Odwołanie od kary
Treść
 Polski Związek Narciarski złożył do FIS odwołanie od kary nałożonej  na Justynę Kowalczyk w finale niedzielnego sprintu w Davos.  Międzynarodowa Federacja Narciarska ustosunkuje się do niego już w tym  tygodniu, a sama zawodniczka, jak i jej trener są przekonani, że do  przekroczenia przepisów nie doszło.   
Kowalczyk została ukarana za zabiegnięcie drogi Kikkan Randall - tak  przynajmniej uznali sędziowie. Pierwszy protest, złożony przez Kowalczyk  jeszcze w Davos, odrzucili, wczoraj PZN odwołał się od decyzji do FIS. -  Przygotowaliśmy materiał filmowy, który - naszym zdaniem - pozwala  dyskwalifikację uznać za zbyt pochopną. Uważamy, że zmieniając na  finiszu korytarz, nie działała na niekorzyść rywalki, a poza tym miała  prawo decydować o wyborze drogi, bo biegła przed Amerykanką - powiedział  Grzegorz Mikuła, sekretarz generalny PZN. Aleksander Wierietielny,  trener mistrzyni olimpijskiej, był wręcz zbulwersowany decyzją arbitrów.  Wyraził to sugestywnym komentarzem na oficjalnej stronie zawodniczki. -  Justyna biegła ze wszystkich sił do mety i miała ustąpić miejsca  rywalce? To była normalna sportowa walka - przyznał, dodając, że zapisy  telewizyjne potwierdzają te słowa. - Tymczasem jury miało nagranie, na  którym nic nie było widać, założyło więc winę Justyny - podkreślił.  Szkoleniowiec i sama Kowalczyk liczą, że FIS przywróci wyniki osiągnięte  na trasie, ale to byłoby niespodzianką. Jak bowiem zauważył  Wierietielny, i sędziowie nakładający karę, i działacze federacji  pochodzą ze Skandynawii, i "może być tak, że koledzy będą bronić  kolegów". - Ręka rękę myje - ujął dosadnie. 
Pisk
Nasz Dziennik 2010-12-14
Autor: jc