Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odszkodowania dla piątej kolumny?

Treść

Niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer poparł inicjatywę premiera Bawarii Edmunda Stoibera zmierzającą do przyznania odszkodowań Niemcom sudeckim, przymusowo wysiedlonym z Czechosłowacji po II wojnie światowej. Na początku maja Fischer wystosował do Stoibera list, w którym zapewnił go, iż rząd wspiera propozycję "humanitarnego gestu".
Niemcy sudeccy, podobnie jak tzw. Związek Wypędzonych, już od dłuższego czasu domagają się odszkodowań za ich przymusowe przesiedlenie i pozostawione na wschodzie mienie. Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach już od dawna domaga się odszkodowań dla byłych niemieckich przymusowych pracowników zatrudnianych w obozach pracy na terenie Polski.
Gazeta codzienna "Sueddeutsche Zeitung" poinformowała wczoraj, że do żądań wypłaty odszkodowań, na razie tylko od Czech, nieoczekiwanie przyłączył się szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer. Niemiecki minister spraw zagranicznych w liście do premiera Bawarii Edmunda Stoibera (CSU), który od samego początku wspiera wszelkie działania roszczeniowe zarówno tzw. wypędzonych, jak i Niemców sudeckich, poparł propozycje przyznania ziomkom sudeckim odszkodowań. Jak informuje bawarski dziennik, w liście tym Fischer zapewnia Stoibera o całkowitym poparciu dla idei wypłacenia odszkodowań poszkodowanym Niemcom. "Rząd niemiecki całkowicie popiera propozycje humanitarnego gestu wobec ciężko poszkodowanych Niemców sudeckich" - napisał szef niemieckiego MSZ.
Środki dla poszkodowanych w wysokości ok. 4,5 mln euro miałyby pochodzić z utworzonego w 1997 r. niemiecko-czeskiego Funduszu Przyszłościowego. Fundusz ten obecnie dysponuje kwotą ok. 82,5 mln euro (70 mln pochodzi z budżetu niemieckiego a 12,5 mln z czeskiego). Z tych pieniędzy 45 mln euro przeznaczono już na odszkodowania dla czeskich ofiar nazizmu.
Rada Funduszu, która za tydzień zbierze się w Pradze, zajmie się wnioskiem organizacji Niemców sudeckich o przyznanie "niemieckim ofiarom czeskiej przemocy" świadczeń pieniężnych. Zdaniem strony niemieckiej, rekompensaty, i to tej samej wysokości co otrzymane przez ofiary nazizmu, powinni otrzymać ci Niemcy sudeccy, którzy ucierpieli w wyniku uwięzienia, przymusowej pracy i represji ze strony władz Czechosłowacji. "Sueddeutsche Zeitung" podkreśla, że autorzy wniosku, podnosząc żądania wypłaty odszkodowań, powołują się obecnie w swojej argumentacji także na list Joschki Fischera do premiera Bawarii.
Informacje o liście Fischera ujrzały światło dzienne niemal natychmiast po tym, jak Czechy ustami premiera Vladimira Spidli wyraziły ubolewanie z powodu wysiedlenia po wojnie ok. trzech milionów Niemców sudeckich. Oświadczenie to przewrotnie zinterpretowało radio Deutsche Welle, podając, że "Czechy oficjalnie przejęły na siebie moralną odpowiedzialność za wysiedlenie około trzech milionów Niemców sudeckich po wojnie".
Joschka Fischer w swoim liście wyraził nadzieję, że tego typu humanitarny gest spowoduje zdecydowaną poprawę złych ostatnio stosunków czesko-niemieckich. Ale "Sueddeutsche Zeitung" jest odmiennego zdania. Komentator bawarskiego dziennika ocenia, że wchodzący w skład federalnego rządu Joschka Fischer, przyłączając się do żądań wypłaty odszkodowań, ryzykuje sprowokowanie kolejnego kryzysu w stosunkach z Czechami.
Listem Fischera zdziwiony był jeden z pracowników niemieckiego MSZ w Pradze, który w rozmowie z przedstawicielem agencji DPA stwierdził, iż poparcie roszczeń Niemców sudeckich przez przedstawiciela niemieckiego rządu jest czymś zupełnie wyjątkowym.
Zdziwienie reakcją Fischera wyraził też poseł czeskiego parlamentu Lubomir Zaoralek, który jest zdecydowanie przeciwny stawianiu na jednej płaszczyźnie ofiar faszyzmu i ofiar powojennych zawirowań.
Powszechnie wiadomo, że większość zamieszkałej w przedwojennej Czechosłowacji 3-milionowej grupy Niemców sudeckich spełniła rolę piątej kolumny, walnie wspierając Hitlera w agresji na ten kraj w 1938 r. To właśnie ich dywersyjna działalność stała się bezpośrednią przyczyną deportacji do Niemiec po wojnie.
Waldemar Maszewski, Hamburg



Chcą odwrócić skutki wojny
W nieustannie podnoszonych przez stronę niemiecką żądaniach wobec sąsiadów nie chodzi w istocie o odszkodowania. Te, gdyby miały być wypłacone z Funduszu Przyszłości, nie nadszarpnęłyby nadmiernie czeskich finansów. Rzecz jednak w czymś innym.
Stosując taktykę "rozmydlania historycznej odpowiedzialności", Niemcy chcą zrzucić z siebie brzemię winy za agresję Hitlera. Można się łatwo domyślić, iż na końcu tej drogi leży odwrócenie konsekwencji, w tym terytorialnych, II wojny światowej. Ponawiane raz za razem próby zrównania kata z ofiarą mają tylko przygotować grunt do tego.
Równolegle politycy niemieccy od lat wspierają politycznie i finansowo proces integracji europejskiej, ponieważ - jak w 1951 r. oświadczył kanclerz Adenauer - "utworzenie Europy silnej politycznie i ekonomicznie jest jedyną drogą do odzyskania wschodnich terenów niemieckich, co stanowi jeden z istotnych celów naszej aktywności".
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 3-07-2003

Autor: DW