Ofensywa propagandowa NPD za państwowe pieniądze
Treść
Wzywającej do rewizji granic, m.in. z Polską, Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec (NPD) nie wystarcza już wyciąganie od państwa dotacji, sięgających rokrocznie milionów euro. Saksońscy aktywiści partii wpadli na pomysł, by zdobyć dodatkowe fundusze, zakładając... Zakład Szkoleniowy dla Ojczyzny i Narodowej Identyfikacji.
Przypominająca czasy nazizmu w Niemczech nazwa wskazuje na zamiary neonazistów, którzy jednocześnie chcą w ten sposób za państwowe pieniądze szerzyć swoją propagandę i pozyskiwać kolejnych zwolenników. Werbują ich głównie wśród bezrobotnych obywateli Niemiec i młodzieży.
Chadeccy i socjalistyczni politycy w Saksonii powiedzieli: dość. Zapowiadają działania na rzecz pozbawienia NPD funduszy publicznych.
W ostatnich miesiącach społeczne poparcie dla różnych partii radykalnych, w tym także neonazistowskich, w Niemczech stale rośnie. Członkowie partii NPD, określanej też mianem neofaszystowskiej, już w latach 60. zasiadali w kilku lokalnych parlamentach (w latach 1960-1970 aż w siedmiu). Później przez pewien czas niewiele było o nich słychać. Jednak wyniki ostatnich lokalnych wyborów w Saksonii (9,2 proc.), Meklemburgii Pomorzu Przednim (7,3 proc.), Brandenburgii (6,1 procent dla DVU - radykalna partia ludowa), Saarlandii, a także częściowo Hesji i Berlinie pokazały wyraźnie, że NPD i inne neonazistowskie ugrupowania rosną w siłę.
Pieniądze z landów i budżetu federalnego
Legalne zasiadanie w parlamentach poszczególnych landów powoduje, że ugrupowania polityczne korzystają z dobrodziejstw dofinansowania z budżetu danego landu, a także państwa. Nie inaczej jest w przypadku NPD, która również korzysta z różnych dotacji państwowych.
Jak dowiedzieliśmy się w rozmowie z Katją Ciesluk (zastępca szefa biura prasowego parlamentu Saksonii - Saechsischer Landtag), zgodnie z uchwalonym przez senatorów budżetem landu partia NPD w Saksonii otrzymuje rocznie łącznie 1 milion 337 tysięcy euro (dane na rok 2006). To tylko jeden z landów, z którego hojnych dotacji korzystają neofaszyści.
Do tego dochodzą jeszcze fundusze pozyskane z tytułu zasiadania we władzach innych szczebli, m.in. rad miast i samorządów, i wreszcie - z budżetu centralnego. Jak dowiedzieliśmy się m.in. z biura prasowego Bundestagu, NPD (jako całość) otrzymała w roku 2005 z tego właśnie źródła łącznie 1 milion 233 tys. 779 euro 56 centów.
Wysokość corocznych dopłat dla poszczególnych partii politycznych ustala przewodniczący Bundestagu do 15 lutego każdego roku.
Dla neofaszystów to już za mało
Jednak dla saksońskich przedstawicieli partii odwołującej się do nazizmu jest to już za mało. Dlatego NPD chce wystąpić o specjalne dopłaty na prowadzenie przez partię różnych szkoleń. Prawo niemieckie przewiduje, że po ewentualnym założeniu np. fundacji po upływie jednej kadencji partie uzyskują prawo ubiegania się o dodatkowe dopłaty państwowe na prowadzone przez siebie szkolenia, seminaria i inną tego typu działalność, w wyniku której szerzą swoją propagandę, zdobywając kolejnych zwolenników i wyborców.
Członkowie NPD zapowiadają wystąpienie o zmianę obecnych przepisów w tej kwestii, aby mieć dostęp do tego typu środków ewentualnie już od zaraz. W tym celu saksońska NPD powołała do życia Bildungswerk fuer Heimat und nationale Identitaet - Zakład Szkoleniowy dla Ojczyzny i Narodowej Identyfikacji. Członkowie saksońskiej NPD liczą, że dzięki założeniu takiej fundacji wyciągną z budżetu nowe fundusze na swoją działalność - jeżeli nie od zaraz, to najpóźniej od 2009 roku, kiedy to ich zdaniem na pewno ponownie wejdą do saksońskiego parlamentu.
Próbowaliśmy uzyskać informacje na ten temat bezpośrednio od przedstawicieli NPD. Jednak nie chcieli rozmawiać o swojej działalności.
Chadecy i socjaliści mówią: dość
Sekretarz generalny CDU w Saksonii Michael Kretschmer w rozmowie z nami potwierdził, że są mu znane zamiary NPD zdobycia pieniędzy podatników poprzez powołanie fundacji Bildungswerk fuer Heimat und nationale Identitaet.
- Musimy się temu zdecydowanie przeciwstawić - stwierdził Kretschmer. - NPD należy zwalczać na drodze politycznej, tak aby uniemożliwić jej wybór ponownie - dodał. Przypomniał, że obecnie dodatkowe dotacje partia może otrzymać, jeżeli jest minimum jedną kadencję w parlamencie (krajowym lub Bundestagu) i jeżeli ponownie dostanie się do tego parlamentu. - Moje ugrupowanie zamierza zaproponować w saksońskim parlamencie zmiany polegające na tym, aby do dodatkowych dotacji (np. tych na szkolenia i seminaria) miały prawo tylko te partie, które co najmniej przez dwie kadencje zasiadają w parlamencie i dostaną się do niego po raz trzeci - poinformował polityk CDU.
Przeciwko NPD zamierza występować także saksońska frakcja SPD, której przewodniczący Marc Schulze zapowiedział wspieranie wszelkich inicjatyw zmierzających do ograniczenia wpływu tego neofaszystowskiego ugrupowania.
Pieniądze zasilają kampanie propagandowe
O znacznie większej i bardziej agresywnej niż do tej pory kampanii NPD - i to zarówno w Saksonii, jak i innych landach - mówią także funkcjonariusze Urzędu Ochrony Konstytucji. Urząd oficjalnie "ma pod obserwacją" działania partii i jej członków.
"Ostatnie działania członków NPD świadczą o tym, że ugrupowanie to wyraźnie zamierza zbliżyć się do społeczeństwa, aby zyskać jeszcze większe poparcie" - stwierdził w jednym z wywiadów przedstawiciel UOK w Saksonii, dr Olaf Vehrenhold. Rzecznik prasowy saksońskiego UOK Alrik Bauer w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" potwierdził fakt prowadzenia wielu obserwacji działań NPD na terenie landu. - Partia ta nie jest zwykłą demokratyczną partią jak wiele innych w Niemczech. Urząd Ochrony Konstytucji uważa ją za organizację o charakterze neofaszystowskim, a jej działania są bardzo często niezgodne z obowiązującą konstytucją - stwierdził Bauer.
Na pytanie, czy możliwa jest delegalizacja NPD, Bauer odpowiedział, że jest to problem polityczny i jego rozwiązanie należy do senatorów.
Niemcy nie chcą delegalizacji NPD
Problem ewentualnej delegalizacji NPD nie jest mały, gdyż nawet przeciwnicy tego ugrupowania nie są pewni, czy zakaz działalności jest skuteczną i dobrą drogą. Sprawa podzieliła polityków, i to niezależnie od ich preferencji politycznych. Według nich, problemem jest to, że duża część niemieckich wyborców w ostatnich miesiącach swoje preferencje i sympatie polityczne lokuje w skrajnych ugrupowaniach. Ponadto wskazuje się na ostatnie badania opinii publicznej, z których wynika, że społeczeństwo niemieckie nie popiera propozycji delegalizacji NPD - zdecydowanie sprzeciwia się temu aż 86 proc. pytanych. Ci sami respondenci (76 proc.) przyznawali jednak, że na partie neofaszystowskie nie powinno się oddawać głosu w żadnych wyborach. Takiej pewności nie ma natomiast 10 proc. badanych, którzy przyznali, że albo poważnie zastanawiali się nad oddaniem swojego głosu na skrajne ugrupowania, albo nawet ten głos kiedyś oddali.
Obłędne koło popularności się nakręca
W 2003 r. władze Niemiec podjęły już próbę delegalizacji Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec. Zakończyła się ona niepowodzeniem, gdyż w zdemaskowaniu niezgodnych z konstytucją działań neofaszystów brali udział tajni współpracownicy niemieckiego wywiadu. Po ujawnieniu prowokacji Trybunał Konstytucyjny odrzucił możliwość wykorzystania dowodów zebranych w nielegalny sposób (poprzez prowokację specsłużb).
Tym sposobem partia, która przez policję i Urząd Ochrony Konstytucji uznawana jest za neofaszystowską, a jej działanie - za często niezgodne z niemiecką konstytucją, zgodnie z prawem dalej działa na niemieckiej scenie politycznej, zdobywając coraz więcej zwolenników, głównie wśród sfrustrowanych mieszkańców wschodnich landów, gdzie gospodarka stoi w miejscu, a bezrobocie sięga 25 procent. Ośmieleni ostatnimi wynikami wyborczymi aktywiści NPD indoktrynują głównie młodzież, docierając ze swoimi propagandowymi materiałami nawet do wielu szkół. Działalność ułatwia im "zasilanie" funduszami z państwowej kasy. W ten sposób błędne koło popularności NPD zaczyna niebezpiecznie przyspieszać.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2006-10-12
Autor: wa