Odszedł wspaniały kapłan
Treść
Mszą św. o godz. 11.00 rozpoczną się dziś uroczystości pogrzebowe ks. prałata Romualda Biniaka, proboszcza parafii Świętych Polskich Braci Męczenników na bydgoskich Wyżynach. Zmarł w sobotę, 27 listopada, w wieku 69 lat, w kilka dni po jubileuszu 45-lecia kapłaństwa. Pozostawił po sobie niezliczone dzieła zarówno duchowe, jak i materialne. To z bydgoskiego kościoła Świętych Polskich Braci Męczenników, w którym posługę proboszcza od 1976 r. pełnił właśnie ks. prałat Romuald Biniak, wyruszył w swą ostatnią podróż ks. Jerzy Popiełuszko. I podobnie jak bł. ks. Jerzy, ks. Biniak również zadziwiał swym zaangażowaniem, umiłowaniem Boga, człowieka i Ojczyzny. Nim dotarł do parafii na bydgoskich Wyżynach, służył jako wikariusz w Toruniu, Barcinie i Gnieźnie. W latach 80. działał w duszpasterstwie ludzi pracy, intensywnie angażując się w sprawy społeczne. Sprawił, że parafia, za którą był odpowiedzialny, stała się jednym z głównych ośrodków modlitwy o wolną Polskę. Odbywały się w niej liczne nabożeństwa patriotyczne i spotkania stowarzyszeń, takich jak: Rodzina Katyńska, Sybiracy, Represjonowani Okresu Stalinizmu. Jako współzałożyciel bydgoskiego domu Archikonfraterni Literackiej niemal przez 30 lat zajmował się organizowaniem Tygodni Kultury Chrześcijańskiej. Swą postawą zyskał uznanie nie tylko wiernych, ale i władzy kościelnej, która przyznała mu godność kapelana Jego Świątobliwości Ojca Świętego, a później prałata. W 1999 r. przewodniczył Kościelnemu Komitetowi Organizacji Wizyty Apostolskiej Ojca Świętego Jana Pawła II w Bydgoszczy. To dzięki jego staraniom przy parafii powstały świetlica dla dzieci z ubogich rodzin oraz Hospicjum im. ks. Jerzego Popiełuszki. - Choć był proboszczem dużej parafii, stworzył nasze hospicjum. Była to pierwsza taka placówka w województwie. Na co dzień wypełniał wiele obowiązków, a wszystko umiał wspaniale pogodzić. Skupił wokół siebie wielu ludzi, którzy mu pomagali, żeby to wszystko właściwie funkcjonowało - zauważa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Czesława Mieszkuć-Mieszkowska, dyrektor ds. finansowo-kadrowych w hospicjum. Nie było dnia, żeby ks. Biniak nie pojawił się w hospicjum. Przychodził zarówno do chorych, jak i do pracowników. - On bez tego nie mógł żyć. Kochał ludzi, zwłaszcza tych chorych... Będzie nam go brakować i choć nie ma ludzi niezastąpionych, to jego będzie trudno zastąpić - z żalem stwierdzają pracownicy placówki. Decyzją prezydenta Lecha Kaczyńskiego w lutym br. ks. prałat Romuald Biniak został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Odbierając go, powiedział: "Przyjmuję to wyróżnienie w imieniu wielu cichych księży, którzy robią bardzo dużo, ale nie mają tego szczęścia, że są zauważeni w swojej służbie". - On zawsze był dobrym, skromnym człowiekiem. To był wielki i wspaniały kapłan - podkreśla Czesława Mieszkuć-Mieszkowska. Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik 2010-12-03
Autor: jc