Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odzienie wasze niech nie będzie okazałe, i nie starajcie się, by się podobały wasze szaty, lecz obyczaje...

Treść

W sposobie chodzenia, w postawie, we wszystkich waszych ruchach niech nie będzie niczego, co mogłoby obrażać wzrok kogokolwiek, lecz to, co przystoi waszej świętości.

 

Odzienie wasze niech nie będzie okazałe, i nie starajcie się, by się podobały wasze szaty, lecz obyczaje.

Gdy wychodzicie, idźcie razem; gdy przybędziecie tam, gdzie zamierzaliście, stańcie razem.

W sposobie chodzenia, w postawie, we wszystkich waszych ruchach niech nie będzie niczego, co mogłoby obrażać wzrok kogokolwiek, lecz to, co przystoi waszej świętości.

A jeśli wzrok wasz spocznie na jakiejś niewieście, to niech nie będzie utkwiony w żadnej. Nie zabrania się wam bowiem patrzeć na niewiastę, gdy wychodzicie poza klasztor, lecz pożądać jej lub pragnąć być pożądanym przez nią jest występkiem. Albowiem nie tylko przez dotknięcie i przez namiętność, lecz także przez spojrzenie przychodzi pożądanie i nawzajem budzi się ono w niewiastach. Nie mówcie, że macie duszę skromną, jeśli macie oczy bezwstydne; bezwstydne bowiem oko jest zwiastunem bezwstydnego serca. A gdy bezwstydne serca porozumiewają się spoglądając na siebie, nawet jeśli język milczy, i gdy z jednej i drugiej strony żar, który wzbudzała pożądliwość ciała, raduje je, nawet jeśli ciała nie są skalane przez nieczystość, to wówczas już czystość nie cechuje obyczajów.

Ten, kto przeszywa wzrokiem niewiastę i lubi, by ona wpatrywała się w niego, nie powinien mniemać, że inni go nie widzą, gdy to czyni; dostrzegają go nawet ci, przez których jak sądzi, nie jest dostrzegany. Lecz choćby ukrył się i przez nikogo z ludzi nie był widziany, to co uczyni z Tym, który z góry bada wszystko, i przed Którym nic ukryć się nie może? Czy nie dlatego trzeba uważać, że nie jest on dostrzegany przez Boga, ponieważ Bóg na tyle większą wykazuje cierpliwość, na ile jest od niego mądrzejszy? Ów zatem święty mąż nie wystrzega się tego, by się Bogu nie podobać poprzez pragnienie występnego podobania się niewieście. Niech weźmie pod uwagę, że Bóg widzi wszystko, by nie zapragnął złym okiem spoglądać na niewiastę. Albowiem również i w tej sprawie należy zalecić bojaźń Bożą, gdyż napisano: „obrzydliwością dla Pana jest ten, kto (z upodobaniem) się wpatruje”.

Gdy więc jesteście wspólnie w kościele lub w innym jakimś miejscu, w którym znajdują się niewiasty, strzeżcie wzajemnie waszej skromności. Bóg bowiem, który mieszka w was, także w ten sposób w was będąc, strzec was będzie.

A jeśli spostrzeżecie w kimkolwiek z was ową rozpustę oczu, o której mówię, natychmiast niech każdy drugiego upomni, aby to, co dopiero się zaczęło, nie mogło się rozwijać, lecz zostało napiętnowane w bliźnim.

Jeśli zaś i po upomnieniu dostrzeżecie, że on znowu – choćby jakiegoś innego dnia – czynił to samo, to ten, kto to zauważył, niech doniesie, że on już został zraniony; pierwej jednak niech powie o tym drugiemu i trzeciemu bratu, by na podstawie świadectwa dwóch lub trzech mógł być skarcony z należną surowością. Nie uważajcie, że jesteście złośliwi, gdy to wyjawiacie. Nie jesteście bowiem bardziej niewinni wówczas, gdy zachowując milczenie wyrażacie zgodę na to, by wasi bracia ginęli, których błędy możecie naprawić poprzez ich wyjawienie. Jeśli bowiem brat twój miałby wrzód na ciele, który chciałby ukryć, bojąc się go przeciąć, to czyż ty okażesz się tak okrutny, aby to przemilczeć, a nie zaś pełen miłosierdzia wyjawisz? O ile bardziej więc powinieneś ujawnić jego występek, by usunąć zgniliznę z jego duszy.

Zanim się to innym oznajmi, którzy mają mu wykazać występek, jeśli się tego zaprze, najpierw powinno się powiadomić przełożonego, o ile otrzymawszy napomnienie nie zechciałby się poprawić, by jego uczynek zganiony bez świadków mógł dojść do wiadomości innych. Gdyby zaś się wypierał, to wówczas powołać trzeba przeciw tej jego niewiedzy także innych, aby również wobec wszystkich mógł być zganiony nie przez jednego, ale przez dwóch lub trzech świadków. Po dowiedzeniu zaś mu winy zgodnie z osądem przełożonego lub nawet kapłana, któremu podlega, winien ponieść karę służącą jego poprawie. Gdyby sprzeciwiał się ponieść karę, niech zostanie wypędzony z waszej społeczności, nawet jeśli sam nie zechciałby odejść. Nie jest to bowiem uczynek okrutny, lecz miłosierny; by nie zginęło wielu przez jednego dotkniętego śmiertelną zarazą.

Także i to, co powiedziałem na temat nie wpatrywania się, należy pilnie i starannie zachować przy wyjawianiu, zakazywaniu, ujawnianiu, ukazywaniu i karaniu pozostałych grzechów; z miłością ku ludziom, a z nienawiścią do grzechów.

Kto by zaś posunął się tak dalece, że otrzymałby od jakiejś niewiasty po kryjomu list lub jakiś niewielki podarek, jeśliby to sam wyznał, należy mu darować i modlić się za niego; jeżeli zaś przychwyci się go na tym i udowodni, ma ponieść surową karę zgodnie z osądem kapłana lub przełożonego.

Szaty wasze trzymajcie w jednym miejscu i niech ma o nie pieczę jeden, dwóch lub tylu szafarzy, ilu potrzeba będzie do ich wytrzepania, aby nie zniszczyły ich mole: i jak żywicie się z jednej spiżarni, tak też i szaty wasze będą przechowywane w jednej skrzyni. A jeżeli to możliwe, niech nie zależy wam na tym, w co będziecie się przyodziewać w odpowiedniej porze roku, czy każdy z was otrzyma to, co uprzednio złożył, czy coś innego, czego ktoś inny używał, byleby jednak nikomu nie odmówiono tego, co jest mu potrzebne. Jeżeli zaś stąd powstają pomiędzy wami spory i waśnie, gdy ubolewacie nad tym, że ktoś otrzymał coś gorszego, niż pierwej miał, i że on sam okazuje się niegodnym takiego stroju, jaki nosi brat jego, to zastanówcie się, ile wam brakuje ozdoby w owym wewnętrznym stroju serca waszego, jeśli spieracie się o strój ciała. Jeśli wszakże istnieje wzgląd na waszą słabość, tak że otrzymujecie te szaty, które złożyliście, to jednak trzymajcie w jednym miejscu pod wspólnym nadzorem to, co zdejmujecie.

Owszem postanawia się tak, że nikt nie wykonuje niczego dla siebie, lecz wszystkie prace wasze są spełniane dla wspólnego dobra, i to z większym zapałem i większą gorliwością, niż gdyby każdy z was czynił jedynie dla siebie. „Miłość bowiem – o której napisano – że nie szuka swego”, jest rozumiana w ten sposób, że przedkłada to, co wspólne, nad to, co jest własne, a nie odwrotnie. I dlatego im więcej będziecie się troszczyć o dobra wspólne niż o własne, o tyle bardziej poznacie, żeście postąpili na drodze doskonałości, po to, by nad wszystkim, czym się posługuje doczesna konieczność, górowała miłość, która trwa wiecznie.

Stosownym jest zatem, by jeśli ktoś swoim synom albo komuś spokrewnionemu ze sobą, a przebywającemu w klasztorze, cokolwiek lub jakąkolwiek szatę ofiarował, lub też coś, co zalicza się do rzeczy koniecznych, by tego nie przyjmować potajemnie, ale by pozostawało to w dyspozycji przełożonego, aby jako rzecz już wspólna mogło służyć temu, komu będzie konieczne.

Szaty wasze według postanowienia przełożonego mają być prane bądź przez was samych, bądź przez ludzi do tego wyznaczonych, by nadmierne upodobanie w czystości szat nie spowodowało wewnętrznego skalania duszy.

Również kąpiel ciała, do której skłania nas jego słabość, bynajmniej nie jest zakazana, lecz ma się odbywać bez szemrania przez wzgląd na higienę ciała, i to tak, że gdyby nawet ktoś się wzbraniał, ma uczynić to z rozkazu przełożonego, co należy czynić dla zdrowia. Jeśli zaś chciałby się kąpać, a nie jest to w tym czasie jemu zalecone, to niech nie czyni zadość swemu pragnieniu. Niekiedy bowiem uważa się za pożyteczne to, co sprawia przyjemność nawet wówczas, gdy szkodzi. Wreszcie należy wierzyć bez wahania słudze Bożemu, który mówi o tym, co mu dolega, jeżeli ból jest ukryty wewnątrz ciała; jednakże należy się poradzić lekarza, jeśli istnieje wątpliwość, czy to, co sprawia przyjemność, przyniesie złagodzenie owego bólu.

Do łaźni czy też dokądkolwiek, gdzie trzeba się udać, bracia niech idą we dwóch lub trzech. Ten zaś, kto powodowany koniecznością udaje się poza klasztor, nie powinien udawać się z tymi, z którymi sam zechce, lecz z tymi, których wyznaczy mu przełożony.

Troskę o chorych, czy też o tych, którzy po chorobie powracają do zdrowia czy cierpią z powodu jakiejś słabości, nawet gdyby nie mieli gorączki, trzeba zlecić komuś jednemu, tak by on sam dobywał ze spiżarni to, co uważa za konieczne dla każdego.

Ci zaś, co mają pieczę nad spiżarnią czy nad szatami, czy też nad książkami, niech służą swoim braciom bez szemrania.

O książki trzeba prosić w poszczególne dni o określonej godzinie; poza wyznaczonymi godzinami ksiąg nie należy wydawać. Konieczne zaś szaty i obuwie niech będą bez zwłoki wydawane na żądanie przez tych, których pieczy są powierzone.

Niech nie będzie między wami żadnych sporów; jeśli jakieś powstaną, należy je jak najszybciej załagodzić, by gniew nie przerodził się w nienawiść i ze źdźbła nie uczynić belki, a dusza nie stała się mordercą. Tak bowiem czytacie: „Kto nienawidzi brata swego jest mordercą”.

Ktokolwiek obraził kogoś obelgą, złorzeczeniem lub też pomówieniem o zbrodnię, niech pamięta, żeby jak najszybciej zatroszczyć się o zadośćuczynienie temu, co uczynił. A ten, kto został obrażony, niech pamięta, aby bez dalszego dochodzenia swej racji odpuścił mu winę. Jeżeli zaś obrazili siebie nawzajem, to nawzajem powinni sobie przebaczyć, a to ze względu na wasze modlitwy, które zaiste im częściej odmawiacie, tym rozsądniej powinniście to czynić. Lepszy jest ten, kto choć często ulega pokusie gniewu, jednak szybko prosi o przebaczenie tego, któremu spostrzegł, że wyrządził krzywdę, niż ten, który nie tak łatwo w gniew wpada, ale i z trudem decyduje się prosić o przebaczenie. Ten zaś, kto nigdy nie chce prosić o przebaczenie, albo nie prosi o nie z serca, przebywa niepotrzebnie w klasztorze, nawet gdyby stąd nie został wypędzony. Dlatego wystrzegajcie się zbyt przykrych słów; gdyby zaś one wyszły z waszych ust, nie wahajcie się tymi samymi ustami, które zadały ranę, przynieść ulgę w cierpieniach.

Gdy zaś konieczność utrzymania karności zmusza was do powiedzenia twardych słów dla skarcenia podwładnych, nie wymaga się od was – jeśli nawet odczuwacie, że przekroczyliście miarę w nich – abyście ich prosili o przebaczenie; a to dlatego, że gdy zbytnio będzie przestrzegana pokora, może doznać uszczerbku powaga rządzenia w oczach tych, którzy powinni być ulegli. Lecz należy prosić o przebaczenie Pana wszechrzeczy, który wie także i to, jaką życzliwością darzycie tych, których przesadnie skarciliście. Miłość bowiem wasza winna mieć na względzie to, co duchowe, a nie, co doczesne.

Przełożonemu należy jak ojcu być posłusznym, zachowując należyty szacunek, aby w jego osobie nie obrażać Boga. O wiele bardziej trzeba słuchać kapłana, który troszczy się o was wszystkich.

Do przełożonego w szczególny sposób będzie odnosił się obowiązek przestrzegania tego wszystkiego, a jeśli dopuszczono by się jakiegoś wykroczenia, nie powinien tego zaniedbywać, lecz zatroszczyć się o naprawienie szkody i wymierzenie kary. Co zaś przekracza jego siły i możliwości, niech zwróci się z tym do kapłana, który cieszy się wśród was większą powagą.

Ten zaś, który jest waszym przełożonym, niech nie uważa się za poskramiającego innych dzięki posiadanej władzy, lecz za służącego w miłości. Obdarzony szczególną czcią przez was niech będzie waszym przełożonym, powodowany zaś bojaźnią wobec Boga, niech z pokorą upada do stóp waszych. „Wobec wszystkich niech daje przykład dobrych uczynków”, „niech gani niespokojnych, niech pociesza lękliwych, niech przyjmuje chorych, niech będzie względem wszystkich cierpliwy”. Niech z ochotą utrzymuje karność, niech wyznacza obowiązki budząc szacunek. I chociaż jedno i drugie jest konieczne, jednak bardziej niech pragnie, by być przez was kochanym niż wzbudzać lęk; pamiętając zawsze o tym, że za was zda sprawę przed Bogiem.

Stąd wy, okazując większe posłuszeństwo, okażecie miłosierdzie nie tylko sobie samym, lecz także jemu, który im wyższe stanowisko zajmuje wśród was, tym bardziej jest narażony na większe niebezpieczeństwo.

Niech Pan udzieli wam łaski, abyście to wszystko zachowali z miłością jako miłośnicy duchowego piękna i jako odznaczający się dobrym postępowaniem tchnęli słodką wonią Chrystusa Pana, nie jako niewolnicy postawieni pod prawem, lecz jako wolni, będący pod wpływem łaski.

Abyście zaś mogli przejrzeć się w tej książeczce jak w zwierciadle i byście niczego nie zaniedbali przez zapomnienie, niech raz w tygodniu będzie ona przez was czytana. A gdy odkryjecie, że wypełniacie to, co zostało napisane, dziękujcie Panu, Dawcy wszystkich dóbr. Kiedy zaś ktoś z was zobaczy, że mu czegoś brakuje, niech ubolewa nad tym, co było w przeszłości, wystrzega się tego na przyszłość, prosząc o to, by wina została mu odpuszczona, i by nie był wystawiony na próbę.

Fragment Reguły pochodzący z publikacji Żywot św. Seweryna. Reguła

Eugipiusz (V-VI w.) – jego życie było związane ze wspólnotą monastyczną założoną przez św. Seweryna. Uważa się, że Eugipiusz zmarł niedługo po 533 r. Fakt ten potwierdza też data powstania jego „Reguły”, którą określa się na lata 530–535: opat z Lukullanum miał – według Izydora z Sewilli – pozostawić ją swoim mnichom w testamencie tuż przed śmiercią.

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj