Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odwołanie Pasionka zaskoczyło Seremeta

Treść

Decyzja szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofa Parulskiego o odsunięciu od postępowania prokuratora Marka Pasionka, który nadzorował śledztwo smoleńskie, nie była konsultowana z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem - dowiedział się "Nasz Dziennik". Pasionek miał zostać poinformowany, że decyzja ta związana jest z jego "kontaktami z przedstawicielami obcych państw".
Gabinet prokuratora Marka Pasionka został zamknięty i opieczętowany, zabrano mu akta śledztwa. Śledczy od dłuższego czasu pozostawał w ostrym konflikcie z szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofem Parulskim. Pasionek był zastępcą Zbigniewa Wassermanna jako koordynatora służb specjalnych. Wcześniej jako specjalista od zorganizowanej przestępczości ścigał m.in. tzw. śląską ośmiornicę. Pasionek krytykował Parulskiego m.in. za sposób, w jaki prokuratura wojskowa przygotowała jego wizytę w Moskwie w czerwcu ubiegłego roku. Po przyjeździe okazało się, że nie przesłano do Moskwy wymaganych dokumentów. Z tego powodu dwutygodniową delegację w Moskwie spędził głównie w hotelu, pracując zaledwie trzy dni.
Generał Parulski już wcześniej miał atakować Pasionka za kontakty z przedstawicielami obcych państw. Prawdopodobnie chodzi o to, że prokurator, korzystając ze swoich znajomości z czasów, kiedy był zastępcą ministra Wassermanna, zwracał się do Amerykanów o pomoc w śledztwie smoleńskim. Próbował ich przekonać do przekazania stronie polskiej m.in. zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy.
Z informacji, do których dotarł "Nasz Dziennik", wynika, że decyzję o odsunięciu Pasionka od nadzorowania śledztwa smoleńskiego gen. Parulski podjął bez wiedzy prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
Zdaniem prawników Pasionkowi może zostać postawiony zarzut szpiegostwa. Kwestię tę reguluje kodeks karny - zgodnie z art. 130 par. 1: "Kto bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10". Jak zauważają prawnicy, jeżeli zarzut okaże się bezpodstawny, osoba - w tym wypadku prokurator Parulski - odsuwająca śledczego od prowadzonej przez niego sprawy może zostać posądzona o działanie na szkodę śledztwa. Pociąga to za sobą konsekwencje karne, określone zapisami art. 231 kodeksu karnego.
Zdaniem Bogdana Święczkowskiego, byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wobec prokuratora Pasionka nie zostaną jednak wysunięte zarzuty karne. - W chwili obecnej z tego, co wiemy, toczy się postępowanie dyscyplinarne. Konsekwencje mogą mieć tylko i wyłącznie charakter służbowy. Wszystko wskazuje na to, że celem Parulskiego może być odsunięcie prokuratora Pasionka od akt śledztwa smoleńskiego - zauważa Święczkowski. Jak podkreśla, w takich sprawach niezmiernie rzadko albo wcale nie zawiesza się prokuratora w czynnościach. - Zdaje się, że powody mogą być dwa: albo prokurator Pasionek wie za dużo, albo w aktach śledztwa pojawiło się coś nowego i generał Parulski nie chciał, aby Marek Pasionek się o tym dowiedział - zauważa były szef ABW. - Wydaje się, że to kolejny skandal, który dzieje się wokół śledztwa smoleńskiego. Prokurator Pasionek to doskonały prokurator śledczy. Na stan mojej wiedzy argumenty szefa NPW uważam za bezpodstawne - ocenia Święczkowski.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2011-06-10

Autor: jc