Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odraza przed świątynią

Treść

Protestujący petersburscy katolicy wyrażają swoje oburzenie z powodu skandalicznego "berlińskiego karnawału Love Parade", którego głównymi uczestnikami byli homoseksualiści. W ubiegłą sobotę, w 303. rocznicę założenia miasta, dopuścili się oni odrażających profanacji tuż przed kościołem katolickim pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Zaskoczeni katolicy nie od razu poinformowali media. Parafia skierowała pismo do prokuratury.

Jak się dowiedział "Nasz Dziennik", pijani uczestnicy libacji przed kościołem pobili młodą parafiankę, która nie wpuściła ich do pomieszczeń służbowych. W wiszącej wewnątrz gablocie rozbili szybę, a po hucpie pozostawili po sobie wokół świątyni butelki, papiery i inne śmieci. "Na scenie wzniesionej bez wiedzy administracji parafii św. Katarzyny, w ciągu całego wieczoru urządzano odrażające tańce i nieprzyzwoite przedstawienia z udziałem rozebranych kobiet i transwestytów, obrażające nie tylko uczucia wierzących, którzy przyszli na nabożeństwo, ale również wszystkich porządnych chrześcijan, którzy przybyli na to święto z dziećmi" - stwierdzono na stronie internetowej parafii, którą zacytowała również wczoraj rosyjska agencja Interfax. Silne nagłośnienie uniemożliwiało przeprowadzenie wieczornego nabożeństwa, a grupa pijanych widzów zablokowała przejście do głównego wejścia do kościoła.
Dzień wcześniej ktoś zadzwonił do księdza proboszcza, niewyraźnie się przedstawiając, z pytaniem o... zgodę na występy przed kościołem. Kiedy usłyszał odpowiedź odmowną, odłożył słuchawkę. "Pozbawieni wszelkiego poczucia wstydu, widzowie tzw. parady miłości (...) z jazgotem wtargnęli do świątyni, pili alkohol i załatwiali potrzeby fizjologiczne przy bocznych wejściach do podziemi kościoła" - podkreślają parafianie w oświadczeniu.
Wiadomość o profanacji świątyni nie od razu dostała się do prasy. - Do końca nie wiedzieliśmy, jak reagować i czy to nagłaśniać, dlatego informacja ta dotarła do rosyjskich mediów z opóźnieniem - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o. Wojciech Delik, dominikanin, zastępujący proboszcza parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sankt Petersburgu. - Wśród naszych parafian mamy prawników i zawodowych dziennikarzy, którzy obstawali przy tym, że tego skandalu nie wolno tak zostawić. Jest to o tyle ważne, że dowodzi, iż nie tylko my, księża, zdecydowanie sprzeciwiamy się takim profanacjom w wykonaniu homoseksualistów, ale również nasi parafianie. Skierowaliśmy już wniosek do prokuratury z żądaniem pociągnięcia do odpowiedzialności organizatorów tej hucpy - powiedział o. Delik. Poinformował nas również, że wezwani milicjanci do końca stali i przyglądali się biernie imprezie, sprawiając wrażenie, jakby nie mieli instrukcji, jak się mają zachować.
Wielu uczciwych mieszkańców Petersburga, uważanego za kulturalną stolicę Rosji, przyłączyło się do protestów miejscowych katolików. - Mają oni powody do dumy ze swojego miasta, z Ermitażu, baletu i filharmonii, dlatego kiedy dochodzi do świętowania urodzin miasta, oburzają się, że mają miejsce takie odrażające ekscesy. Z pewnością należało do nich to "przedstawienie" homoseksualistów. Takie jego elementy, jak imitowanie współżycia, i to tuż przed wejściem do świątyni, były szczególnie odrażające, profanujące nasz kościół i obrażające uczucia religijne naszych parafian - podkreślił administrator parafii ojciec Delik.
Z protestami petersburskich katolików solidaryzują się również liczni prawosławni, zarówno identyfikujący się z patriarchatem moskiewskim, jak i Cerkwią zagraniczną. - Uważam to za kolejny znak potwierdzający rzeczywiste ocieplenie i zbliżenie stosunków między katolikami a prawosławnymi w duchu wspólnej obrony wartości - ocenił o. Delik.
Zbudowany w latach 1763-1783 kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sankt Petersburgu jest najstarszą świątynią katolicką w Rosji. W latach 1798-1938 spoczywały tam doczesne szczątki ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Modlili się tu m.in. św. Urszula Ledóchowska, bł. Zygmunt Szczęsny-Feliński i św. Rafał Kalinowski.
Waldemar Moszkowski

żródło: "Nasz Dziennik" 2006-06-02

Autor: mj