Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Obudzili się... po eutanazji

Treść

Bilans po dziewięciu miesiącach od wprowadzenia w stanie Waszyngton ustawy o tzw. godnym umieraniu (Death with Dignity Act): 63 pacjentów otrzymało recepty na śmiertelny środek, 36 zmarło po przyjęciu barbituranów. Ich umieraniu towarzyszyły potworne cierpienia. U 3 osób odnotowano "komplikacje" - przy czym 2 pacjentów obudziło się po zażyciu teoretycznie zabójczego specyfiku.
Dane te opublikował Departament Zdrowia w specjalnym raporcie na temat przepisów, które zezwalają lekarzom na przepisywanie śmiertelnych dawek leków pacjentom, którym według rokowań pozostało mniej niż sześć miesięcy życia. Po dziewięciu miesiącach obowiązywania ustawy 53 lekarzy przepisało 63 recepty na takie środki. Blisko połowa pacjentów znajdowała się pod opieką lekarzy ordynujących eutanazję mniej niż pół roku, a jeden pozostawał pod opieką doktora zaledwie trzy tygodnie.
Większość osób decydujących się na samobójstwo wspomagane podkreślało, że chciałoby zażyć barbiturany jak najszybciej. Wszyscy wyrażali obawę o utratę samodzielności, którą może wywołać postępująca choroba. Zdaniem tych pacjentów, samobójstwo uzasadniają "chęć zachowania godności" oraz strach przed niemożliwością czerpania radości z życia. Jeden z pacjentów obawiał się wysokich kosztów leczenia, a co czwarty nie chciał być ciężarem dla swoich bliskich.
Trzy badane osoby wykazywały zaburzenia natury psychologicznej. Tak niska liczba niepokoi Eileen Geller, przewodniczącą organizacji True Compassion Advocates, która od początku walczy z wprowadzaniem przepisów legalizujących eutanazję. - Tak naprawdę większość osób, które doświadczyły ciężkiej, przewlekłej choroby, cierpi w pewnym momencie także z powodu depresji klinicznej - tłumaczy Geller. I dodaje, że takie osoby zawsze wołają o pomoc. Żądanie przeprowadzenia samobójstwa to jeden z symptomów takiego dramatycznego wołania. Eileen Geller nie ma wątpliwości, że to naturalne, iż osoby śmiertelnie chore obawiają się o koszty leczenia, o to, jak rodzina poradzi sobie z taką sytuacją, czy też o to, jak będą wyglądali przytłoczeni chorobą. I podkreśla, że podanie choremu zabójczego środka to z pewnością nie jest wyraz prawdziwie ludzkiej pomocy.
Autorzy raportu ubolewają nad tym, że trudno jest znaleźć lekarzy gotowych na współudział w eutanazji. A jednocześnie opisują trzy przypadki "komplikacji". W jednym z nich chory zwrócił przyjęty specyfik. Dwaj kolejni pacjenci obudzili się mimo spożycia śmiertelnej dawki barbituranów. Zazwyczaj jednak chorzy umierali po około półtorej godziny.
W związku z tym, że Waszyngton jest - obok Oregonu - jednym z dwóch stanów, gdzie w stosunkowo łatwy sposób można poddać się eutanazji, lekarze odnotowują już pierwsze przypadki próśb o przeniesienie pacjentów ze szpitali w innych częściach USA do placówek w pobliżu Seattle. Mimo że zwolennicy eutanazji próbują opisywać siebie jako tych, którzy pomagają jedynie "godnie i spokojnie umierać", pod placówkami oferującymi samobójstwa wspomagane nieustannie odbywają się akcje protestacyjne.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2010-03-16

Autor: jc