Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Obwiniają Polskę, choć nie mają argumentów

Treść

W miarę zbliżania się przyszłotygodniowego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli zwolennicy podwójnej większości coraz gwałtowniej naciskają na Polskę. Wczoraj przedstawiciele Niemiec przypomnieli o pojawiającym się co jakiś czas pomyśle "Europy dwóch prędkości". Sama kanclerz Merkel wypowiadała się w bardziej pojednawczym tonie, mówiąc, że "porozumienie wciąż jest możliwe". Rzecznik prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego zaapelował do Polski, by wniosła "pozytywny wkład" w sprawę tzw. minitraktatu UE, którego jednym z głównych promotorów jest prezydent Sarkozy, i "nie zadowalała się swą zdolnością blokowania".



Jeżeli nie powstanie nowy traktatowy fundament, to niemal nieuniknioną konsekwencją tego będzie powstanie Europy dwóch prędkości. W przypadku braku porozumienia znajdą się inne formy współpracy - groził wczoraj w publicznej niemieckiej telewizji przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert. Europa dwóch prędkości oznacza podział Unii na "twarde jądro" zyskujące na integracji i pozostałe kraje stanowiące rodzaj peryferyjnego zaplecza. Lammert jednocześnie nazwał "przesadzoną" opinię kanclerza Austrii Alfreda Gusenbauera, który powiedział dziennikowi "Süddeutsche Zeitung", że polska władza z braćmi Kaczyńskimi nie chce, by Niemcy odniosły sukces, inicjując reformy ustrojowe w UE. Niemiecki polityk uważa, iż Polsce również zależy na porozumieniu.

Merkel: Trzeba będzie zacząć od nowa?
O kompromis w sprawie uchwalenia konstytucji ponownie apelowała wczoraj również Angela Merkel, która powołała się na deklarację berlińską podpisaną podczas obchodów 50. rocznicy traktatów rzymskich. Zdaniem kanclerz, wszystkie państwa członkowskie zobowiązały się w niej do dalszych prac nad konstytucją europejską, tak aby mogła ona powstać przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku.
- Jeżeli nie uda się dojść do porozumienia w kwestii konstytucji, to nie będzie to jeszcze całkowity upadek, ale będzie to miało bardzo dotkliwe i negatywne konsekwencje dla całej Europy. Jeżeli teraz nie zakończymy tego procesu, to - jeszcze raz powtarzam - wszystko trzeba będzie rozpoczynać od nowa - stwierdziła niemiecka kanclerz, dodając, że pomimo dużych kłopotów nadal istnieje szansa na uchwalenie konstytucji.
O twardym stanowisku Niemiec świadczy ujawniony wczoraj dokument zakreślający ramy mandatu na przyszłe negocjacje, jaki podczas unijnego szczytu mają przyjąć wspólnotowi przywódcy. Nie zawiera on zapisu o dalszej dyskusji nad systemem głosowania w UE, którego zmianę proponuje Polska. Niemcy, którzy niebawem obejmą przewodnictwo we Wspólnocie, proponują ograniczenie tych negocjacji m.in. do symboliki UE, pierwszeństwa prawa unijnego nad krajowym, określenie szczegółów europejskiej polityki zagranicznej i roli, jaka w UE powinna przypaść narodowym parlamentom. Kilka z tych punktów pokrywa się z polskimi postulatami. Zapisy w niemieckim dokumencie w Brukseli komentowano bez specjalnego zdziwienia, które pojawiłoby się, gdyby Niemcy wpisały możliwość dyskusji nad zmianami w systemie głosowania. "Po dwóch latach, jakie upłynęły od pojawienia się problemów w procesie ratyfikacji konstytucji, jest jasna wola, żeby rozwiązać tę kwestię i pójść do przodu" - czytamy w dokumencie.
Brak zgody na wspólny hymn i flagę ostro skrytykował poseł SPD Michael Roth, który stwierdził, że oznacza to, iż Unia ciągle nie przemawia jednym głosem. Zdaniem Rotha, Niemcy powinny bardziej zdecydowanie zażądać wprowadzenia wspólnych symboli.
Według agencji DPA, jutro Merkel spotka się najprawdopodobniej z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Berlin oczekuje po rozmowach znacznego zbliżenia stanowisk Polski i Niemiec w kwestii przyszłego europejskiego traktatu. Angela Merkel ma cichą nadzieję, że uda się jej przekonać prezydenta Kaczyńskiego, by nie wysuwał radykalnych żądań, a tym samym nie stawiał przeszkód na drodze do przyjęcia unijnego traktatu.
Właśnie mianem "ostatniej przeszkody" na tej drodze określił Polskę francuski dziennik "Le Figaro". Redaktorzy gazety, drwiąc z solidarnościowej opozycji lat 80., zarzucają braciom Kaczyńskim "większą umiejętność niszczenia niż budowania" i "nieumiarkowanie w stosowaniu weta".
Waldemar Maszewski, Hamburg KJ

Autor: wa

Tagi: ue