Obrona TVN kosztem wolności słowa
Treść
Okazuje się, że nawet w sądach decydujący głos ma duch politycznej poprawności. Takie wnioski można wysnuć po ogłoszeniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie TVN przeciwko "Naszemu Dziennikowi". Chodziło m.in. o użycie w tekście sformułowania "medialne ZOMO" w stosunku do zachowań dziennikarzy tej stacji komercyjnej, którzy szykowali materiał prowokacyjny na temat Radia Maryja i jego dyrektora, o. Tadeusza Rydzyka CsSR. Do Sądu Najwyższego zostanie złożony wniosek o kasację wyroku.
- Sąd apelacyjny orzekł, iż zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że oddala powództwo nakazujące pozwanym opublikowanie oświadczenia w telewizji TVN i upoważnienie powoda do opublikowania tego oświadczenia przez pozwanego. Punkt 2 oddala apelację w pozostałej części - odczytała wczoraj wyrok Edyta Jefimko, sędzia sądu apelacyjnego. W pozostałym zakresie sąd utrzymał w mocy wyrok I instancji, na mocy którego spółka "Spes", wydawca "Naszego Dziennika", została zobowiązana do zamieszczenia przeprosin w "Naszym Dzienniku" oraz zapłaty 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.
Ów proces o ochronę dóbr osobistych wytoczony przez TVN miał swój prolog 25 stycznia, kiedy ogłoszono orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie. Prawnicy zwracali wówczas uwagę, że sąd dokonał oceny publikacji w "Naszym Dzienniku", podczas gdy nie odniósł się do nieetycznego i nierzetelnego zachowania pracowników TVN, którzy szykowali prowokację wymierzoną przeciwko Radiu Maryja oraz o. Tadeuszowi Rydzykowi.
Niestety, obecny wyrok sądu apelacyjnego kontynuuje nierówne traktowanie działań dziennikarzy konkurujących ze sobą mediów. W jego uzasadnieniu sędzia Jefimko stwierdziła, że artykuły w "Naszym Dzienniku", gdzie dziennikarze opisywali zarówno zamiary, jak i już podjęte działania przy zbieraniu materiałów w celu nakręcenia kompromitującego reportażu na temat Radia Maryja, m.in. za pomocą bezprawnej prowokacji, ukrytych kamer oraz podszywając się pod inne osoby, "zawierają nieprawdziwe informacje i oceny". - Używanie określeń: terroryści, ZOMO, działania antydemokratyczne, nie miało swojego uzasadnienia w tekście - powiedziała sędzia. Jej zdaniem, tytuł artykułu "Medialne ZOMO" nie jest elementem autonomicznym, ale częścią integralną tekstu. - Pełni on funkcję informacyjną, a niektórzy ograniczają się do czytania tylko tytułu - dodała Jefimko.
Mecenas Krystyna Kosińska, pełnomocnik spółki "Spes", zapowiada wniesienie wniosku do Sądu Najwyższego o kasację wyroku, gdyż m.in. "sąd ustalił błędnie granicę dopuszczalnej krytyki w tej sprawie, ale też uznał, iż metody dziennikarskie TVN są zgodne z prawem". - Ochrona dóbr osobistych stacji telewizyjnej TVN nie może odbywać się w tym przypadku kosztem wolności słowa i równości stron.
Sąd apelacyjny nie uwzględnił orzeczenia Sądu Najwyższego z 2007 roku, który uznał, że dziennikarz ma prawo do wyrażania ostrych ocen, jeśli tylko zebrany materiał odpowiada stanowi faktycznemu, a tak było w tym przypadku, bo żadne z działań reporterów TVN nie były zmyślone. Także Trybunał Europejski w swoim orzecznictwie bierze w obronę zasadę wolności słowa, niezależnie od formy wypowiedzi. Dlatego zdaniem Krystyny Kosińskiej, wczorajszy wyrok powinien wzbudzić niepokój wśród społeczeństwa, bo nie tylko dzieli media na "równe i równiejsze", ale także łamie wolność słowa i prawo do krytyki.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2008-12-13
Autor: wa