szumowskiemu w 2003 roku, będącemu wówczas jednocześnie doradcą szefa MSZ i członkiem Rady Nadzorczej BMC. Szumowski uważany jest również za jednego z najbliższych znajomych Włodzimierza Cimoszewicza, niedawno bawił w Stanach Zjednoczonych na weselu syna Cimoszewicza.
Szumowski nie jest jedynym prominentem we władzach borykającej się z problemami spółki Wyborowa blisko związanym z marszałkiem Włodzimierzem Cimoszewiczem. Wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej Wyborowej jest prof. Paweł Czechowski, powołany przez Cimoszewicza w okresie sprawowania przez niego urzędu premiera na eksperta przy tworzeniu statutu spółki Nafta Polska.
Zdaniem pracowników Wyborowej w Poznaniu, obsadzenie czołowych miejsc we władzach spółki ludźmi związanymi z Cimoszewiczem nie było bynajmniej przypadkowe i miało związek z procesem prywatyzacyjnym poznańskiego Polmosu. Związkowcy podkreślają również, że ich zdaniem zarząd firmy prowadzi działania zmierzające do wyprowadzenia z niej pieniędzy.
- Podpisano umowę z firmą Agros Holding, opiewającą na mniej więcej 260 tysięcy złotych, na usługi, które mogliby wykonywać pracownicy Wyborowej w ramach swoich codziennych obowiązków. Czy to nie jest działanie na szkodę firmy? - mówi Włodzimira Hantkiewicz-Szmidt.
Przypomnijmy - poznańska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem prokuratury prowadzi śledztwo w sprawie działalności zarządu firmy Wyborowej, sprawdzając, czy reprezentujące francuskiego udziałowca kierownictwo firmy nie działało na jej szkodę. Śledztwo zostało wszczęte po tym, jak Urząd Kontroli Skarbowej stwierdził, że w zarządzaniu spółką mogą być nieprawidłowości, że możliwa jest sytuacja, w której zarząd Wyborowej zamawiał usługi doradcze i dotyczące badania rynku, za które nieprawidłowo płacił.
Wszystko wskazuje na to, że już w najbliższą środę do problemów z prokuraturą zarządowi Wyborowej dojdą również problemy związane ze strajkiem okupacyjnym prowadzonym przez pracowników. Paradoksalnie to właśnie stawianie zatrudnionych w firmie pod ścianą i zerwanie negocjacji, a więc błędy w zarządzaniu zasobami ludzkimi popełnione przez zarząd doprowadzić mogą do sytuacji strajkowej, która odbije się niekorzystnie na firmie.
Poznański Polmos sprywatyzowano w 2001 roku i była to pierwsza taka sprzedaż w polskim sektorze spirytusowym. Za przejęcie kontroli nad renomowanym przedsiębiorstwem Francuzi zapłacili około 300 milionów złotych. Inwestorzy deklarowali chęć rozwinięcia sieci dystrybucyjnej i zmodernizowania zakładu. Tak się jednak nie stało, a Polmos, który został przekształcony w Wyborową, stopniowo tracił wykwalifikowanych pracowników i udziały na rynku. Obecnie 100 proc. akcji Wyborowej należy do Agros Holding SA, spółki zależnej od Pernod Ricard.
Wojciech Wybranowski, Poznań
"Nasz Dziennik" 2005-08-30
Autor: ab