Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ograniczyć kompetencje Klausa

Treść

Środowiska prounijne w Czechach zareagowały z radością na deklarację prezydenta Valcava Klausa, że prawdopodobnie podpisze on traktat lizboński. Część krytyków głowy państwa stwierdza jednak, że ani rząd, ani unijni oficjele w ogóle nie powinni na ten temat dyskutować z prezydentem, gdyż polityka zagraniczna nie leży w jego kompetencjach. Jednocześnie nawołują do zmiany konstytucji w celu ograniczenia wpływów pałacu prezydenckiego na politykę krajową i zagraniczną.

"Czeski rząd i partyjni przywódcy robią wszystko, aby dostosować się do warunków, postawionych przez prezydenta Vaclava Klausa, w przypadku spełnienia których podpisze on traktat lizboński, jednocześnie przeoczają, że legitymizują jego wejście w obszar, w którym nie ma on nic do powiedzenia" - napisało czeskie "Pravo". Zdaniem autora artykułu Lukasa Jelinka, przedstawiciele partii politycznych swoim zachowaniem tylko zachęcają prezydenta do wysuwania kolejnych żądań. Jak napisał, wobec tego, że "apetyt Hradczan rośnie w miarę jedzenia". Jelinkowi nie podoba się tak nieugięta postawa prezydenta, podkreśla, że parlamentarzyści powinni zdać sobie sprawę, iż należy zmienić artykuły konstytucji mówiące o negocjacjach i ratyfikacjach traktatów międzynarodowych, tak aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych sytuacji. Tylko bardziej precyzyjne zapisy w artykule 63 sekcji "b" czeskiej ustawy zasadniczej mogą, w jego opinii, powstrzymać Klausa, a także jego następców przed zbytnią "aktywnością" w tej materii.
Mimo że Klaus stwierdził, iż negocjacje z przedstawicielami prezydencji szwedzkiej przebiegły pomyślnie i jest zadowolony z osiągniętego porozumienia, nie zadeklarował, kiedy popisze traktat z Lizbony. Nastąpi to najprawdopodobniej w trakcie nadchodzącego szczytu UE w Brukseli w dniach 29-30 października.
Już dziś rozpoczynają się także pierwsze publiczne wysłuchania przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie zgodności traktatu lizbońskiego z czeską ustawą zasadniczą. Sprawa dotyczy skargi złożonej przez grupę senatorów, głównie z partii ODS, którzy uzasadniają w swoim wniosku, że ratyfikacja trakatatu spowoduje ograniczenie suwerenności Republiki Czech i przeniesie realną władzę na instytucje UE. Jak podkreśla sekretarz generalny Trybunału Konstytucyjnego Tomas Langasek, nie wiadomo, jak szybko trybunał będzie w stanie wydać wyrok, lecz dodaje, że bardzo mało prawdopodobne jest, by nastąpiło to już dziś. Zgodnie z prawem parlamentarzyści mogą żądać badania traktatu tak długo, aż nie zostanie on podpisany przez głowę państwa.
Rozprawa rozpocznie się od wysłuchania raportu sędziego Pavla Rychetskiego w sprawie skargi złożonej przez senatorów. Następnie trybunał wysłucha wszystkich zainteresowanych stron, czyli składających skargę: prezydenta, przedstawicieli rządu oraz Izby Poselskiej i Senatu. Najprawdopodobniej w imieniu prezydenta Klausa wystąpi jego adwokat Ales Pejchal, grupę senatorów będzie reprezentował Jiri Oberfalzer. Rozprawę będzie obserwowała cała Europa. Sędziowie wyrazili obawę, że zdecyduje się na nią przybyć znacznie więcej osób, niż jest w stanie pomieścić jakakolwiek sala w siedzibie trybunału. Wobec tego zdecydowano, że jej przebieg będzie transmitowany na telebimach ustawionych przed budynkiem. Najprawdopodobniej rozprawie będzie także towarzyszył protest przeciwko ratyfikacji traktatu lizbońskiego zorganizowany przez antyunijną grupę D.O.S.T.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-10-27

Autor: wa