Odtajnić akta
Treść
Zdaniem części opozycji, przy Okrągłym Stole zawarto tajną umowę związaną ze wszystkimi kwestiami politycznymi, jak konieczne do uchwalenia ustawy czy wybór gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta. Jak podkreślają posłowie, ówczesne układy po dziś dzień obowiązują w polityce.
Liga Polskich Rodzin zaapelowała do Instytutu Pamięci Narodowej oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o odtajnienie dokumentów dotyczących Okrągłego Stołu. Politycy LPR zwrócili się również do marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza, aby w trybie pilnym wprowadził do porządku obrad projekt ustawy o zniesieniu zapisu mówiącego, że akta agentury, akta SB, zgromadzone po 1983 roku, są tajne. Ujawnienie tych dokumentów, zdaniem posłów opozycji, pozwoli wyjaśnić kulisy obrad Okrągłego Stołu oraz "tajnej umowy dotyczącej kwestii politycznych", która miała być wtedy zawarta.
Temat jest niewątpliwie ważny i bardzo istotny, jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie zachowanie władz Rosji czy też samą postawę gen. Jaruzelskiego, który nie kryje się z manifestowaniem swojej sympatii dla Armii Czerwonej. Jaruzelski, który był w Rosji na obchodach 60. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, udzielając wywiadu jednemu z tamtejszych dzienników, powiedział m.in., że działalność "Solidarności" w 1981 roku groziła destabilizacją i wojną domową. Generał Jaruzelski, odnosząc się do opinii o zajęciu przez wojska sowieckie ziem polskich, stwierdził, że było to "wyzwolenie od faszyzmu". W związku z tymi wypowiedziami Prawo i Sprawiedliwość postuluje, aby odebrać byłemu prezydentowi przywileje oraz stopień generalski.
Zygmunt Wrzodak, poseł LPR, przypomniał, że minęło piętnaście lat, a winni stanu wojennego czy masakry w kopalni "Wujek" po dziś dzień nie zostali ukarani. Zdaniem Wrzodaka, jest tego jeden powód - "utrzymywanie układów okrągłostołowych". Uważa on, że istnieją dokumenty, które potwierdzają, że tracący władzę komuniści dogadywali się z opozycją. Według niego, w tzw. grupie interwencyjnej m.in. Józef Oleksy, Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński, Jacek Kuroń oraz Andrzej Stelmachowski omawiali i ustalali wszystkie polityczne kwestie, jak m.in. wybór gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta RP.
Według posła PiS Marka Jurka, zarzuty wobec jego partii formułowane przez LPR są "kompletnie absurdalne". Przypomniał, że w klubie PiS jest dwóch posłów Sejmu kontraktowego - on sam oraz Jarosław Kaczyński. Ten ostatni głosował w 1989 przeciw kandydaturze Jaruzelskiego, natomiast Marek Jurek - jak powiedział - nie wziął udziału w wyborach z powodu braku alternatywnej kandydatury. Podkreślił w rozmowie z PAP, że "jego absencja o niczym nie zdecydowała, choć nie była fortunna". O absurdalności zarzutów LPR - zdaniem posła - świadczy też fakt, że to bracia Kaczyńscy "odegrali decydującą rolę w pozbawieniu Jaruzelskiego prezydentury, doprowadzając do wyborów prezydenckich w 1990 roku".
Robert Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2005-05-17
Autor: ab