Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oburzenie, solidarność i ekstremizm

Treść

Muzułmanie na całym świecie dają dowody swojemu oburzeniu z powodu obraźliwych karykatur ich proroka opublikowanych - prócz Danii i Szwecji - również we Francji, Niemczech, Norwegii, Włoszech, Hiszpanii, Bułgarii, na Węgrzech i w Polsce. Jednak podczas gdy jedni muzułmanie protestują pokojowo, inni wywołują zamieszki. Doszło do nich w Libanie, Syrii, Autonomii Palestyńskiej i w Londynie. W Bejrucie i Damaszku podpalono ambasady Danii i Norwegii. Zniszczono również niemieckie centrum kulturalne w Palestynie. Dodatkowe powody do oburzenia dają prowokacyjne tłumaczenia zachodnich polityków i przedstawicieli libertyńskich mediów, którzy prawo do wolności słowa utożsamiają z "wolnością" deptania uczuć religijnych. Dolaniem oliwy do ognia było dopuszczenie się przez kolejne zachodnie gazety przedruków obraźliwych karykatur, które nieoczekiwanie pojawiły się również w jordańskich i marokańskich mediach. Chrześcijanie w wielu krajach potępili prowokacyjne publikacje.

LIBAN
Skandaliczne publikacje w europejskich mediach wykorzystali ekstremiści, którym udało się skutecznie wzbudzić nastroje agresji. Do dramatycznego rozwoju wydarzeń doszło wczoraj w stolicy Libanu, gdzie po porannym, względnie spokojnym marszu protestacyjnym, islamscy demonstranci podpalili budynek, w którym znajduje się konsulat Danii. Z pierwszych doniesień wynika, że w potyczkach z policją, która otworzyła ogień, rannych zostało 28 demonstrantów. Do największych zamieszek doszło w momencie, gdy grupa ekstremistów próbowała przejść przez barierę oddzielającą ambasadę. Części demonstrantów udało się przedostać na teren budynku i podpalić go. Według relacji naocznych świadków, ambasada Danii stanęła w płomieniach. Policja odgrodziła wszystkie okalające uliczki prowadzące do duńskiej placówki dyplomatycznej. Obserwatorzy oceniają jednak, że największymi ofiarami publikacji obraźliwych karykatur mogą stać się jednak miejscowi chrześcijanie. W Aszrafii niszczono mienie chrześcijan, rozbijając szyby w oknach i demolując wnętrza sklepów. Niemal natychmiast z apelem o spokój wystąpili libańscy duchowni muzułmańscy. Podkreślili oni, że takie działania, jak podpalanie misji dyplomatycznych i atakowanie chrześcijan są "sprzeczne z duchem islamu". Rząd duński zaapelował do swych obywateli, by wyjechali z Libanu. Zrobili to już pracownicy konsulatu w Bejrucie, którzy opuścili placówkę nocnym samolotem do Kopenhagi, jeszcze przed rozpoczęciem manifestacji.

SYRIA
Dzień wcześniej, w sobotę, uczestnicy protestów przeciwko publikacji karykatur proroka Mahometa podpalili gmach ambasady Danii w Damaszku. Z początku demonstracja miała pokojowy charakter. Jednak później najaktywniejsi demonstranci przeszli przez ogrodzenie placówki i podpalili budynek. Obecność tysięcy demonstrantów zgromadzonych wokół ambasady utrudniła przejazd wezwanych na pomoc wozów strażackich. Władze w Kopenhadze zaapelowały do swoich obywateli, by w trybie pilnym opuścili Syrię. W ambasadzie w Damaszku Duńczycy pozostawili minimalną liczbę pracowników. Członkowie ich rodzin również mają opuścić Syrię. Nieco później demonstrantom udało się obrzucić kamieniami i podpalić ambasadę Norwegii. Była to odpowiedź na przedrukowanie przez norweskie pismo "Magazinet" skandalicznych karykatur. Demonstranci kierowali się również do ambasady Francji, jednak na zrealizowanie zamiarów podpalaczy tym razem nie pozwoliła policja. W sobotę USA oskarżyły władze syryjskie o inspirowanie i świadome niedopełnienie obowiązku zapewnienia dostatecznej ochrony zaatakowanym placówkom dyplomatycznym. "Obciążamy Syrię odpowiedzialnością za tak gwałtowne demonstracje, ponieważ w żadnym kraju nie mogłyby się one odbyć bez wiedzy i wsparcia rządu" - podano w oświadczeniu rzecznika Białego Domu Scotta McLellana. W związku z zajściami rządy Danii, Norwegii i Szwecji skierowały do Damaszku noty protestacyjne, zalecając swoim obywatelom opuszczenie Syrii.

AUTONOMIA PALESTYŃSKA
W Strefie Gazy odnotowano kilka przypadków napaści na cudzoziemców, których podłożem były obraźliwe publikacje w prasie europejskiej. Nieznani palestyńscy ekstremiści uprowadzili w sobotę rano w Strefie Gazy palestyńskie małżeństwo. Kobietę wypuszczono. Fakt, iż jej mąż, naturalizowany w Polsce Palestyńczyk, jest nadal przetrzymywany, należy utożsamiać z powieleniem, w wychodzącym w Polsce dzienniku, rysunku mającego ośmieszać proroka Mahometa.
Palestyńczycy w sobotę zniszczyli niemieckie centrum kulturalne w Gazie i obrzucili kamieniami położone nieopodal biuro Komisji Europejskiej. Dziesiątki młodych ludzi wybiło szyby w oknach budynków, wyłamało drzwi i spaliło niemiecką flagę. Policja w końcu opanowała sytuację i rozproszyła demonstrantów. Według izraelskiego dziennika "Haarec", dyplomaci europejscy i przedstawiciele organizacji międzynarodowych pospiesznie opuszczają terytoria palestyńskie, obawiając się zemsty za opublikowanie w europejskich gazetach karykatur Mahometa. Zamknięto dziesiątki przedstawicielstw dyplomatycznych, w tym dwie ambasady.
Trzeba podkreślić, że działaniom skierowanym przeciwko Europejczykom sprzeciwiają się pokojowo nastawieni muzułmanie. W innych punktach Gazy uzbrojeni członkowie organizacji Al-Fatah wręczali czerwone goździki uczniom, zakonnicom i księdzu w miejscowej szkole katolickiej. Wyrazili w ten sposób ubolewanie z powodu gróźb pod adresem palestyńskich chrześcijan, formułowanych przez bojowników Fatahu. "Jesteśmy przeciwni atakowaniu naszych chrześcijańskich braci" - deklarował jeden z Palestyńczyków trzymających w jednej ręce karabin, a w drugiej - kwiaty. Łaciński patriarcha Jerozolimy Michel Sabbah potępił w sobotę opublikowanie na łamach europejskich gazet karykatur proroka Mahometa, wzywając jednocześnie do dialogu w celu zakończenia powstałego kryzysu.

UNIA EUROPEJSKA
Przywódcy UE w sobotę wieczorem potępili falę ataków na ambasady państw europejskich w Syrii i Autonomii Palestyńskiej, dokonywanych na znak protestu przeciwko prasowym publikacjom karykatur Mahometa. W oświadczeniu opublikowanym w Austrii, która w tym półroczu przewodniczy UE, podkreślono, że "tego rodzaju akty są absolutnie nieusprawiedliwione i nie do przyjęcia". Austriacka prezydencja zażądała też, by "odpowiednie władze podjęły wszelkie działania konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa Europejczykom i ochrony ich mienia". "W sytuacji obecnych napięć prezydencja Unii Europejskiej pilnie wzywa wszystkie zaangażowane strony do wstrzemięźliwości, a także niedopuszczenia do dalszej przemocy" - napisano.

WIELKA BRYTANIA
Kilkaset demonstrantów wzięło również udział w pikiecie przed ambasadą Danii w Londynie. Wezwali oni kraje muzułmańskie, by zerwały stosunki dyplomatyczne z państwami, w których gazety zamieściły karykatury proroka. Żądali, by kontakty zostały wznowione dopiero wówczas, gdy rządy oskarżanych krajów "wezmą pod kontrolę" swoje media. Demonstracja przebiegła względnie spokojnie, ponieważ policja brytyjska nie dopuściła, by jej uczestnicy znaleźli się w bezpośrednim sąsiedztwie duńskiej placówki. Tłum rzucał jednak wrogie hasła żądające "ścięcia tych, którzy znieważyli islam". Takie hasła jak: "Europo, jeszcze zapłacisz, wspaniała czwórka jest już w drodze" (jawna aluzja do czterech organizatorów londyńskich aktów terrorystycznych w Londynie 7 czerwca 2005 r., w których zginęło 56 osób), "Europo, twój 11 września nadejdzie" czy "Jako muzułmanie jesteśmy zjednoczeni i gotowi walczyć" - wywołały poważne zaniepokojenie wśród londyńczyków. Brytyjscy konserwatyści wezwali do ukarania szczególnie agresywnych uczestników demonstracji. W swoim proteście podtrzymali oni jednak fałszywą tezę o nieistnieniu granic dla wolności słowa. Uznając problem obrażania uczuć religijnych za kwestię "poglądu", przypomnieli, że "podżeganie do morderstwa nie może być tolerowane" - ocenił rzecznik prasowy torysów David Davis, wypowiadając się dla Sunday Telegraph. Agresywne hasła części demonstrantów skrytykował również przedstawiciel brytyjskich muzułmanów Asghar Bukhari. Podkreślił on, że muzułmanie na całym świecie są oburzeni publikacjami w prasie, ale nie popierają przemocy i ekstremizmu.

AFGANISTAN
Około trzech tysięcy Afgańczyków protestowało wczoraj rano w centrum kraju przeciwko publikacjom karykatur proroka Mahometa. Demonstracja odbyła się w stolicy prowincji Laghman, mieście Mehtarlam (ok. 100 kilometrów na wschód od Kabulu). Palono flagi duńskie, domagając się ukarania osób odpowiedzialnych za publikacje - winnych bluźnierstwa. Był to pierwszy w Afganistanie protest w tej sprawie. Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj potępił w ubiegłym tygodniu publikacje karykatur, apelując jednak do Afgańczyków, by "mieli odwagę wybaczyć winnym".

RPA
Sąd w RPA przychylił się do żądania miejscowych muzułmanów - zakazania miejscowym koncernom prasowym publikowania karykatur proroka RPAMahometa. Ich protest wywołała odmowa tamtejszego dziennika "Sunday Times" zadośćuczynienia żądaniom miejscowej rady teologów muzułmańskich, by nie powielał karykatur obrażających ich uczucia religijne. Argumentowali oni, że "skandaliczne publikacje podeptały wolność słowa, dopuszczając się niebezpiecznych, nieodpowiedzialnych i niedopuszczalnych napaści, demonstrujących brak szacunku wobec uczuć muzułmanów całego świata".

OKI
Organizacja Konferencji Islamskiej (OKI) przygotowuje się już do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia w związku z publikacjami w prasie europejskiej obraźliwych karykatur - zapowiedział jeszcze w piątek w wywiadzie dla egipskiej stacji South Al-Arab sekretarz generalny OKI Ekmeleddi Ichsanoglu. Planuje się, że spotkanie odbędzie się na poziomie szefów MSZ - poinformowała agencja ITAR-TASS. Wniosek o nadzwyczajne zwołanie OKI złożył Iran. "W związku ze znieważeniem wielkiego proroka w niektórych mediach krajów europejskich Iran żąda przeprowadzenia nadzwyczajnego posiedzenia OKI w celu wypracowania poważnego podejścia tej organizacji do tych państw Europy" - oświadczył w rozmowie telefonicznej z sekretarzem generalnym OKI szef MSZ Iranu Manuczer Mottaki. Szef OKI poparł inicjatywę szefa irańskiej dyplomacji. "Niestety, pomimo przeprosin przedstawicieli niektórych krajów europejskich publikowanie obraźliwych karykatur w mediach jest kontynuowane. Podobne pogardliwe działania nie mogą być traktowane jako wolność słowa" - ocenił szef irańskiego MSZ. Władze Pakistanu wezwały przedstawicieli europejskich placówek dyplomatycznych, aby wyrazić ostry protest przeciwko obrażaniu najwyższych świętości dla muzułmanów.
Waldemar Moszkowski, PAP


Ideolodzy bluźnierstwa?
Na łamach piątkowej "La Stampy" francuski filozof Andre Glucksman wezwał "wszystkie gazety demokratyczne" do powielenia obraźliwych karykatur. "Wszystkie gazety winny opublikować karykatury duńskiego wydania" - napisał. Przekonywał, że "gazety, które tego nie uczynią, a nazywające się świeckimi, będą w rzeczywistości tchórzami". "Prawdziwe bluźnierstwo - to odcięcie głowy zakładnikowi przed kamerami telewizyjnymi bądź wysadzenie się w powietrze, powołując się na imię Mahometa" - tłumaczył nie bez racji Glucksman. Francuski filozof, który wniósł wkład w zwycięstwo nad komunizmem, a obecnie w swoich książkach ma sprzeciwiać się odejściu od tradycyjnych wartości i norm moralnych, co zagraża Zachodowi, nie wyraża się spójnie i jednoznacznie. Ostrzega on, że fanatyzm karmi się kapitulanctwem stronników "świeckiego stylu życia". Problem w tym, że znacznie łatwiejszą pożywką jest dla fanatyzmu szermowanie hasłami raniącymi uczucia religijne "w obronie demokracji", do czego nawołuje Glucksman. Czy bluźnierstwo zbrodni może usprawiedliwiać bluźnierstwo słowa?
WM

"Nasz Dziennik" 2006-02-06

Autor: ab