Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oby do wiosny

Treść

Anna Milewska z Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej złożyła wczoraj wniosek o odwołanie z zajmowanej funkcji prezesa Jana Dworaka. Jej zdaniem, jest on odpowiedzialny za nieprawidłowości przy relacjonowaniu wydarzeń związanych z katastrofą w Chorzowie i odejście Kamila Durczoka, w którego wypromowanie publiczna telewizja włożyła spore pieniądze.

Wniosek Milewskiej nie miał żadnych szans na pozytywne przyjęcie w Radzie - do jego przegłosowania potrzeba zgody sześciu spośród dziewięciu członków. Tymczasem za trzy miesiące upływa kadencja obecnego kierownictwa TVP i w takiej sytuacji, zdaniem większości członków Rady, nie ma sensu odwoływać Dworaka. A za kilka tygodni Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powoła nowy skład Rady Nadzorczej TVP, która wybierze nowy zarząd. Z obecnego chyba nikt nie ma szans, by się w nim znaleźć.
Sytuacja, z jaką mamy do czynienia w telewizji publicznej, jest daleka od normalnej. Jedynym sukcesem, na jaki się zanosi, będzie zakup praw do transmisji piłkarskich mistrzostw świata, choć i w tej beczce miodu łatwo znaleźć łyżkę dziegciu. Jest nią kupowanie praw "na spółkę" z Polsatem i robienie tego praktycznie w ostatniej chwili. Beczką dziegciu jest już nie tyle utrata Kamila Durczoka na rzecz TVN (subiektywne odczucia przesłaniały mu obiektywny ogląd wydarzeń), ile brak w jego kontrakcie zapisów uniemożliwiających taki transfer. Warto pamiętać, że to właśnie kierownictwo TVP jego wybrało do promowania wiarygodności "Wiadomości". Jeśli zaś chodzi o reakcję na katastrofę katowicką, to TVP jako jedyna nie przerwała transmisji programu rozrywkowego (eliminacje do konkursu "Eurowizji"), a pierwsze relacje na żywo nadała dopiero kilka godzin po zdarzeniu.
Zupełnie innym tematem jest poziom ostatnich wydań "flagowego okrętu" TVP, czyli "Wiadomości". Kilka materiałów, głównie o politykach Prawa i Sprawiedliwości i rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, zdawała się opierać na artykułach "Gazety Wyborczej", a niektórych, jak relacja z debaty o stu dniach rządu, która była centralnym wydarzeniem piątkowych obrad Sejmu, w ogóle zabrakło.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-02-22

Autor: ab