Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odejść od amerykańskiego neoimperializmu

Treść

Z dr. hab. Adamem Bieńkiem z Instytutu Filologii Orientalnej Uniwersytetu Jagiellońskiego rozmawia Anna Wiejak
Widzi Pan możliwość wypracowania w obecnych warunkach jakiejkolwiek skutecznej strategii, jeśli chodzi o wojnę w Afganistanie?
- Tak, tylko musimy zapomnieć o takiej neoimperialnej strategii, którą w tej chwili przeforsowują Stany Zjednoczone. Trzeba zacząć pracować z Afgańczykami. Oni nie wszyscy są, wbrew temu, co nam propaganda próbuje wmówić, ekstremistami. W większości przypadków są to zwyczajni ludzie, którzy chcą normalnie żyć. Natomiast siły okupacyjne nie są w tej chwili siłami stabilizacyjnymi. Dowodzi tego fakt zbombardowania porwanych przez talibów cystern, co spowodowało śmierć cywilów, w tym sześcioletniego chłopca. Nikt się nie zajmował tym, czy wokół tych cystern będą tylko talibowie, czy będą też cywilni mieszkańcy Afganistanu. Zginął sześciolatek i to jest znakomita ilustracja dla tej strategii. Optymalna strategia dla Afganistanu to po pierwsze dać tym ludziom normalne miejsca pracy, wprowadzić rośliny uprawne, które są dla nich opłacalne, zamiast roślin, z których produkuje się narkotyki. Trzeba im dać stabilizację, źródło wody. Oni tego potrzebują, a nie samolotów, czołgów czy samolotów bezzałogowych.
Ale przecież im dłużej utrzymuje się obecną strategię i obecną wojnę, tym trudniej będzie później ją zmienić na metody zupełnie pokojowe, o których Pan wspomniał...
- Ma pani absolutną rację. Obecnie ludzie uciekają od żołnierzy. Trzymają się z daleka, bo nie wiadomo, czy oni strzelą, czy jakiś zamachowiec-samobójca wysadzi się w pobliżu żołnierzy. Afgańczycy nie chcą zatrzymywać się w pobliżu każdego punktu kontrolnego i zastanawiać się, czy ktoś będzie do nich strzelał, czy nie, a takie są realia Afganistanu w tej chwili. Oni chcą spokoju.
Jeszcze wprawdzie nie ma oficjalnych wyników wyborów w Afganistanie, ale czy Pana zdaniem należy się spodziewać w najbliższym czasie jakiegoś zwrotu w polityce wewnętrznej tego kraju?
- Absolutnie nie. Wygra Hamid Karzaj, niezależnie od tego, czy naprawdę wygrał, czy nie. Potrzebują marionetki Stanów Zjednoczonych po to, aby uzasadnić dotychczasową obecność militarną, żeby pokazywać światu, że rządzi ktoś umiarkowany, ktoś, kto jest prozachodni.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-09-07

Autor: wa