Odmawiają ziemi Polakom
Treść
Wicenaczelnik okręgu wileńskiego Alfonsas Macaitis zapowiedział, że siedem tysięcy mieszkańców Wilna ubiegających się o zwrot ziemi, w większości Polaków, jej nie otrzyma. Jego deklaracja jaskrawo sprzeciwia się wcześniejszemu orzeczeniu Sądu Konstytucyjnego i obietnicom prezydenta Valdasa Adamkusa. Macaitis tłumaczy, że własności nie odda, ponieważ część ziemi jest zabudowana, część przejęto pod budowę obiektów użyteczności publicznej i strefy rekreacyjne. Dlatego - jak tłumaczy - "nie podlega [ona] zwrotowi".
Wypowiedź litewskiego urzędnika zaszokowała i oburzyła wileńskich Polaków. - Tej wypowiedzi nie traktuję jako oficjalnego stanowiska państwa litewskiego, chociaż pochodzi ona od urzędnika nie najniższej rangi. Wierzę, że Litwa, która jako członek Unii Europejskiej jest państwem prawa, wykona wcześniej zapowiadaną ustawę o zwrocie ziemi - stwierdził przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), poseł Waldemar Tomaszewski. Ocenia on, że jednym z powodów takiego zachowania urzędników jest korupcja. W praktyce zdarzało się, że ziemia była sprzedawana na aukcji, przekazywana różnym podmiotom gospodarczym na długoletnią dzierżawę, do 99 lat. - Tak się stało z 60 hektarami w centrum Wilna, które otrzymała firma Rubikon związana z merem stolicy. Ile działek z takiej powierzchni można było zwrócić prawowitym właścicielom? - pyta retorycznie szef AWPL.
Polski poseł ocenia, że sytuacja, w której jeden z urzędników państwowych odmawia wykonania ustawy, jest w istocie podłożeniem nogi prezydentowi Valdasowi Adamkusowi przed jego rychłym przyjazdem do Polski. - Jest przecież oczywiste, że to szokujące oświadczenie urzędnika będzie publicznie komentowane przez media i polityków. A to właśnie oni winni stać na straży prawa i konstytucji - stwierdził Tomaszewski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Wcześniej Sąd Konstytucyjny orzekł, że w miastach cała wolna i niezabudowana ziemia musi być zwrócona właścicielom. Polacy na Wileńszczyźnie przypuszczają, że opór urzędników przed sprawiedliwym zwrotem własności wynika nie tylko z korupcji. Urzędnicy odpowiedzialni za zwrot ziemi blokowali ją również z powodu nieprzychylnego nastawienia elit rządzących. - Były wicenaczelnik okręgu wileńskiego Arvydas Klimkevic�ius stwierdził bez ogródek w jednym z wywiadów, że kwestia zwrotu ziemi na Wileńszczyźnie jest "sprawą polityczną", ponieważ - jak zauważył, mieszka tam większość Polaków. Jest to wypowiedź skandaliczna - ocenił poseł Waldemar Tomaszewski.
WM
"Nasz Dziennik" 2006-09-28
Autor: wa