Obrona Polski może się skończyć na nocie
Treść
Z Anną Fotygą, minister spraw zagranicznych w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Piotr Falkowski
Prezydent Miedwiediew proponuje NATO wspólny system obrony przeciwrakietowej. Jaka powinna być, zdaniem Pani Minister, odpowiedź Sojuszu?
- Z teoriami Rosjan bardzo trudno jest polemizować z powodu ich enigmatyczności. Uważam, że NATO nie jest przygotowane na taką współpracę z Rosją. Dopóki nie zostanie wyjaśniona np. kwestia smoleńska, to w ogóle nie powinna mieć miejsca dyskusja na ten temat. Na forum NATO Smoleńsk również powinien być rozważany.
O Smoleńsku mowy nie było. Ale Sojusz Północnoatlantycki nie podjął tak daleko idących propozycji Rosji. Będzie współpraca i kompatybilność systemów, a nie ich integracja...
- Miedwiediew od początku wychodzi z tymi propozycjami. Wiele innych kwestii podnoszonych przez Rosjan też wydawało się nie mieć szans, a zostały zrealizowane. Moje obawy budzą wypowiedzi dotyczące relacji NATO - Rosja. Niepokojący kształt przybrały one już pod koniec 2008 r., czyli po wojnie rosyjsko-gruzińskiej, kiedy Rosja nie dotrzymała warunków tzw. Planu Sarkozy'ego, a jednak zdecydowano się powrócić do współpracy w ramach Rady NATO - Rosja i ta współpraca się pogłębiała. Pozwoliliśmy, aby w odniesieniu do Abchazji i Osetii Południowej nie dotrzymano porozumienia. A tamtejsze władze nie dopuszczają nawet obserwatorów. Tu NATO postąpiło wbrew swoim zasadom. Nie wymusiło na Rosji odpowiedniego zachowania. W takiej sytuacji bardzo trudno jest zbudować jakąś realistyczną płaszczyznę współpracy. Bo po prostu wszystko opiera się tylko na słowach.
Jak w tej sprawie powinna postąpić Polska?
- Po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego polska polityka jest, podobnie jak polityka wielu zachodnich demokracji, polityką resetu, jednak bez stosownej treści. Śledztwo smoleńskie jest przykładem tego, co możemy w takiej realnej współpracy osiągnąć. To, co się z nim dzieje, zupełnie dyskredytuje współpracę polsko-rosyjską w tej sprawie. Jestem obecnie w Stanach Zjednoczonych i amerykańscy eksperci, z którymi rozmawiałam, są wstrząśnięci tym, co usłyszeli od nas na temat przebiegu śledztwa. To jest zupełne poddanie naszych możliwości i naszej pozycji w tym postępowaniu. Jeśli współpraca NATO - Rosja ma wyglądać tak jak współpraca Polska - Rosja, to przyznaję, że jestem zaniepokojona.
Może ta współpraca jest po prostu konieczna?
- Rosja stawia społeczność międzynarodową przed faktami dokonanymi, prowadzi działania poza swoim terytorium, narzuca swoją siłę. A nie ma do tego najmniejszych podstaw, gdyż ani nie jest państwem o takiej sile ekonomicznej, ani politycznej. Naprawdę nie wiem, dlaczego demokratyczny świat ustępuje Rosji do tego stopnia. Jestem naprawdę zwolennikiem współpracy z Rosją. Ja ich cenię. To kraj, który potrafi realizować własne interesy i... Polska powinna być partnerem, który postępuje identycznie.
Proszę podać jakieś przykłady.
- W polityce nie powinno się odkładać na bok spraw trudnych. Nie może być tak, że skoro się decydujemy na współpracę, to współpracujemy w kwestiach, w których się zgadzamy, a w pozostałych nie współdziałamy. Tak zwana "współpraca" to w rzeczywistości realizacja interesów Rosji, która bardzo umiejętnie rysuje te pola, w których się nie zgadza z innymi i wymusza to tak, że wszyscy się podporządkowują. Nie można się na to zgodzić, bo chodzi o nasze żywotne interesy, których nie możemy poświęcać w imię globalnej koncepcji współpracy. Rosja po prostu musi się posunąć w kwestii śledztwa smoleńskiego. Dotyczy to także polityki energetycznej. Na tym polu również nie idzie nam najlepiej. Wymusiliśmy, pod wpływem Komisji Europejskiej oraz krytyki ekspertów, mediów i opozycji, nieco bardziej korzystne rozwiązania w umowie gazowej, ale są one dalekie od zadowalających. Niejasna jest kwestia rosyjskich inwestycji w polskim przemyśle petrochemicznym. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z umową pakietową, w której występuje część niejawna.
Afganistan to również element pewnej gry z Rosją. Ten reset relacji NATO - Rosja miał być właśnie ze względu na Afganistan. Terytorium Rosji jest niezbędne do wycofania wojsk z Afganistanu. Ale trzeba pamiętać, że Rosja wcześniej zadbała o to, aby inne trasy były niemożliwe. Zatem Rosja jest w takim samym stopniu elementem rozwiązania problemu jak jego kreowania.
Jaka ocenia Pani nową koncepcję strategiczną Sojuszu?
- W polityce liczą się fakty i zdolność realizacji własnych interesów i celów. Niezależnie od zapisów. To, co opisałam w kwestii Smoleńska, dotyczy wszystkich krajów. I w każdej innej dziedzinie może się stać podobnie, jeżeli jakiemuś państwu pozwala się w zasadzie na dowolną interpretację zapisu.
Słynny już artykuł piąty nowej koncecpji strategicznej też może być dowolnie interpretowany?
- Trzeba dokładnie sprawdzić, jak wygląda kwestia planów ewentualnościowych dla Polski i krajów bałtyckich. To bardzo istotna sprawa. Musimy wiedzieć, jaka będzie odpowiedź sojuszników w przypadku zagrożenia wojskowego. Czy nie będzie to np. tylko ostra nota dyplomatyczna i podjęcie rokowań? Społeczeństwo ma prawo to wiedzieć. Oczekiwałabym np. debaty parlamentarnej na ten temat. Nawet przy drzwiach zamkniętych. Rada Bezpieczeństwa Narodowego nie jest wystarczającym forum. Rząd odpowiada przecież przed parlamentem, zgodnie z Konstytucją RP.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-11-22
Autor: jc