Oddali życie za pomoc bliźniemu
Treść
Żandarmi niemieccy wymordowali 66 lat temu ponad 30 mieszkańców kilku wsi z powiatu lipskiego (Mazowsze) za to, że pomagali Żydom. Oprawcy strzelali do dorosłych i dzieci, nawet kilkumiesięcznych. W kolejnych tygodniach Niemcy wymordowali inne rodziny z okolic Lipska, które dawały Żydom jedzenie, ubrania, a często także dach nad głową. Historycy są zgodni: bohaterskimi Polakami kierowała katolicka wiara i miłość bliźniego. Wydarzenia z przełomu 1942 i 1943 roku przypomniano podczas sesji zorganizowanej w centrum kultury w Lipsku przez radomską delegaturę Instytutu Pamięci Narodowej. Otwarto także wystawę "W godzinę próby. Polacy niosący pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej". Historyk dr Sebastian Piątkowski wskazał na fakt, że pomoc Polaków dla Żydów ruszyła na tym terenie zwłaszcza po likwidacji gett w okolicznych miasteczkach, co miało miejsce latem 1942 roku. Część Żydów uciekła wtedy do lasów, które na tym terenie tworzą i teraz duże kompleksy. Pomoc ta była potrzebna zwłaszcza jesienią i zimą, gdy brakowało jedzenia, ciepłych ubrań i niemożliwe było mieszkanie w szałasach. Żydzi pukali do polskich domów z prośbą o pomoc i ją zazwyczaj otrzymywali. Wielu z potrzebujących gospodarze znali, gdyż obie społeczności mieszkały obok siebie przez wiele lat. Historycy badający tamte wydarzenia są zdania, że Żydzi mogli liczyć na pomoc chłopów, bo miejscowi katolicy kierowali się w życiu miłością bliźniego, która nakazywała im wsparcie prześladowanych. W uratowanie jednego Żyda było zaangażowanych wielu Polaków. Niemcy szybko zorientowali się, że skala pomocy jest ogromna i w odwecie utworzyli dodatkowy posterunek żandarmerii w Górkach Ciepielowskich. To ten oddział wsławił się szczególnym okrucieństwem. Pierwsze egzekucje miały miejsce w listopadzie 1942 roku, a najtragiczniejszy były 6 i 7 grudnia, gdy zamordowano ponad 30 osób, m.in. z rodzin Kowalskich, Obuchiewiczów, Kordulów i Skoczylasów. Niemiecka pacyfikacja trwała też w następnych tygodniach. We wsi Boiska Kolonia żandarmi wymordowali rodzinę Kryczków (6 dorosłych i 2 dzieci), a w styczniu 1943 roku Niemcy zabili siedem osób z rodziny Krawczyków (wieś Boiska). - To była metodyczna, zaplanowana akcja - podkreśla dr Sebastian Piątkowski. - Niemcy mordowali całe rodziny, palili razem z ciałami domy i zabudowania gospodarskie, a sąsiadom kazali potem wyciągać spalone zwłoki i grzebać obok zgliszcz. Prawdziwy pogrzeb można było urządzić im dopiero po wojnie - dodał. Kilkoro dzieci, co jest mało znanym epizodem, udało się przed śmiercią uratować polskim "granatowym" policjantom, których Niemcy zmuszali do obecności przy mordach. Po wojnie za swoje zbrodnie został skazany na śmierć tylko jeden niemiecki żandarm - reszta "rozpłynęła się we mgle". Arkadiusz Kutkowski z radomskiego IPN podkreśla, że na listach instytutu Yad Vashem jest ponad 700 Polaków, którzy zostali zamordowani za pomoc Żydom (lista jest niepełna, bo o wielu niemieckich zbrodniach popełnionych z tego powodu nie wiemy lub nie żyją już świadkowie), a wśród nich jest ponad 100 mieszkańców regionu radomskiego - większość pochodzi właśnie z okolic Lipska. Niestety, wielu bohaterskich rolników i mieszkańców miasteczek z powiatu lipskiego nie zostało do tej pory uhonorowanych, a pomagając Żydom, ryzykowali życie swoje i najbliższych. Zdaniem Sebastiana Piątkowskiego, wynika to z faktu, że ocaleni Żydzi lub ich krewni nie wracali tutaj po wojnie, a teraz nie ma już świadków tamtych wydarzeń. - Po wielu, którzy pomagali, nie ma śladu w dokumentach - mówi Piątkowski. Krzysztof Losz, Lipsko "Nasz Dziennik" 2008-12-19
Autor: wa