Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odkrywając humor Pana Jezusa (4) O ocenianiu i osądzaniu innych

Treść

Oto kolejny mocny kontrast, który zastosowany do opisu delikatnej sytuacji, dzięki wywołaniu uśmiechu może prowadzić do pogłębionej refleksji. Dysproporcja między drzazgą i belką służy ukazaniu różnicy między widzeniem wad winnych i swoich.

Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata (Mt 7,3–5).

Oto kolejny mocny kontrast, który zastosowany do opisu delikatnej sytuacji, dzięki wywołaniu uśmiechu może prowadzić do pogłębionej refleksji. Dysproporcja między drzazgą i belką służy ukazaniu różnicy między widzeniem wad winnych i swoich. Komizm wynika tu jednak z innej, nieprawdopodobnej sytuacji – umieszczenia obu wyżej wspomnianych przedmiotów w oku. O ile z drzazgą w oku problemu być nie powinno, jako że taka sytuacja – choć nieprzyjemna – może się zdarzyć, o tyle belka w oku żadną miarą zmieścić się nie może. I właśnie ten absurd wykorzystuje Jezus, by pokazać, jak ważne, a zarazem niemal niemożliwe jest widzenie przez nas naszych własnych grzechów. Idąc dalej po linii metafory belki można dodać, iż to, że nie mieści się ona w oku, odpowiada naturalnej i niemal nieprzezwyciężalnej trudności widzenia samemu własnych grzechów – zdają się one „nie mieścić w naszym oku”. Dlaczego jednak Pan Jezus, mimo wszystko nakazuje wyjęcie z własnego oka belki? Byłoby więc możliwe dostrzeżenie tego, co nie pozwala nam widzieć? Tak, pod jednym, „teologicznym” warunkiem, do którego Pan Jezus wzywa wyraźnie i mocno, używając słowa „Obłudniku: chodziłoby o nawrócenie, a może lepiej byłoby powiedzieć o dotknięcie łaski, spojrzenie na siebie oczami Boga, co jest ważnym motywem nauki mistyków. Oczywiście ta konkluzja teologiczna nie wynika z samej natury omawianej metafory. Pan Jezus wyciąga z niej jeszcze dalej idące konsekwencje: nie dość, że – jak to wspomnieliśmy powyżej – każe nam dostrzec to, co nie pozwalało nam widzieć innych, to jeszcze każe nam wyjąć z własnego oka belkę, mimo, że ze swej natury (co również wspomnieliśmy powyżej), nie jest ona w stanie tam się zmieścić. A może jednak jakimś dziwnym trafem, dzięki rozmaitym deformacjom i projekcjom, jakoś się tam jednak znalazła? Mamy tu do czynienia z nałożeniem się obrazów z wyobraźni na rzeczywistość i z ich wielowymiarową interakcją: współdziałają razem, by lepiej ukazać prawdę moralną. Sytuacja paradoksalna staje się rzeczywistością natury moralnej.

Mało tego, Pan domaga się operacji na tym właśnie połączeniu, nakazując wyciągnięcie belki z własnego oka, choć przecież pierwszym wrażeniem, jaki ten obraz mógł wywołać, było poczucie niemożności i zakłopotania, niepozbawione wymiaru komicznego. Niezgodność, a nawet wręcz sprzeczność wpisana w całą tę sytuację okazała się jednak skutecznym środkiem do przekazania głębokiej treści moralnej. Etyka i będące jej materią ludzkie działanie to w dużej mierze także kwestia percepcji ludzi i spraw. I właśnie mówiąc o widzeniu, Pan Jezus stosuje kolejny w tej przypowieści komiczny paradoks: oto ktoś z belką w oku widzi drzazgę w oku innego. Jasne, że belkę o wiele łatwiej zauważyć niż drzazgę. Okazuje się jednak, że w opisywanej sytuacji jest odwrotnie, bo bohater przypowieści dostrzega to, co dużo mniejsze, a nie widzi tego, co duże. Ten paradoks pozwala zwrócić uwagę na wagę punktu widzenia, a raczej na jego egzystencjalną i moralną uczciwość. Jest to nauka bliska najstarszej, monastycznej tradycji duchowej, która mówi, że aby widzieć sprawy duchowe (a więc i moralne), trzeba mieć czyste spojrzenie, czyli wolne od grzechu. Relacja belki do drzazgi trafnie ukazuje istotę problemu: przynajmniej teoretycznie łatwiejsze powinno być dla nas zauważenie własnych grzechów, gdyż są bliżej, „w naszym oku”, mamy więc w nie lepszy wgląd. Upadków innych widzieć możemy tylko małą cząstkę, taką jak drzazga. To jasny przekaz mówiący o ocenianiu i osądzaniu innych. Dlatego też dawni mistrzowie życia duchowego, nawet mający dar wglądu w ludzkie serca, nade wszystko zajmowali się swoimi grzechami. Oczywista niezgodność obu perspektyw przedstawionych przez Pana budzi uśmiech, kiedy okazuje się, że ktoś jest jej nie tylko nieświadomy, ale próbuje działać, jakby nie istniała, co jest zresztą przedmiotem krytyki Jezusa w tej przypowieści.

Fragment książki Odkrywając humor Pana Jezusa

Bernard Sawicki OSB – absolwent Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie (teoria muzyki, fortepian). Od 1994 r. profes opactwa tynieckiego, gdzie w r. 2000 przyjął święcenia kapłańskie, a w latach 2005-2013 był opatem. Studiował teologię w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz w Ateneum św. Anzelma w Rzymie, gdzie obecnie wykłada. Autor felietonów Selfie z Regułą. Benedyktyńskie motywy codzienności oraz innych publikacji.

 

Żródło: cspb.pl,

 

Autor: mj