Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Od przeszłości nie ma ucieczki

Treść

Z Piotrem Szubarczykiem z Biura Edukacji Publicznej Oddziału Gdańskiego IPN rozmawia Mariusz Kamieniecki

Przypadek dewastacji wystawy IPN w Tarnobrzegu nie jest pierwszy...
- IPN od wielu miesięcy pracował nad cyklem wystaw "Twarze bezpieki". Wszystkie oddziały zostały zobowiązane do wykonania swojej części - pokazującej typowe biografie bezpieczniaków z UB i SB, z terenu właściwego danemu oddziałowi. Wszystkim otwarciom towarzyszyły emocje związane przede wszystkim z tym, że na planszach, oprócz starych ubowców z lat 40. i 50., już nieżyjących, pojawiali się także funkcjonariusze SB z lat 80. Dochodziło więc do prób niszczenia bądź kamuflowania niektórych części wystaw. Najbardziej symptomatyczny przypadek wydarzył się w Bydgoszczy, gdzie schowano jedną planszę, bez wiedzy IPN. Okazało się, że jeden z "bohaterów" wystawy, oficer SB, to dziś "lewicowy" radny miasta Bydgoszczy! Specjalizował się w rozpracowywaniu działalności duszpasterskiej Ojców Jezuitów. Jak na ironię, radni bydgoscy obradują dziś w gmachu przy ul. Jezuickiej...

Komu może zależeć na ukrywaniu prawdziwej biografii takich ludzi jak wspomniany przez Pana radny?
- W Polsce nie przeprowadzono ani dekomunizacji, która by polegała przede wszystkim na wprowadzeniu zakazu sprawowania funkcji publicznych przez byłych aparatczyków PZPR i bezpieczniaków, ani deubekizacji. Wielu ludzi z tej formacji działa nie tylko w biznesie, ale sprawuje też ważne funkcje publiczne, co jest dla państwa bardzo niebezpieczne. Czas szybko mija, ludzie zapominają, młodzież się nie interesuje. To sprzyja zabiegom prowadzącym do tego, by ci dawni aparatczycy, niezwykle elokwentni, otrzaskani w polityce i w kreowaniu fałszywych "ekspertów" i "autorytetów", awansowali w społecznej i państwowej hierarchii. Dla nich przypomnienie przeszłości ich lub ich rodziców to groźba załamania kariery, stąd opór przeciwko takim wystawom.

Czy to nie zniechęca pracowników IPN do dalszej pracy nad odkrywaniem przeszłości?
- Wręcz przeciwnie. Każdy taki przypadek uświadamia nam, że to, co robimy, ma duże znaczenie społeczne i że - cytując Norwida - "przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej"... Od przeszłości nie ma ucieczki. Od jej jasnego obrazu zależy bowiem trwanie Narodu, poczucie dumy z tego, że jest się Polakiem. To pomaga budować przyszłość i narodową solidarność. Trzeba ciągle podejmować starania, by oddzielać z przeszłości dobro od zła - tak jak to czynią na przykład autorzy niedawno wydanej książki "Po dwóch stronach barykady PRL" - historycy z krakowskiego oddziału IPN.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-10-29

Autor: wa