Odkrywanie świata dźwięków
Treść
Małopolskie Centrum Zaburzeń Słuchu, Mowy i Głosu, uroczyście otwarte wczoraj w Krakowie, jest pierwszym tak nowoczesnym i oferującym tak szeroką gamę usług ośrodkiem w Polsce południowej.
Zapewnia pacjentom, zarówno dzieciom, jak i dorosłym, kompleksową opiekę medyczną (diagnostykę, leczenie zachowawcze i możliwość kierowania do leczenia chirurgicznego, rehabilitację) oraz pomoc pedagogiczną i psychologiczną, nieodzowną dla wielu chorych, szczególnie dzieci.
Krakowskie Centrum jest filią Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie, kierowanego przez prof. Henryka Skarżyńskiego - konsultanta krajowego ds. audiologii i foniatrii, a do lipca 1998 Krajowego Specjalisty w Dziedzinie Audiologii. Z prof. Skarżyńskim rozmawiamy o małopolskim centrum.
- Czy taki ośrodek jak ten rzeczywiście jest potrzebny także w Krakowie?
- Jak najbardziej. Ludzi cierpiących na różnorakie zaburzenia słuchu jest bardzo wielu. Dotyczą one co piątego ucznia i co trzeciej osoby dorosłej. Najlepszy dowód, że dzisiaj w Warszawie przeprowadzamy ok. 600 operacji miesięcznie. Najwięcej na świecie. A potrzeby są jeszcze większe.
- W Krakowie jednak nie będą przeprowadzane zabiegi chirurgiczne.
- Na razie nie. Lecz powstał tu nowoczesny ośrodek, dysponujący najlepszym sprzętem, a więc i większymi możliwościami badania słuchu, diagnostyki, ustawiania aparatów słuchowych, wizualizacji na ekranie tego, co się dzieje w uchu, nosie, krtani i przesłania tego obrazu za pośrednictwem Internetu do Warszawy. Wykorzystujemy możliwości telemedycyny. Lekarze z Krakowa mogą się konsultować z warszawskimi lekarzami bezpośrednio, nawet w czasie trwania wizyty pacjenta. Chory z Krakowa lub okolic nie musi już jechać do stolicy. Z pomocą Internetu wspólnie możemy omówić jego przypadek i podjąć decyzję o optymalnym leczeniu - zachowawczym, które otrzyma na miejscu, lub chirurgicznym, na które zostanie umówiony w Warszawie.
- Kogo będzie stać na takie leczenie? W takim nowoczesnym ośrodku zapewne będą wysokie ceny usług.
- Otóż nie. Zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie działalność centrum jest niekomercyjna. Wszystkie usługi wykonywane są bezpłatnie, w ramach kontraktu z NFZ. Wymagane jest wyłącznie skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu lub od specjalisty.
- Poważnie uszkodzony słuch ma podobno jeden do dwóch na tysiąc noworodków w Polsce. Wskazują na to badania przesiewowe nowo narodzonych dzieci, prowadzone już w drugiej dobie ich życia, wymyślone i sfinansowane przez fundację Jurka Owsiaka.
- Dokładnie nie znam statystyk, ale na pewno jest to poważny problem. Program badań przesiewowych noworodków, który sam w sobie jest znakomity, ma, niestety, i słabe strony. Po pierwsze - w polskich realiach rodzice dzieci ze stwierdzoną wadą muszą dość długo czekać na potwierdzenie diagnozy w ośrodku specjalistycznym. A nie jest dobrze, gdy kilka tysięcy przerażonych ludzi miesiącami kręci się w kółko, szukając możliwości zweryfikowania pierwszej diagnozy. Po drugie - wielu wad nie wykrywa się na tak wczesnym etapie. Czasem wada ujawnia się znacznie później. Badania przedszkolaków wskazują na kilkanaście proc. dzieci z wadą słuchu.
- Zaproponowany przez pana program "Słyszę" - badań przesiewowych dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym realizowany jest w Polsce od 2000 r. Czy dotyczy wszystkich szkół?
- Niestety, nie. Chcemy, żeby od przyszłego roku był to program powszechny. Badanie narządów zmysłu jest proste, może je wykonać pielęgniarka lub informatyk, opierając się na programie, który dostarczymy do szkół drogą cyfrową. Badania przesiewowe całej populacji pod kątem zaburzeń słuchu, mowy i wzroku, pozwolą uniknąć wielu niepowodzeń, a nawet tragedii wieku szkolnego. Niektóre dzieci tylko z tego powodu mają problemy szkolne i problemy z dorastaniem.
- W ostatnich latach w medycynie nastąpił wielki postęp. Także w reprezentowanej przez Pana gałęzi medycyny, która zajmuje się leczeniem wad słuchu.
- Ja bym powiedział, że jest to skok rewolucyjny w tym sensie, że udało się wykorzystać mnóstwo osiągnięć technicznych w medycynie. Część tych supernowoczesnych technologii była zarezerwowana wcześniej np. dla celów wojskowych. Dziś są one wykorzystywane do produkcji urządzeń i sprzętu medycznego. W odniesieniu do szeroko rozumianych zaburzeń słuchu, mowy, równowagi zaowocowało to tym, że nastąpił niebywały skok naukowy i kliniczny - w diagnostyce, medycynie praktycznej, leczeniu zachowawczym i operacyjnym oraz rehabilitacji. Do tego w ostatnim okresie udało nam się wdrożyć wiele rozwiązań, które wymyślił świat. W efekcie w ostatnich pięciu latach odnosimy sukcesy i przedstawiamy światu nasze unikalne rozwiązania.
- Co ma Pan na myśli, mówiąc o polskich unikalnych rozwiązaniach?
- Naszym oryginalnym pomysłem było opracowanie metody operacyjnej, wykorzystującej implant ślimakowy w leczeniu częściowej głuchoty. To my przeprowadziliśmy pierwsze w świecie operacje, a dziś mamy ich za sobą już całą serię. To znacznie rozszerzyło możliwości pomocy chorym. Osób głęboko niedosłyszących lub niesłyszących całkowicie, wymagających leczenia operacyjnego, jest kilkanaście tysięcy. Osób z częściowym uszkodzeniem słuchu są setki tysięcy. A więc skala problemu jest dużo większa.
- Co to znaczy "częściowe uszkodzenie słuchu"?
- Człowiek słyszy tylko np. bardzo niskie dźwięki, a nie słyszy średnich i wysokich. Oznacza to, że rozumie mowę zaledwie w 10 proc. Po uzupełnieniu o stymulację elektryczną za pośrednictwem implantu, zaczyna rozumieć dźwięki średnie i wysokie i uzyskuje rozumienie mowy nawet w 100 proc. To jest jedno z wielkich osiągnięć w nauce światowej, a wiąże się z wieloma innymi, zastosowanymi jakby "po drodze". Dziś możemy powiedzieć, że prawie każdemu niesłyszącemu można pomóc.
Rozmawiała: ELŻBIETA BOREK
Przywracanie słuchu
Prof. Henryk Skarżyński jest twórcą i dyrektorem (od chwili powstania) Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu. W lipcu 1992 roku przeprowadził pierwszą w Polsce (i w naszej części Europy) udaną operację wszczepienia implantów ślimakowych, przywracając osobę całkowicie niesłyszącą do świata dźwięku. W roku 1998 dokonał, po raz pierwszy w Polsce, a zarazem w czwartym kraju na świecie, wszczepienia implantu słuchowego do pnia mózgu.
Implanty ślimakowe są elektronicznymi protezami, które mają zastąpić nieczynne komórki zmysłowe w uchu wewnętrznym. Cały system składa się z części wszczepianej na stałe i mocowanej pod skórą w obrębie kości czaszki. Od tej części do ucha wewnętrznego - ślimaka, odchodzi wiązka miniaturowych elektrod, których zakończenia stymulują poszczególne grupy włókien nerwu słuchowego. Za uchem znajduje się część zewnętrzna systemu - tzw. procesor mowy. Do niego docierają wszystkie dźwięki z otoczenia. Są odpowiednio kodowane, zamieniane w mikroimpulsy elektryczne, a następnie przez skórę przekazywane do wszczepionej na stałe części wewnętrznej.
Jednym z ważniejszych osiągnięć prof. Henryka Skarżyńskiego i kierowanego przez niego zespołu było w ostatnim okresie opracowanie i wdrożenie, po raz pierwszy na świecie, powszechnego programu wykrywania uszkodzeń słuchu "Słyszę".
Program spotkał się z ogromnym zainteresowaniem w kraju i za granicą i uzyskał prestiżowe nagrody, m.in. wyróżnienie w Światowym Konkursie Stock-holm Challenge Award oraz w ogólnoeuropejskim konkursie EuroPrix 2000. (E)
"Dziennik Polski" 2005-09-16
Informacja z serwisu www.malopolskie.iap.pl
Autor: ab