Odpowiedzialności nikt z nas nie zdejmie
Treść
Zmiana konstytucyjna służy przede wszystkim temu, żeby potwierdzić to, co w ostatecznym rachunku redukuje się do stwierdzenia, że dziecku poczętemu też przysługują prawa człowieka. Dziecko poczęte nie jest ani półczłowiekiem, ani podczłowiekiem, ale jest człowiekiem, któremu przysługują prawa ludzkie
Odpowiedzialności nikt z nas nie zdejmie
Z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem rozmawia Magdalena M. Stawarska
Panie Marszałku, jak wygląda szukanie większości dla poparcia zmiany w art. 30 Konstytucji mówiącej o tym, że człowiek posiada niezbywalną godność "od chwili poczęcia"?
- W przyszłym tygodniu zapraszam do siebie liderów tych partii, które głosowały za podjęciem prac w sprawach konstytucyjnych. W sumie chodzi o pięć partii - trzy partie koalicyjne oraz Platformę Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe. Chcę się dowiedzieć, jakie są obawy, co może utrudnić przyjęcie tej propozycji. Będę chciał usłyszeć ocenę pracy komisji, która się zakończyła. Mam nadzieję, że to wszystko stworzy lepszą atmosferę do zakończenia tych prac.
Czy to oznacza, że na następnym posiedzeniu Sejmu mogłoby się odbyć drugie czytanie nad projektem zmian w Konstytucji w kwestii ochrony życia?
- Tak, jest taka szansa, aby na następnym posiedzeniu Sejmu odbyło się drugie czytanie. Przy czym tak jak zapowiedziałem w momencie podjęcia przez siebie interwencji w tej szczególnej sytuacji - zamieszania, jakie powstało w ciągu ostatnich trzech tygodni - nie będę dążył do ekspresowego zakończenia prac, chociaż uważam, że te prace powinny być zakończone bez zbędnej zwłoki. Na pewno pierwszeństwo tutaj ma dialog polityczny. Jeżeli ten dialog jest w stanie posunąć sprawę naprzód, to powinniśmy dać mu szansę i czas. Jeżeli okaże się, że stanowiska są wyjaśnione, to oczywiście powinniśmy przystąpić do podjęcia decyzji.
W ostatnim czasie premier Jarosław Kaczyński publicznie zadeklarował poparcie dla zmian w art. 30. Czy to oznacza, że cały klub PiS poprze tę zmianę?
- Nigdy nie zakładałem, że może być inaczej. Nie rozumiem, dlaczego doszło do zawieszenia tego poparcia. Przecież nie mielibyśmy obecnych prac konstytucyjnych, gdyby nie posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Dobrze, że w tej chwili następuje pewne rozjaśnienie sytuacji, aczkolwiek zachwianie w PiS na pewno osłabiło siłę oczekiwań opinii publicznej, szczególnie w stosunku do ugrupowań centrowych, które - jak wiadomo - będą tutaj decydujące. Jednak trzeba pamiętać, że w całej sprawie najważniejsza jest indywidualna moralna odpowiedzialność każdego posła.
Czy Pan Marszałek widzi szansę wprowadzenia zmian również w art. 38 poprzez dopisanie słów: "od momentu poczęcia do naturalnej śmierci"? Tę poprawkę na ostatnim posiedzeniu komisji nadzwyczajnej jako wniosek mniejszości zgłosił poseł Andrzej Mańka (LPR).
- Jako wniosek mniejszości na pewno będzie głosowany w pierwszej kolejności. Takie wnioski też mają swoją szansę. Mnie oczywiście zmiany w art. 38 odpowiadają. Natomiast uważam, że jeżeli udałoby nam się zagwarantować zmiany w art. 30, który potwierdza prawa człowieka dziecka poczętego, to byłoby to również bardzo cenne.
Jednak jak pokazały ostatnie wydarzenia, zwłaszcza bardzo burzliwe posiedzenia komisji nadzwyczajnej, cały czas podważana jest konieczność wprowadzenia tych zmian do Konstytucji.
- Owszem, możemy zauważyć, że w tej chwili mamy do czynienia z podważaniem do tej pory wykonanych prac na różne sposoby, np. poprzez personalizowanie inicjatywy, podważanie wartości dotychczasowych decyzji Sejmu, łącznie ze sprawozdaniem komisji. Mógłbym się cieszyć, że moja rola dla tej sprawy oceniana jest tak korzystnie, ale przecież to nie jest dzieło jednej osoby. Jest to inicjatywa stu kilkudziesięciu posłów z udziałem większości klubów parlamentarnych. To inicjatywa, która uzyskała bardzo wysokie poparcie w dotychczasowych pracach. Za podjęciem prac nad zmianą w Konstytucji głosowało 72 proc. posłów, w tym 38 proc. posłów PO. Jest to bardzo duże przedsięwzięcie całego Sejmu, które zakończyło się pomyślnym przygotowaniem sprawozdania komisji nadzwyczajnej, choć jego wynik do końca nie jest pewny, szczególnie po tych akcjach kontestujących.
Przeszliśmy bardzo żmudny proces i parlament ma teraz możliwość podjęcia decyzji, o której być może nawet byśmy nie rozmawiali, gdyby nie to, że do tej pory tak pomyślnie przeszliśmy wszystkie poprzednie etapy.
Pojawiła się też groźba referendum, w tym także ze strony polityków Platformy Obywatelskiej...
- Nie można stawiać sprawy tak, że nigdy nie zagwarantujemy praw człowieka dziecku przed urodzeniem, ponieważ zmiany w całym rozdziale Konstytucji o prawach człowieka zawsze dopuszczają możliwość referendum. Przypomina się Towiański, jeden z największych szkodników w naszej historii: należy marzyć o niepodległości, ale należy też się wyrzec walki o niepodległość. Dzisiaj mamy szczególną szansę na wprowadzenie tych zmian do Konstytucji, a jednocześnie nigdy nie będziemy dalej od groźby referendum niż teraz. Tak naprawdę referendum byłoby możliwe, gdyby poza SLD znalazło się 37 posłów, którzy taką propozycję by poparli. To, czy w obecnej chwili będzie referendum, czy nie - zależy w ogromnym stopniu od parlamentarzystów Platformy. Mówienie przez nich, że nie poprą konstytucyjnej ochrony życia, bo to grozi referendum, jest straszeniem społeczeństwa tym, że będą bezczynni wobec tego, co od nich zależy i co uważają za społecznie szkodliwe. Tak naprawdę wbrew wyraźnemu stanowisku przywódców PO referendum jest niemożliwe. Czyli jeśli naprawdę go nie chcą, to go nie będzie.
Pana zdaniem referendum to tylko straszak polityczny?
- Dziś na czele opozycji stoją ludzie, którzy twierdzą, że są przeciwni referendum w tej sprawie, i słusznie. Bo przez referendum można dochodzić sprawiedliwości, a nie ją podważać. Jeżeli Sejm dokonałby zmiany w Konstytucji, to podważanie tego na drodze referendalnej byłoby czymś bardzo złym. I w referendum nie wierzę, bo ludzie, którzy mówią o referendum, nie odwołują się tak naprawdę do przepisów konstytucyjnych, które o referendum mówią. Wyobraźmy sobie, że zmieniamy art. 30 - czyli zwolennik referendum chciałby społeczeństwo zapytać, czy sprzeciwia się temu, że źródłem praw człowieka jest godność ludzka, przysługująca człowiekowi od poczęcia. Czy przeciwnicy tej zmiany będą starali się koniecznie udowodnić społeczeństwu, że godność człowieka nie przysługuje człowiekowi od poczęcia, że dziecko przed urodzeniem nie ma ludzkiej godności? W moim przekonaniu takie referendum jest absurdalne i nie sądzę, żeby rozsądni politycy zdecydowali się na angażowanie w takie działania. Nie bardzo też wyobrażam sobie kampanię referendalną, która stara się za wszelką cenę udowodnić społeczeństwu, że godność ludzka nie przysługuje człowiekowi od poczęcia. Ciekawe, jak tego by dowodzili. Uważam, że możemy zmienić Konstytucję i uniknąć referendum.
Jest jeszcze sprawa bardzo często podnoszona, zarówno przez posłów PiS, PO, jak i SLD, że zmiana w Konstytucji wiąże się z konieczną i natychmiastową zmianą ustaw, w tym zwłaszcza ustawy z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży...
- W moim przekonaniu, jeżeli w ciągu kilkunastu lat od zmiany ustawy nikt nie zaskarżał jej do Trybunału Konstytucyjnego, nawet po korzystnym wyroku z 1997 r., to nie wiem, dlaczego miałoby to nastąpić teraz.
Natomiast jeżeli chodzi o zmiany ustawowe, to one są tak samo możliwe teraz, jak i w przyszłości, a Konstytucja i ustawa to są dwie różne rzeczy i nie należy ich mieszać. Jeżeli ktoś chce wszczynać dzisiaj dyskusję na temat ustawy, to jest droga otwarta; ja tego nie robię. Natomiast zmiana konstytucyjna służy przede wszystkim temu, żeby potwierdzić to, co w ostatecznym rachunku redukuje się do stwierdzenia, że dziecku poczętemu też przysługują prawa człowieka. Dziecko poczęte nie jest ani półczłowiekiem, ani podczłowiekiem, ale jest człowiekiem, któremu przysługują prawa ludzkie. I dyskusja prawna o wszystkim, co go dotyczy, powinna uwzględniać to, że chodzi o człowieka.
Jednak nie dla wszystkich jest to takie oczywiste, skoro na ostatnim posiedzeniu komisji nadzwyczajnej jeden z Pana partyjnych kolegów podkreślił, że obawia się zmiany w Konstytucji, bo dla niego będzie to w przyszłości oznaczać, że kobieta, która poczęła dziecko w wyniku gwałtu, będzie zmuszona je urodzić. W jego ocenie, jest to "podwójne ukaranie tej kobiety" przez państwo...
- To jest myślenie utylitarne o prawie, które jest nieświadome tego, że aborcjonizm w Europie jest faktem. Tym, co naprawdę dziś wymaga gwarancji konstytucyjnych, nie jest zapobieganie groźbie cenzury czy zakazowi działalności partii politycznych, bo tego nikt nie kwestionuje. Natomiast problemem aktualnym jest to, że może zostać zniesiona wolność życia od poczęcia. To jest rzeczywiście problem, który konstytucja godna XXI wieku powinna rozstrzygnąć. Ludzie, którzy są przeciwni temu rozstrzygnięciu, biorą na siebie pełną odpowiedzialność za to wszystko, co się może stać w tej sprawie w przyszłości. Aborcjonizm jest dzisiaj o wiele bardziej realnym problemem niż inne ideologie dyskryminacji.
Co zatem jest najważniejsze przy pracach nad zmianą Konstytucji?
- Dzisiaj szczególnie ważna jest indywidualna odpowiedzialność każdego posła i poczucie odpowiedzialności społecznej poszczególnych ugrupowań. Tym bardziej że tutaj nikt za nas nie podjął uprzednio decyzji, tu żaden anonimowy nastrój nie rozstrzygnie o tym, jak zakończą się te prace. One zakończą się powodzeniem, jeżeli w dostatecznym stopniu udzielimy poparcia prawu do życia i godności ludzkiej albo też zakończą się niepowodzeniem, jeżeli parlament odmówi tego poparcia. Na końcu sprowadza się to do indywidualnych decyzji posłów i zaangażowania ich stronnictw - i tej odpowiedzialności nikt z nas nie zdejmie. To nie jest przedsięwzięcie motywowane emocjami. Prowadzimy je dzięki wcześniejszym rozstrzygnięciom demokratycznych procedur w parlamencie. W tym Sejmie jest szansa na konstytucyjne zagwarantowanie praw dzieciom przed urodzeniem i gdybyśmy tego nie zrobili, spadłaby na nas straszliwa odpowiedzialność. Pamiętajmy, że polityk odpowiada i za działania, i za zaniechania, i żadne małoduszne obawy, żadne ogłaszane przez innych groźby nie zdejmują z niego odpowiedzialności za niewykorzystanie szans, które ma dzisiaj Polska.
Dziękuję za rozmowę.
W tym Sejmie jest szansa na konstytucyjne zagwarantowanie praw dzieciom przed urodzeniem i gdybyśmy tego nie zrobili, spadłaby na nas straszliwa odpowiedzialność. Pamiętajmy, że polityk odpowiada i za działania, i za zaniechania, i żadne małoduszne obawy, żadne ogłaszane przez innych groźby nie zdejmują z niego odpowiedzialności za niewykorzystanie szans, które ma dzisiaj Polska.
żródło: "Nasz Dziennik" 2007-03-10
Autor: mj