Ojczyzna i wiara
Treść
Przed nami kolejne święto narodowe, w większości umysłów Polaków, jak sądzę, kojarzone raczej z dniem wolnym od pracy, planami na nadrobienie zaległości w domowych porządkach, ewentualnie wyjazd do rodziny. Od lat historycy, politycy, nauczyciele stawiają sobie pytania, co zrobić, aby historia nie była nudna, przepełniona ciężkostrawnym patosem i by pamięć wydarzeń z przeszłości rzutowała na decyzje podejmowane w teraźniejszości. Pomysłów, jak dotąd, nie ma zbyt wiele.
Tymczasem historia ma to do siebie, że nie wystarczy się jej jedynie wyuczyć, poznać fakty, by mogła ona stanowić ważny współczynnik tożsamości. Chodzi o coś więcej: o wewnętrzną więź z przeszłością, identyfikację z jej bohaterami, poczucie odpowiedzialności za los wspólnoty, za którą oni niegdyś oddawali życie, wierność zasadom. "Ojczyna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie" - napisał Norwid. Słowa te wiele razy zostaną przypomniane 11 listopada, w Narodowe Święto Niepodległości. Dla wielu będzie to zbędny patos, inni skrytykują akademie, ekspozycje muzealne za nieadekwatność do współczesności, nudę. Prawda jest taka, że zasadniczo nie mamy pomysłów na ciekawy sposób opowiadania historii. Starsi - dlatego, że w czasach ich młodości była ona zmanipulowana, pełna półprawd i kłamstwa. Młodsi - ponieważ wspominanie przeszłości, według ich mniemania, nie daje wymiernych efektów w teraźniejszości. Nie rozumieją słów: Bóg - Honor - Ojczyzna. Śmieszne wydają się im wyrażenia, takie jak wierność, ofiara, heroizm. Patriotyzm bardziej kojarzy się im ze strojeniem się w biało-czerwone stroje i dopingiem drużyny narodowej, niż świadomością odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość wspólnoty, do której należą. Nauczyciel historii zapytany przeze mnie, co zrobić, aby młodych ludzi uwrażliwić na los Ojczyzny, powiedział: - Niech się dobrze uczą, poznają języki, a potem pracują dla kraju i uczciwie płacą podatki. To na pewno ważne. Ale to jednak za mało. Ostatnie wydarzenia we Włoszech, wyrok europejskiej instancji sądowej nakazujący zdjęcie krzyża ze ściany sali szkolnej i dyskusja, jaka potem wybuchła, pokazały, jak bardzo chrześcijaństwo wrosło w dzieje i tradycję narodową. Tylko człowiek obłąkany bądź mający ewidentnie złą wolę może twierdzić inaczej. W Polsce ta zależność nabiera dodatkowego wymiaru: nasza tożsamość narodowa zrodziła się tysiąc lat temu wraz z przyjęciem chrześcijaństwa. Ono wprowadziło zjednoczone piastowskie plemiona do rodziny państw europejskich, poprowadziło w stronę nowożytnej cywilizacji. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że świętowanie niepodległości Ojczyzny jest tak bardzo przesycone elementami religijnymi, że to przede wszystkim w świątyniach padną najważniejsze wypowiedziane tego dnia słowa. Pozbawienie go tego wymiaru oznaczałoby zgodę na okaleczenie prawdy.
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-11-10
Autor: wa