Ojczyzno, broń krzyża
Treść
Obudź się, Polsko, odezwij się głosem prawdy i wdzięczności wobec Chrystusowego Krzyża, wołał wczoraj ks. abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański w czasie Mszy św. w stołecznej parafii św. Stanisława Kostki. W przeddzień 27. rocznicy męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki do jego sanktuarium na warszawskim Żoliborzu przybyli księża biskupi i kapłani - byli alumni-żołnierze, których komunistyczne władze przymusowo wcielały do wojska podczas formacji seminaryjnej.
- Nasz czas potrzebuje autentyzmu postaw, jednoznaczności i ewangelicznego "tak-tak, nie-nie". Nie półśrodków, nie półprawd, nie tego swoistego dyktatu relatywizmu, które cieniem kładą się na różnych formach życia, na publicznym dyskursie, medialnym przekazie - mówił w homilii ks. abp Sławoj Leszek Głódź. Podkreślał, że od struktur III Rzeczypospolitej mamy prawo oczekiwać równego traktowania obywateli, w tym Kościoła, kapłanów, biskupów i wiernych.
Nawiązując do walki z krzyżem, także tym wiszącym w sali sejmowej, ks. abp Głódź pytał: Czym byłaby Polska, gdyby nie ten święty znak? Dokąd by poszła, gdyby na jej drogach historii nie stanął znak krzyża, znak największej miłości Boga do człowieka? Jak podźwignęłaby się z upadków i niepowodzeń, gdyby nie wsparła się o drzewo krzyża? Metropolita gdański zaznaczył, że wobec zgiełku agresywnego antyklerykalizmu w Ojczyźnie, apologii moralnego nihilizmu, ateizmu, życia bez norm i Dekalogu, wyrugowania Kościoła z przestrzeni publicznej, w tym usunięcia znaków religijnych, szczególnie krzyża - Kościół i tak będzie szedł swoją drogą prawdy i wierności. Kościół bowiem jest świadomy swego miejsca w Ojczyźnie, wyznaczonego przez historię, przez postawy milionów wiernych, przez służbę kapłanów, w tym także kapłanów dawnych żołnierzy, przypominał kaznodzieja. - Wiatr od morza, powiew solidarności, przemiany ustrojowe zapowiadały, że Polska nie poskąpi miejsca Kościołowi przy stole Ojczyzny, a życie publiczne nie pozwoli go marginalizować i tłumić jego głosu - mówił ks. abp Głodź. Jednak obecna sytuacja w naszej Ojczyźnie, kiedy coraz mocniej słychać głosy antyklerykalne, antykościelne, chcące usunąć święte symbole religijne z przestrzeni publicznej, w tym krzyż z sali Sejmu, pokazuje, że zapomina się o tym, czym dla Polski jest wiara, że wiara w Chrystusa stanowi o naszej tożsamości narodowej. - Nie pozwolimy, aby imię Boże było obrażane - podkreślał wczoraj metropolita gdański.
Dzisiaj, 19 października 2011 r., przypada liturgiczne wspomnienie bł. ks. Jerzego Popiełuszki i mija 27 lat od jego męczeńskiej śmierci. Msze św. za Ojczyznę, którym w kościele pw. św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu od 1982 r. przewodniczył bł. ks. Jerzy Popiełuszko, były wołaniem o godność i prawa człowieka, o wolność. Właśnie na tych Eucharystiach gromadzili się ludzie z całej Polski i w rękach trzymali krzyże. - Krzyż jako znak zwycięstwa Pana Jezusa, jako znak triumfu miłości nad nienawiścią, dobra nad złem, towarzyszył ks. Jerzemu zarówno w jego osobistych modlitwach, jak i w czasie Mszy św. za Ojczyznę. Krzyże były również takim rozpoznawczym znakiem uczestników tej św. Liturgii - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. kanonik Tadeusz Bożełko, proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie. Zwraca uwagę, że tajemnica męczeńskiej śmierci ks. Jerzego w ścisły sposób także wiąże się z tajemnicą krzyża, bo jest - patrząc z perspektywy wiary chrześcijańskiej - uczestniczeniem w Chrystusowym krzyżu, w Jego męce i śmierci.
Nie ma wątpliwości, że przez całe swe życie bł. ks. Jerzy Popiełuszko był obrońcą krzyża. Trzeba podkreślić też, że zanim podarowany polskim parlamentarzystom przez Ojców Paulinów krzyż, o którego w Polsce rozpoczęła się batalia, zawisł w sali sejmowej, został położony przez mamę bł. ks. Jerzego na grobie syna. Dzisiaj grupa posłów próbuje ten znak usunąć z Sejmu. - Bardzo wielu ekscytuje się wypowiedziami jednego z nowo wybranych posłów. Ten poseł nie jest oryginalny. Od dwóch tysięcy lat mamy w różnych częściach świata ludzi, którym krzyż w sposób istotny przeszkadza, przeszkadzał zawsze i będzie do końca świata przeszkadzać. Ale to nie oznacza, że oni mają jakąkolwiek rację - komentuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" były poseł AWS Tomasz Wójcik, który wraz Piotrem Krutulem 19 października 1997 roku zawiesił krzyż w sali plenarnej parlamentu. - Warto popatrzeć na karty historii, jak skończyli ci wszyscy, którzy z krzyżem wojowali. Nie chodzi o przestrogę, ale o konstatację rzeczywistości. Warto wszystkim tym, którzy tak bezpardonowo krzyż atakują, przypomnieć, że wszystko, co mają, łącznie z zapisanymi prawami człowieka, zawdzięczają krzyżowi. Gdyby nie krzyż, być może byliby dzisiaj niewolnikami. Więc trochę refleksji i pokory - podkreśla Wójcik.
Kult bł. ks. Jerzego rozszerza się w Polsce, ale także za granicą. Niepodważalnym tego znakiem jest zapotrzebowanie na relikwie, prośby o nie kierowane są z całego świata, w tym m.in. z Australii, Korei Południowej, Filipin. Czym tłumaczyć takie zainteresowanie? - Nie wszystko da się wytłumaczyć racjonalnie, ale powszechność kultu bł. ks. Jerzego to wskazówka, że jego osoba jest wielkim orędownikiem w sprawach ludzkich u Boga. Za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego dzieją się niezwykłe znaki, ludzie doświadczają wielu łask, które możemy również nazywać cudami - zaznacza ks. dr hab. Tomasz Kaczmarek, postulator w procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego. Łaski otrzymywane za wstawiennictwem kapelana "Solidarności" dotyczą wszystkich sfer życia ludzkiego od uzdrowień fizycznych, po rozwiązanie problemów moralnych.
Małgorzata Bochenek
Nasz Dziennik Środa, 19 października 2011, Nr 244 (4175)
Autor: au