Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oburzające słowa

Treść

Władysław Bartoszewski, sekretarz stanu, pełnomocnik ds. dialogu międzynarodowego w kancelarii premiera Donalda Tuska, w rozmowie z dziennikarzem niemieckiego "Die Welt" stwierdził, że podczas wojny w Warszawie polski sąsiad był gorszy od niemieckiego okupanta.
W czasie rozmowy z Gerhardem Gauckiem dla niemieckiego dziennika "Die Welt" w artykule zatytułowanym "Eine tragische Gestalt" ("Tragiczna postać") dotyczącym kontaktów i znajomości Władysława Bartoszewskiego z Janem Karskim na pytanie niemieckiego dziennikarza: "Działał pan w ruchu oporu i pomagał pan Żydom. Czy miał pan wówczas sąsiadów, których się obawiał?", Bartoszewski odpowiedział w skandaliczny sposób: "Mieszkałem w domu pełnym inteligencji, na ulicy Mickiewicza 37, drugie piętro. Ale jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Gdy niemiecki oficer widział mnie na ulicy i nie miał rozkazu aresztowania mnie, niczego nie musiałem się obawiać. Ale gdy sąsiad-Polak zauważył, iż kupiłem więcej chleba niż zwykle, wtedy musiałem się bać".
Zdziwiony takimi słowami jest historyk profesor UKSW dr hab. Bogdan Musiał. - Przeczytałem ten tekst. Aż nie chce mi się wierzyć, że takie słowa mógł powiedzieć Bartoszewski - powiedział Musiał. Dodał, że przecież każdy normalnie myślący człowiek doskonale wie, iż wierutnym kłamstwem byłoby twierdzenie, że niemiecki okupant w tamtych czasach w Warszawie byłby lepszy od polskiego sąsiada.
Mariusz Muszyński, profesor prawa, pracownik naukowy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, także jest zbulwersowany słowami Władysława Bartoszewskiego. - Przeczytałem ten tekst w oryginalnym języku i muszę stwierdzić, że byłem całkowicie zaskoczony, że takie rzeczy, i to akurat w takich okolicznościach dla Polski, kiedy w stosunku do naszego kraju coraz częściej mnożą się fałszywe zarzuty, polski minister, w jakiejś części odpowiedzialny także za kształtowanie polityki zagranicznej, wypowiada takie słowa - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-03-02

Autor: jc